środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 14





Rozdział 14
                         *****Perspektywa Sary*****

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Rozejrzałam się dookoła i zorientowałam się, że jestem w pokoju Rikera. Co się wczoraj działo? Poszłam na imprezę z Juliet i Rydel... Dużo piłyśmy, później Rydel ktoś zaprosił do tańca,  a ja z Juli piłam. Dalej film mi się urwał. Mam nadzieję, że nic wczoraj nie mówiłam ani nie robiłam...
-Obudziła się nasza alkoholiczka- zaśmiał się Riker wchodząc do pokoju z tacą, na której były tabletki, dwa kubki z gorącą cieczą i talerz z kanapkami.
-Co ja tutaj robię?- jęknęłam, a Riker się zaśmiał, położył tacę na szafce i usiadł obok mnie.
-Wczoraj razem z Delly nieźle się nachlałaś. Ta... Twoja przyjaciółka was tutaj odprowadziła. Jest bardzo miła. I... Chyba wpadła w oko Rockiemu- zaśmiał się. Mój ukochany blondyn miał dzisiaj  świetny humor. Ciekawe czemu...
-Moja głowa- ponownie jęknęłam. Riker już chyba trzeci raz dzisiaj się zaśmiał i podał mi tabletki ze szklanką wody. Połknęłam ją i popiłam wodą.
-Pamiętasz?- zapytał Riker.
-O czym?- zapytałam zaciekawiona.
-O dzisiejszym wieczorze- powiedział spoglądając w moje oczy.
-Oczywiście, że tak. Za to nie pamiętam wczorajszego wieczoru- tym razem oboje się zaśmialiśmy.
-Później ci opowiem- powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Delly już wstała?- zapytał wstając z łózka. Byłam ubrana w niebieską koszulę Rikera sięgającą mi do połowy ud.
-Nie wiem- odpowiedział i podszedł do szafy. Jak si,ę okazało po moje ubrania. Podał mi je, a ja poszłam do łazienki. Mam kilka ubrań u Rika. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic i ubrałam się w rurki i luźny T-shirt.
-Riker?- zapytałam wychylając się przez drzwi od łazienki. Chłopak leżał na łóżku i grzebał coś w telefonie.
-Hm?- mruknął.
-Mam dla ciebie bojowe zadanie- zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem i przerażeniem- Zapisz do sobie w telefonie. Szybko skocz do Delly u pożycz od niej... Pisz- rozkazałam,a on zaczął zapisywać to sobie w telefonie.
*Waciki i tonik do demakijażu,
*Suszarkę do włosów,
*Kredkę do oczu,
*Tusz do rzęs,
*Puder,
*Błyszczyk w kolorze Rose,
*Szczotkę do włosów i gumkę też do włosów,
*Perfumy o zapachu owoców leśnych Bi-es- wszystko mu dokładnie podałam. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam- A! I załatw mi szczoteczkę do zębów.- uśmiechnęłam się do niego słodko, podeszłam i cmoknęłam w usta. Riker wyszedł,a ja wróciłam do łazienki. Dzisiaj jest ta randka... Jak się ogarnę skoczę do Delly i zaczniemy przygotowywania. Ciekawe, która godzina? Wyszłam z łazienki i rozpoczęłam poszukiwanie mojego telefonu. Po 5minutach darowałam sobie. Akurat przyszedł Riker.
-Rydel dała mi to. Chyba wszystko- powiedział, a w rękach trzymał wszystko o co prosiłam, żeby przyniósł. Wzięłam to i umyłam zęby wysuszyłam włosy, zmylam stary, rozmazany makijaż i zrobiłam nowy. Wyszłam z łazienki i ułożyłam się obok Rikera na łóżku.
-Czemu w domu jest tak cicho?- zapytałam ciekawe.
-Bo Rockliff pojechali na kontrolne badania do lekarza- mruknął i zaczął grzebać coś w telefonie. O Boże! Na śmierć zapomniałam! Muszę umówić się na wizytę do lekarza z powodu tego zmęczenia i w ogóle.
-Riker, wiesz może gdzie jest mój telefon?- zapytałam i wstałam z łóżka.\
-Wiem- odparł i spojrzał na mnie.
-Gdzie?- zapytałam zniecierpliwionym tonem.
-A co z tego będę miał?- zapytał. Yhh... Jak Ross, normalnie jak Ross! Wszyscy blondyni są tacy chciwi, czy tylko oni? Prychnęłam i pocałowałam go w policzek, jednak on przekręcił głowę przez co nasze usta się spotkały. Po chwili oderwaliśmy się do siebie.
-Telefon leży na biurku- odpowiedział.
-Dzięki. Idę do Delly- powiedziałam, a kiedy usłyszałam ciche OK wyszłam z pokoju. Na korytarzu nie było nikogo. Na szczęście. Nie chce, żeby ktoś dowiedział się o lekarzu, bo zaraz powiedzą Rikerowi, a nie chcę go martwić. Wybrałam numer dr Climbinga i wcisnęłam zielona słuchawkę.


-Doktor Climbing w czym mogę służyć?- odezwał się młody głos. Mężczyzna miał raptem 25lat.
-Cześć Marcelino. Tutaj Sara. Twoja stała pacjentka- przywitałam się.
-Cześć Sara. Stało się coś?- zapytał.
-Nie, to znaczy tak. Ostatnio bardzo dużo schudłam, a jem tyle samo i bardzo szybko się męczę. Nie mam pojęcia dlaczego- odpowiedziałam lekko zdruzgotana.- Kiedy moglibyśmy się spotkać?
-Może być w poniedziałek o 19.00? Wtedy kończę zmianę, więc cię gdzieś tam wcisnę- miałam wrażenie, że uśmiecha się przez komórkę.
Poniedziałek, 19.00 tam gdzie zawsze? Victory Street 346? To trochę daleko, ale koniecznie musimy się spotkać- powiedziałam.
-Jasne, jak na razie nie przeniesiono mnie. Ale mam wrażenie, że coś się szykuje- zaśmiał się.
-I bardzo dobrze. Jesteś świetny. Tobie zawdzięczam życie- uśmiechnęłam się.
-Musze kończyć. Pacjenci. Do zobaczenia- pożegnał się i rozłączył.
-Do zobaczenia- mruknęłam i skierowałam się do pokoju Rydel.

Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że podsłuchiwał mnie Ross, który zrobi wielka aferę...


No heej :) Wiem ten rozdział trochę krótki, ale w następnym będzie się działo :)
I... Niegrzeczny Ross podsłuchał całą rozmowę. Jak myślicie, co będzie się działo? Piszcie w komentarzach :)
Nie wiem czy w piątek bedzie rozdział, bo MOŻE :( wyjeżdżam do babci. Zrobię wszystko, by zostać :)

4 komentarze:

Pheronike pisze...

Bombowy rozdział i w ogóle nie krótki, mi taka długość odpowiada.
Niegrzeczny Rossy.... Nie mam pojęcia, co będzie się działo, dlatego czekam na next :D
xoxo
~Bekuś~

Lauren Coolness pisze...

Myślę, że będzie afera...
Świetny rozdział~jak zawsze :D
życzę weny

Unknown pisze...

oj będzie afera :) już nie mogę doczekać się nexta :3 rozdział był świetny jak zwykle zresztą :D zapraszam do siebie :D http://r5przeznaczenienieistnieje.blogspot.com/ i http://zycie-r5-w-przyszlosci.blogspot.com/ :)
pozdrawiam :D

Anonimowy pisze...

Super czekam na next :-)
Agata