środa, 15 lipca 2015
Rozdział 59
********Perspektywa Sary********
Nagle w moich uszach rozbrzmiała mega głośna muzyka. Natychmiast się obudziłam. Wyjęłam słuchawki i odebrałam telefon.
-Halo?- zapytałam śpiącym głosem.
-Hej kochanie- usłyszałam głos po drugiej stronie.
-Hej. Przerwałeś mi spanie, więc mów co chcesz, byleby szybko- odpowiedziałam, a chłopak się zaśmiał.
-Wczoraj ja nocowałem u ciebie, więc dzisiaj ty u mnie. Zgarnij dziewczyny i Alexa i przychodźcie- zaproponował blondyn.
-Yh..- westchnęłam- Poczekaj chwilę.
-Dobra- odparł lekko zdziwiony chłopak.
-Lili!- krzyknęłam głośno, że dzieci z placu zabaw się na mnie spojrzały. A mogłam siedzieć w pokoju, nie na balkonie.
-Co?!- usłyszałam po chwili.
-Bierz Alexa i najpotrzebniejsze rzeczy, bo nocujemy u Lynchów!- krzyknęłam ponownie.
-Już się rozpędziłam!- krzyknęła blondynka. Czasem działa mi na nerwy.
-To się cieszę! Przekaż Arii i za pół godziny w salonie!- krzyknęłam i ponownie przyłożyłam telefon do ucha.
-Już- zachichotałam.
-Właśnie słyszałem- zaśmiał się Riker.
-Ale...-mruknęłam przypominając sobie o jednym, ważnym szczególe.
-Co skarbie?- zapytał zatroskany chłopak słysząc zmianę tonu w moim głosie.
-Co z Delly?
-O nią się nie martw- powiedział i obstawiam, że machnął ręką- Porozmawiałem z nią i Rydel powiedziała, że z tobą porozmawia i cię przeprosi. Nie wiem co jej odwaliło.
-Mam nadzieję- prychnęłam- W takim razie ja kończę. Muszę się jeszcze ogarnąć. Będziemy za jakąś godzinę.
-A nie za pół? Lili mówiłaś co innego- przypomniał sobie blondyn.
-Za pół godziny to mamy być w salonie, ale znając życie, zanim się ogarniemy to trochę czasu minie- zaśmiałam się ponownie, A Riker wraz ze mną.
-Dobra misiaczku to ja kończę. Do zobaczenia za godzinę- powiedział Riker i rozłączył się. Ziewnęłam i wstałam leniwie. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. 7.00 Hmm... Mam tylko pół godziny. Nie wyrobię się. Wolnym krokiem skierowałam się do łazienki i weszłam pod prysznic. Starałam się ogarnąć jak najszybciej, ale mój kac nie przeszedł do końca. Muszę wziąć jeszcze jedną tabletkę na kaca. Ostatnio kupiłam je w aptece i działają! Czego to teraz ludzie nie wymyślą??! Po kilkunastu minutach wyszłam z łazienki i, owinięta w ręcznik, stałam przed szafą. W co by się ubrać? Coś wygodnego.... Po głębokich przemyśleniach postanowiłam wziąć czarne legginsy i szary, długi T-shirt. Ponownie spojrzałam na zegarek. 7.20. Dziesięć minut. W sumie to nawet więcej, bo zanim dziewczyny się ogarną, to trochę minie. Do małej torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i zrobiłam sobie lekki makijaż. Punkt 7.30 zjawiłam się w salonie. Ku mojemu zaskoczeniu był tam Alex i oglądał telewizję.
-Jak zawsze spóźnione- mruknęłam i usiadłam obok niego.
-Kiedy będą dziewczyny?- zapytałam głośniej, przez co brunet spojrzał na mnie. Chyba wcześniej nie zwrócił na mnie uwagi. Chłopaki i telewizja.
-Ja nie wiem- odpowiedział- 15 minut temu Lili powiedziała, że już kończy i zaraz będzie. Jednak... Do tej pory się nie zjawiła.
-Co za...- powiedziałam i mimowolnie przewróciłam oczami. Po chwili usłyszałam otwierane drzwi i zobaczyłam brunetkę z małą torebką.
-Gotowi?- zapytała Aria. Kiedy zobaczyła kogo brakuje westchnęła i usiadła obok nas na kanapie.
-Z nią to nigdzie nie można iść- powiedziałam i zachichotałam.
-Po co my w ogóle idziemy do Lynchów?- westchnęła Aria.
-Ja idę, bo stęskniłam się za moim chłopakiem, Alex bo stęsknił się kumplami, Lili bo chce poplotkować z Rydel, a ty bo potrzebujesz chłopaka- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Właśnie. O ile się nie mylę, jest jeszcze Rocky i Ross- zachichotała osoba za nami.
-Lili!- odetchnęłam z ulgą- Nareszcie jesteś!
-Wiem, wiem. Spóźniłam się- westchnęła- Ale zgubiłam moją piżamę.
-Jak można zgubić piżamę- zapytała retorycznie Aria- Przecież śpisz w niej codziennie!- Lili spojrzała na Alexa, a ten wybuchnął śmiechem. Ok, czyli wszystko jasne. Po chwili i Aria zrozumiała o co chodzi.
-Boże- wyjęczała i poszła na korytarz założyć buty. Ja postąpiłam jak ona. Kilku minut później byliśmy w autobusie, ponieważ stwierdziliśmy, że nie będziemy iść piechotą. Było zadziwiająco pusto, nie licząc kilku menelów śpiących na podłodze.
-Bleeee...- jęknęła Lili- Tu jest ohydnie.
-Nie przesadzaj. To tylko 2 przystanki- odpowiedziała Aria, a ja wywróciłam oczami. Księżniczka się znalazła. Po niecałym kwadransie staliśmy przed drzwiami Lynchów i pukaliśmy.
-Czy tutaj nikt nie otwiera?- zapytała Aria.
-Nie- odpowiedziałam z Alexem i wybuchnęliśmy śmiechem. W tym samym czasie Riker otworzył drzwi.
-No nareszcie ktoś otworzył- jęknęła Lili, a my zaśmialiśmy się.
-Tak bywa- powiedział chłopak, a my weszliśmy do środka. W salonie siedziała reszta rodziny. Nawet Ryland był. Usiadłyśmy do kręgu, który został stworzony na podłodze.
-Co robimy?- zapytałam.
-Będziemy grać w butelkę!- krzyknął Rocky i pokazał butelkę szampana. O nie! Znowu?! Brunet podał mi kieliszek, jednak go nie przyjęłam.
-Czemu nie?- zapytał zdziwiony chłopak.
-Wczoraj, dzisiaj to się źle skończyło, nie Lili?- zapytałam, a ona skrzywiła się.
-Tak- odpowiedziała i postąpiła jak ja. Kiedy każdy wypił dwa kieliszki, butelka była pusta, więc zaczęliśmy grać. Rocky zakręcił pierwszy. Wypadło na Rylanda.
-Pytanie- powiedział szybko, a Rocky się zamyślił.
-Co się działo w sobotę miedzy tobą a twoją koleżanką?- zapytał, a młodszy się lekko zaczerwienił.
-Nic- powiedział próbując zachować tęgą minę.
-Właśnie widziałem, że nic. Bo to normalne kiedy się leży na jakiejś dziewczynie bez koszulki, nie?- zaśmiał się Riker, a ja go lekko uderzyłam.
-Ty robisz to samo, ale nikt do ciebie pretensji nie ma- rzucił.
-Bo ja to co innego- odparł- Dobra młody. Kręć- wypadło na mnie.
-Wyzwanie- powiedziałam i uśmiechnęłam się zadziornie.
-Przepraszam cię, ale muszę się zemścić. Pocałuj... Hm... Rossa- krzyknął, a ja pisnęłam.
-Nie ma nawet takiej opcji!- warknął Riker, a ja zaniemówiłam.
-Stary, coś za coś. Dawaj Sara- odpowiedział chłopak, a ja przygryzłam wargę. Trzymając Riker za rękę przybliżyłam się do Rossa, a on zrobił to samo. Po chwili zatopiliśmy się w pocałunku. Całkiem nieźle całuje. Jednak nic nie poczułam. Trwało to raptem kilka sekund, kiedy szybko się oderwałam i przytuliłam do Rikera. On nie zareagował. Widziałam tylko złość w jego oczach.
-Kręć, Sara- powiedział Alex. Zrobiłam jak powiedział. Butelka kręciła się i kręciła. W Końcu wypadło na Arię.
-Wyzwanie- powiedziała od razu. Uśmiechnęłam się zadziornie- O nie- mruknęła.
-O tak- powiedziałam- Pocałuj Rockiego- dodałam i zaśmiałam się szatańsko. Ona, bez większych marudzeń zrobiła to. Minęła minuta, aż w końcu przestali. Od razu wiedziałam, że między nimi będzie coś.
Aria zakręciła butelką i wypadło na Ratliffa. Oczywiście, kazała mu biegać w staniku Rydel po całej przecznicy. Niezły ubaw. Kiedy graliśmy reszta ciągle piła i piła. Riker też. Jego nastrój trochę się poprawił Widziałam jak rozmawiał z Rossem. A ja strzeliłam focha na Rylanda. Głupek.
-Riker. Nareszcie!- krzyknęła trzeźwa Lili. Tylko my nie piłyśmy, a reszta nie trzymała się najlepiej.
-Wyzwanie- rzucił od niechcenia i wypił kolejny łyk piwa. Wino się skończyło, a na podłodze było już chyba ze 20 pustych butelek piwa. Nie wiem co będzie jutro i wolę nie wiedzieć.
-Pocałuj Sarę. Namiętnie. Z języczkiem- odpowiedziała i uśmiechnęła się.
-Uuuuuu..- powiedzieli na raz Rockliff i Ross. Po kilkunastu sekundach zatopiliśmy się w namiętnym pocałunku. Zanurzyłam ręce w jego włosach, a chłopak swoimi dłoniami krążył po moich plecach. Nie wiem ile to trwało, ale szybko się skończyło.
-Stop!- krzyknęła Lili, a my skończyliśmy i uśmiechnęliśmy się.
O około 2 w nocy rozeszliśmy się. Dziewczyny zachęcały mnie, żebym poszła z nimi. Nie zgodziłam się. Nie chciałam widzieć Rydel. Przeprosiła mnie, jednak sytuacja między nami będzie napięta przez jakiś czas. Poszłam do Rikera, jakżeby inaczej. Kiedy chłopak ściągał ze mnie bluzkę podczas pocałunku odsunęłam się od niego. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jesteś pijany- rzuciłam i położyłam się obok niego na łóżku.
-Na pewno. Nie chcesz, bo wolisz Rossa- powiedział i odsunął się ode mnie. Po chwili usłyszałam jak spał. W moich oczach pojawiły się łzy, jednak nie pozwoliłam im spłynąć...
Jutro będzie 60 rozdział!!! Już nie mogę się doczekać!!! Aaaaaa!!!!!!
~~Zmierzchu :* <5
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Widzę, że Gra w butelkę u Lynchów to już tradycja, haha. Chyba na wszystkich blogach jest taki rozdział (nawet czasami nie jeden xd)
Rozdział 59 mi się bardzo podoba.
Muszę cię pochwalić. Świetnie piszesz. Tak luźno, lekko. Dobrze się czyta twoje posty.
A teraz przechodzimy dalej...
Co Riker odpintala? "Nie chcesz, bo wolisz Rossa" też mi coś. Pffi.
Przegiął druta, oj przegiął. Będzie jutro wspierał. Haha ;P
Cieszę się, że Rydel w jakimś stopniu pogodziła się z Sarą. :3
A co do Rocky'ego... Będzie Roria? (Rocky i Aria) ♥ Już uwielbiam te parę, haha.
No, to chyba wsio ode mnie.
Czekam of course na ten słynny Rozdział 60. Tak mnie na niego nakrecilaś, że też się nie mogę go doczekać. Jestem ciekawa cóż też wymyśliłaś <3
Buziaczki xoxoxo
~T. D.
Ps. Zapraszam do siebie na nowy rozdział.
R5-my-love-story.blogspot.com
(liczę na komentarz od ciebie. Jestem ciekawa co sądzisz o moim opowiadaniu) ♥
Cudowny :-)
Teraz Rikerowi odwala? Xd
Miłej środy :3
Super ♡♥♥♥♥♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡♡♥♥♥♡♥♥
Prześlij komentarz