wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 58




                                       ********Perspektywa Sary********

-Albo jak uciekłyśmy na dach szkoły!- krzyknęłam i wszyscy wybuchnęliśmy ponownie śmiechem. Godzina 11.00 w nocy, a my, współlokatorzy siedzimy i gramy w butelkę. Niestety jest ona pusta. Wino się skończyło, ale mamy jeszcze dwa. Co za ulga. Ja wypiłam troszeczkę. Tylko troszeczkę. No dobra, troszeczkę więcej niż troszeczkę, ale to nie jest ważne.
-To czyja teraz kolej?- wybełkotała Aria. To  ona się nachlała w cztery dupy, nie ja!
-Sary!- krzyknął Alex i podał mi butelkę. Zakręciłam ją i wypadło na Lili.
-Pytanie czy wyzwanie?- zapytałam.
-Pytanie- odparła od razu. Blondi dobrze wiedziała, że moje wyzwania nie są normalne.
-Czy Alex wiedział, że spotykałaś się z Garrettem, kiedy byliście już razem, w waszym potajemnym związku, o którym nawet najlepsze przyjaciółki nie wiedziały?- zapytałam ponownie.
-Tak- powiedziała i zaczęła namiętnie całować swojego chłopaka, który siedział tuż obok.
-Ok, gołąbki! Idźcie do siebie- krzyknęła Aria trzymając w dłoni butelkę białego wina. Zakochana para od razu jej posłucha i, nie odrywając się od siebie, skierowali się do sypialni. Zaśmiałam się, a brunetka wywróciła oczami.
-Kogoś poznasz. Nie martw się!- krzyknęłam i poklepałam ją po ramieniu.
-Wiem, wiem. Nie szukam chłopaka. Tylko... Przeszkadza mi, jak się całują się gołąbeczki tak przy mnie. To jest denerwujące!- odparła. Aaa... To o to chodzi! Tu jest jej  punkt Achillesa.
-Pijemy?- zapytałam zmieniając temat.
-Jasne!- krzyknęła i podbiegła do wieży stereo. Po chwili usłyszałam dosyć głośną muzykę. Oby sąsiedzi nie przyszli. Ja natomiast zapaliłam kolorowe światła i powstała nasza, prywatna imprezka alkoholowa. Tańczyłyśmy i piłyśmy bez przerwy. Byłyśmy nieźle nachlane. Po dwóch godzinach wzięłam jeszcze szampana, którego wypiłyśmy w ciągu trzech kwadransów. Jedyne co pamiętałam, to fakt, iż poleciałam na kanapę. I już tam zostałam...


                                          ********Ranek********
-Śniadanie!- usłyszałam krzyk, jednak nie zamierzałam wstawać. Jęknęłam tylko.
-Nie drzyjta się tak!- krzyknęła Aria i po chwili słyszałam śmiechy Lili i Alexa. Może jednak wstanę? Nie, ja tutaj spędzę resztę dnia. Tak mi wygodnie, na tej milutkiej kanapie. O, jak miło! Ktoś mnie przykrył kocem! Wtuliłam się mocniej w  poduszkę.
-Riker dzwonił- powiedział Alex. Otworzyłam jedno oko i jego kątem zauważyłam, że chłopak siedzi na fotelu obok i je kanapki. Niczym żmija zabrałam mu jedną- Ej!
-Głodna jestem- zaśmiałam się- A co chciał Riker?
-Nie odbierałaś telefonu. Powiedziałem, że nie mogłaś, bo śpisz. Mam ci przekazać, żebyś przyszła- odpowiedział.
-Yh,...- jęknęłam. I z moich planów nici- A która jest?
-11.00- powiedziała Lili, która zjawiła się tu ni stąd, ni zowąd. Powoli wstałam i okryta kocem powędrowałam do pokoju. Tam wypiłam małą butelkę wody i przebrałam się w rurki, bluzkę na ramiączka oraz długi sweter. Dzisiaj było zimno. Na pogoda nie jest normalna. Potem zrobiłam sobie lekki makijaż. Włosy związałam w... Nie wiem co, bo koka to to nie przypominało.  Wzięłam małą torebkę i wyszłam.
-Wychodzę- odparłam i nie słuchając komentarzy opuściłam mieszkanie. Niedziela... I teraz piętnaście minut piechotką. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam losową piosenkę. Shake it off!! Po kilku minutach napiłam się jeszcze wody. Kac, daje o sobie znać. Ostatnio strasznie dużo piję. A nie powinnam. Jeszcze wyjdę na alkoholiczkę. A tego nie chcę.
Nareszcie dotarłam do domu Lynchów! Jeszcze jakby ktoś był łaskawy i otworzył mi drzwi. Moje błagania zostały spełnione, ponieważ drzwi otworzyły się i zobaczyłam Ratliffa.
-Jak zwykle. Nikt w tym domu nie otworzy drzwi. To zawsze ja muszę robić, bo któż by inny?- mruczał chłopak, a ja zaśmiałam się.
-Hej Ratliff- przywitałam się.
-Cześć- odpowiedział i poszedł na kanapę. Ja natomiast weszłam i zdjęłam buty.
-Hej Rydel- uśmiechnęłam się do niej ciepło. Dziewczyna spojrzała na mnie nienawistnym spojrzeniem.
-Znowu przyszłaś?
-Tak, Riker mnie zaprosił. Masz coś przeciwko? Wcześniej to ci nie przeszkadzało- odpowiedziałam zdziwiona.
-Mam coś przeciwko- odpowiedziała i wstała.
-Co takiego?- zapytałam zdziwiona. Na schodach pojawił się Riker, jednak stanął na środku. Najwyraźniej nie chciał nam przeszkadzać.
-To, że przez ciebie Rikera nigdy nie ma w domu.
To, że przez ciebie Riker się spóźnia.
To, że przez ciebie Riker olewa zespół.
To, że przez ciebie Riker nie spędza z tobą czasu.
To, że przez ciebie Riker nie interesuje się nami, tylko tobą.
To, że przez ciebie Riker się zmienił!- krzyknęła ze łzami w oczach, po czym pobiegła do pokoju. Stałam jak wmurowana. Nie wiedziałam co powiedzieć. W moich oczach zebrały się łzy. Powolnym krokiem ruszyłam do drzwi, jednak poczułam ucisk na ręce.
-Poczekaj- powiedział Riker- Ja... Przepraszam. Nie wiem o co jej chodziło.
-Ale ja wiem- odpowiedziałam, a chłopak spojrzał na mnie zdziwiony- Jest zazdrosna. Nie spędzasz z nią czasu, nie interesujesz się nią. Tylko mną.
-Bo cię kocham- powiedział.
-Ale Delly też kochasz. Ona jest twoją siostrą. Idź do niej i porozmawiaj. A ja idę do domu- Chłopak się mnie posłuchał. A ja idę do domu. Tylko co ja będę robić? Obejrzę sobie jakąś komedię i położę się na kanapie. Kiedy znalazłam się w domu zrobiłam tak, jak wcześniej planowałam. Zrobiłam sobie pop-corn i włączyłam film pt. "Pełna chata".  Bardzo fajny i zabawny film. Dopiero po zakończeniu go, zdałam sobie sprawę, że wszystkie pokoje są puste. Wszyscy zniknęli. Trudno. Jestem tylko ciekawa, gdzie wszyscy są. Wzięłam książkę z półki w mojej sypialni oraz mój  ulubiony koc. Usiadłam na leżaku, na moim balkonie i czytałam. Czytałam, czytałam, czytałam, czytałam. Kiedy książka się skończyła, słuchałam muzyki.  Lubię takie dni. Cisza, spokój, samotność. Nie rozumiem dlaczego Rydel tak na mnie naskoczyła. Mogła mi to powiedzieć normalnie, tym bardziej, że rozmawiałyśmy w piątek jak przyjaciółki. Moim zdaniem... Coś jeszcze jest na rzeczy. Tylko... Nie mam niebieskiego pojęcia co. To, że była zła i zazdrosna i tak jej nie usptrawiedliwia. Nie powinna się tak zachowywać.  Jakby miała 5 lat, a ma ponad 20. Jest już dorosłą kobietą i takie sprawy powinno się załatwiać inaczej. Spokojnie, bez kłótni, bez świadków wszystko sobie wyjaśnić. A nie drzeć się na mnie, jakbym nie wiadomo co zrobiła. Blondynka czasem zachowuje się jak mała dziewczynka, i... To chyba nie jest całkiem normalne. Ale cóż ja mogę poradzić? Nic, to nie jestem moja sprawa i nie powinnam się wtrącać. Ale... Ja i Delly jesteśmy, byłyśmy przyjaciółkami. Yh......... Skończ już o tym myśleć! Odpręż się.. Hm... Może poszukam jeszcze jednej pracy? Będę uczyła j. hiszpańskiego? Korepetycje. W końcu nie studiowałam tego bez przyczyny.
W głębokich zamyśleniach usnęłam...



Już jutro! Nareszcie będzie 59 rozdział!! Już nie mogę się doczekać!!
~~Zmierzchu :* <5



4 komentarze:

Juliet pisze...

Ciekawe czy będę pierwsza, haha Xd (mam taką nadzieję)

Rozdział po prostu OMG! Rydel mnie zaskoczyła tyle powiem. Aż mi się chciało płakać, gdy tak wygarnela Sarze.
Bardzo mi jej teraz szkoda.
Delly jest strasznie zazdrosna, a nie powinna. Dla niej powinno być najważniejsze szczęście jej starszego brata.

Eh, mam nadzieję, że Rydel pogodzi się z tym, że Riker ma dziewczynę i ją kocha. Delly musi przeprosić Sarę. Bardzo, ale to bardzo mi jej szkoda...

Czekam na następny kochana <33
Buziaczki xoxoxo
~T. D.

Lauren Coolness pisze...

Czułam, że Ryd w końcu wybuchnie!
Rozdział wspaniały ;*

Anonimowy pisze...

Rozdział świetny <5 Nie ukrywam ale bardzo się zdziwiłam ,że Rydel tak na nią naskoczyła ... Myślałam ,że się przyjaźnią zważywszy na to ,że ostatnio było między nimi okej. Sama mam braci i wiem jak to jest ale zazwyczaj mi to nie przeszkadza. Świetnie piszesz rozdzaił ciekawy . Trochę się boje ,że 59 rozdział będzie ostatnim a 60 to epilog. Kurde wtedy się załamie xD Życzę weny i jeszcze raz weny :)

Unknown pisze...

Super ♡♡♥♡♡♡♡♡♡♥♡♡♡♥♥♡♡♡♡