wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 15

Zapraszam na rozdział numer 15, będzie się działo :33


                  *****Perspektywa Rikera*****


Chwilę po tym jak Sara wyszła do pokoju wpadł zdenerwowany Ross. Nie zwracając na niego uwagi zapytałem:
-Co jest?
-Stary, nie wiem jak ci to powiedzieć-powiedział bardzo zdenerwowanym i smutnym głosem.
-Co się stało? Mów. I nie owijaj w bawełnę- powiedziałem tym samym siadając na łóżku i odkładając telefon obok.
-No bo... Słyszałem jak Sara rozmawiała przez telefon i... Ona cię zdradza-  powiedział, a mnie zatkało? COOO???!!! WTF?! NIE, to niemożliwe! Jak to?! Ale... Ona mówiła, że mnie kocha. To na pewno jakieś nieporozumienie, to niemożliwe.
-Stary, słuchasz mnie?- z zamyśleń wyrwał mnie głos młodszego brata.
-Co?- powiedział zrozpaczonym głosem i schowałem twarz w dłoniach. Po chwili jednak wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Zszedłem po schodach i przy okazji spotkałem Rockliff.
-Co jest stary?- zapytał Ell widząc moją minę.
-Sara mnie zdradza- mruknąłem i szybkim krokiem wyszedłem z domu. Skierowałem się do mojego ulubionego miejsca, gdzie często przesiadywałem. Na obrzeżach Los Angeles znajduje się mały lasek, a w środku polanka ze stawem. Nikt tam nie chodził. Usiadłem na mokrej trawie i zacząłem myśleć. Przecież to się nie składa logicznie. Niby jak mogła mnie zdradzać? Kiedy? Ostatnio nie miałem dla niej czasu, to prawda, ale... Nie! Mam już plan. Sara i Delly mówią sobie wszystko, więc Rydel coś od niej wyciągnie. To napewno jakieś nieporozumienie, to nie może być prawda. Szybkim krokiem skierowałem się do domu. Po piętnastu minutach wszedłem do budynku trzaskając drzwiami. Na kanapie siedzieli lekko zdenerwowani Ratliff i Rocky. Od razu zasypali mnie pytaniami.
-Stary gdzieś ty był? Ross cię szuka!- powiedział Rocky na początek. Nie zważając na nich wszedłem po schodach i zapukałem do pokoju siostry.
-Proszę!- krzyknęła siostra, a ja wszedłem do środka. Na środku łóżka siedziała moja siostra, jednak nigdzie nie było mojej dziewczyny.
-Gdzie Sara?- zapytałem siadając na łóżku. Obok Rydel leżały jakieś kosmetyki. Nie wiem, nie znam się na tym.
-Ktoś do niej zadzwonił i musiała wyjść- odpowiedziała. Może to ten chłopak, z którym mnie zdradza? Nie, Riker nie wierz w te głupoty wymyślone przez Rossa. Mój brat jak zwykle panikuje.
-Mówiła kto?- zapytałem podejrzliwie.
-Ymm.. Podobno Juliet nie wyjechała i chciała się z nią spotkać- powiedziała. Uff... Co za ulga.
-Ross powiedział mi, że...-zacząłem mówić, ale przerwałem. Tak ciężko mi teraz było to wypowiedzieć. Rydel złapała mnie za rękę w geście zachęcającym do dalszej przemowy- Sara mnie zdradza- powiedziałem szybko, a ona zakryła usta dłonią.
-Nie, to niemożliwe-powiedziała.
-Mam prośbę: zapytaj się co robi w piątek o 19.00, ok?- zapytałem- Ross mi powiedział, że wtedy jest z kimś umówiona i, że podobno temu komuś zawdzięcza życie- dodałem.
-Jasne, Sara ma zaraz wrócić. Mówiła, że musi z nią tylko porozmawiać, bo są jakieś nowe wieści. Ma mi wszystko powiedzieć. Powinna być za jakieś 15 minut.- dodała, a ja podziękowałem jej i wyszedłem. Poszedłem do pokoju muzycznego i zacząłem pisać piosenkę.


                                                  *****Perspektywa Sary*****


Dostałam SMSa od Juliet. Podobno ma nowe wieści na temat Lucy. Mojego byłego chłopaka. Miałyśmy spotkać się w mojej ulubionej kawiarence "Kassi". Szybkim krokiem skierowałam się tam. Weszłam, a przy stoliku obok okna siedziała dziewczyna. Przysiadłam się do niej i przywitałam. Przy okazji przyszła kelnerka., Zamówiłam latte z bitą śmietaną i szarlotkę. Juliet to samo. 
-No to czego się dowiedziałaś? Sorry, ale mamy raptem 15minut.- powiedziałam spoglądając na zegarek.  Ona nic nie powiedziała, ale wyjęła komórkę i pokazała mi SMSa od Luci.

                 Ty idiotko! Okłamałaś mnie! Sary wcale nie ma w Miami! Jak cię dorwę to pożałujesz, że mnie okłamałaś, i że się w ogóle urodziłaś! Wyciągnę od ciebie te informacje dobrowolnie albo i nie! Dobrze wiesz, do czego jestem zdolny. Ja zawsze osiągam swój cel. Robię to co chcę i zawsze uchodzi mi to na sucho. Zapamiętaj to sobie. Dowiem się gdzie jesteś. Wiem, że niedługo wrócisz do Francji. Do rodzinnego miasteczka, a wtedy zapłacisz za to co zrobiłaś. Sara wyjechała do amerykańskiego miasta. Tyle wiem. Następnym miastem do jakiego lecę do Nowy York. Wiem, że w Los Angeles jej nie ma, bo mówiła, że nienawidzi tego miasta. 
                                      Do zobaczenie, Luca 
Po przeczytaniu tego SMSa odetchnęłam z ulgą. Luca nie ma zamiaru przyjeżdżać do L.A. I bardzo dobrze. Pogadałyśmy sobie jeszcze chwilę. Dowiedziałam się, że Juliet leci do Włoszech na studia. Tam jej napewno nie znajdzie. Wylatuje pojutrze. Pożegnałam się z nią i uradowana wyszłam z kawiarni. Skierowałam się po drodze do Lynchów. Szczęśliwa weszłam do ich domu. Ell i Rocky leżeli zmarnowani na kanapie i oglądali telewizję.
-A co ty taka szczęśliwa?- zapytał Ellington.
-Wszystko idzie zgodnie z planem- odpowiedziałam cicho i weszłam po schodach do pokoju Rydel.
-Hej-powiedziałam z uśmiechem przyczepionym na twarzy.
-Hej. Stało się coś?- zapytała widząc moją minę.
-I to dużo- odpowiedziałam i w skrócie opowiedziałam jej wszystko.

-No to świetnie- odpowiedziała.
-No, przynajmniej jeden problem mam z głowy. To co robimy?- zapytałam.
-Szykujemy cię na randkę- uśmiechnęła się- A.. Sara co robisz w poniedziałek? Może o 19.00 byśmy poszły na imprezkę troszkę się rozerwać?- zapytała, a ja się zaśmiałam. Cała Delly. Tylko imprezki i muzyka w głowie.
-W poniedziałek nie mogę- odpowiedziałam przypominając sobie o lekarzu.
-Czemu?- zapytała smutna.
-Ym... Nieważne- odpowiedziałam sfrustrowana. 
-Oj, no powiedz. Przecież jesteśmy przyjaciółkami- zaczęła mnie przekonywać i zrobiła słodkie oczka. W duchu się zaśmiałam. I jak jej się oprzeć?
-Dobra, ale nie mów Rikerowi-odpowiedziałam, a dziewczyna uśmiechnęła się.
-Jasne- odpowiedziała i obie usiadłyśmy na łóżku.
-No więc... Kilka lat wcześniej miałam problemy z magnezem. Szybko się męczyłam i w ogóle. Pewnego dnia zasłabłam i zemdlałam. Prawie umarłam. Gdyby nie mój prywatny doktor Climbing już bym nie żyła. Zawdzięczam mu życie. Przypisał mi tabletki, ale już ich nie potrzebuję. Chyba....- opowiadałałam, ale dziewczyna mi przerwała:
-I co w związku z tym ma poniedziałek wieczór?- zapytała.
-...Ostatnio znowu szybko się męczę i strasznie schudłam. Umówiłam się z nim na wizytę. O 19.00 wieczorem kończy zmianę, ma dużo klientów, a po zmianie mnie przyjmie. - odpowiedziałam, a ona odetchnęła z ulgą.
-Ale czemu mam nie mówić Rikerowi?- zapytała zdezorientowana.
-Bo nie chcę go martwić- odpowiedziałam.
-Obawiam się, że będziesz musiała- odpowiedziała z dziwnym wyrazem miny, a ja spojrzałam na nią zdezorientowana- Bo... Ross podsłuchał twoją rozmowę i uznał, że zdradzasz Rikera... I... Riker jest tak trochę załamany... I... Poprosił bym się dowiedziała o co chodzi...- mówiła przejęta. CO?!! Co za Ross? Yhh.... Nie zna się to niech się nie wtrąca.
-Muszę załatwić tą sprawę-  powiedziałam i wyszłam z pokoju. 

                                    Na korytarzu spotkałam Rossa...



I jak wam się podoba rozdział? Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam czasu i pisałam do ponad 4 dni.
Komentujcie i polecajcie mojego bloga innym.

Kocham Was :*

piątek, 15 sierpnia 2014

Niespodzianka + nowe wiadomości :)


Daję Wam krótki zwiastun. Mam nadzieję, że się spodoba i że się w ogóle odtworzy, bo miałam z nim niemałe kłopoty ;-)



1. Nie pojechałam do babci.

2. Do końca wakacji rozdziały będę wstawiała tak jak będę chciała. Może częściej, może rzadziej. Nie wiem :/

3. Zauważyłam, że coś się zepsuło i jest tylko króciutki kawałek rozdziału 13, ale nie będę go pisała jeszcze raz. W skrócie podam co się działo.

"Sara i Juliet rozmawiały. Okazało się, że to były chłopak Sary Luca kazał tak postąpić Juliet. Teraz szuka Sary w Miami, bo tak przekazała Juliet mu, ale szybko odkryje kłamstwo. Sara, Juliet i Rydel idą na imprezę i nieźle się upiły. Po jakimś czasie Sarze urwał się film"
Tak wiem, wiele się tam nie działo, ale ja go bardziej rozwinęłam.

4. Dzisiaj nie będzie rozdziału.

To chyba wszystko, więc...
Adios! 

środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 14





Rozdział 14
                         *****Perspektywa Sary*****

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Rozejrzałam się dookoła i zorientowałam się, że jestem w pokoju Rikera. Co się wczoraj działo? Poszłam na imprezę z Juliet i Rydel... Dużo piłyśmy, później Rydel ktoś zaprosił do tańca,  a ja z Juli piłam. Dalej film mi się urwał. Mam nadzieję, że nic wczoraj nie mówiłam ani nie robiłam...
-Obudziła się nasza alkoholiczka- zaśmiał się Riker wchodząc do pokoju z tacą, na której były tabletki, dwa kubki z gorącą cieczą i talerz z kanapkami.
-Co ja tutaj robię?- jęknęłam, a Riker się zaśmiał, położył tacę na szafce i usiadł obok mnie.
-Wczoraj razem z Delly nieźle się nachlałaś. Ta... Twoja przyjaciółka was tutaj odprowadziła. Jest bardzo miła. I... Chyba wpadła w oko Rockiemu- zaśmiał się. Mój ukochany blondyn miał dzisiaj  świetny humor. Ciekawe czemu...
-Moja głowa- ponownie jęknęłam. Riker już chyba trzeci raz dzisiaj się zaśmiał i podał mi tabletki ze szklanką wody. Połknęłam ją i popiłam wodą.
-Pamiętasz?- zapytał Riker.
-O czym?- zapytałam zaciekawiona.
-O dzisiejszym wieczorze- powiedział spoglądając w moje oczy.
-Oczywiście, że tak. Za to nie pamiętam wczorajszego wieczoru- tym razem oboje się zaśmialiśmy.
-Później ci opowiem- powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Delly już wstała?- zapytał wstając z łózka. Byłam ubrana w niebieską koszulę Rikera sięgającą mi do połowy ud.
-Nie wiem- odpowiedział i podszedł do szafy. Jak si,ę okazało po moje ubrania. Podał mi je, a ja poszłam do łazienki. Mam kilka ubrań u Rika. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic i ubrałam się w rurki i luźny T-shirt.
-Riker?- zapytałam wychylając się przez drzwi od łazienki. Chłopak leżał na łóżku i grzebał coś w telefonie.
-Hm?- mruknął.
-Mam dla ciebie bojowe zadanie- zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem i przerażeniem- Zapisz do sobie w telefonie. Szybko skocz do Delly u pożycz od niej... Pisz- rozkazałam,a on zaczął zapisywać to sobie w telefonie.
*Waciki i tonik do demakijażu,
*Suszarkę do włosów,
*Kredkę do oczu,
*Tusz do rzęs,
*Puder,
*Błyszczyk w kolorze Rose,
*Szczotkę do włosów i gumkę też do włosów,
*Perfumy o zapachu owoców leśnych Bi-es- wszystko mu dokładnie podałam. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam- A! I załatw mi szczoteczkę do zębów.- uśmiechnęłam się do niego słodko, podeszłam i cmoknęłam w usta. Riker wyszedł,a ja wróciłam do łazienki. Dzisiaj jest ta randka... Jak się ogarnę skoczę do Delly i zaczniemy przygotowywania. Ciekawe, która godzina? Wyszłam z łazienki i rozpoczęłam poszukiwanie mojego telefonu. Po 5minutach darowałam sobie. Akurat przyszedł Riker.
-Rydel dała mi to. Chyba wszystko- powiedział, a w rękach trzymał wszystko o co prosiłam, żeby przyniósł. Wzięłam to i umyłam zęby wysuszyłam włosy, zmylam stary, rozmazany makijaż i zrobiłam nowy. Wyszłam z łazienki i ułożyłam się obok Rikera na łóżku.
-Czemu w domu jest tak cicho?- zapytałam ciekawe.
-Bo Rockliff pojechali na kontrolne badania do lekarza- mruknął i zaczął grzebać coś w telefonie. O Boże! Na śmierć zapomniałam! Muszę umówić się na wizytę do lekarza z powodu tego zmęczenia i w ogóle.
-Riker, wiesz może gdzie jest mój telefon?- zapytałam i wstałam z łóżka.\
-Wiem- odparł i spojrzał na mnie.
-Gdzie?- zapytałam zniecierpliwionym tonem.
-A co z tego będę miał?- zapytał. Yhh... Jak Ross, normalnie jak Ross! Wszyscy blondyni są tacy chciwi, czy tylko oni? Prychnęłam i pocałowałam go w policzek, jednak on przekręcił głowę przez co nasze usta się spotkały. Po chwili oderwaliśmy się do siebie.
-Telefon leży na biurku- odpowiedział.
-Dzięki. Idę do Delly- powiedziałam, a kiedy usłyszałam ciche OK wyszłam z pokoju. Na korytarzu nie było nikogo. Na szczęście. Nie chce, żeby ktoś dowiedział się o lekarzu, bo zaraz powiedzą Rikerowi, a nie chcę go martwić. Wybrałam numer dr Climbinga i wcisnęłam zielona słuchawkę.


-Doktor Climbing w czym mogę służyć?- odezwał się młody głos. Mężczyzna miał raptem 25lat.
-Cześć Marcelino. Tutaj Sara. Twoja stała pacjentka- przywitałam się.
-Cześć Sara. Stało się coś?- zapytał.
-Nie, to znaczy tak. Ostatnio bardzo dużo schudłam, a jem tyle samo i bardzo szybko się męczę. Nie mam pojęcia dlaczego- odpowiedziałam lekko zdruzgotana.- Kiedy moglibyśmy się spotkać?
-Może być w poniedziałek o 19.00? Wtedy kończę zmianę, więc cię gdzieś tam wcisnę- miałam wrażenie, że uśmiecha się przez komórkę.
Poniedziałek, 19.00 tam gdzie zawsze? Victory Street 346? To trochę daleko, ale koniecznie musimy się spotkać- powiedziałam.
-Jasne, jak na razie nie przeniesiono mnie. Ale mam wrażenie, że coś się szykuje- zaśmiał się.
-I bardzo dobrze. Jesteś świetny. Tobie zawdzięczam życie- uśmiechnęłam się.
-Musze kończyć. Pacjenci. Do zobaczenia- pożegnał się i rozłączył.
-Do zobaczenia- mruknęłam i skierowałam się do pokoju Rydel.

Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że podsłuchiwał mnie Ross, który zrobi wielka aferę...


No heej :) Wiem ten rozdział trochę krótki, ale w następnym będzie się działo :)
I... Niegrzeczny Ross podsłuchał całą rozmowę. Jak myślicie, co będzie się działo? Piszcie w komentarzach :)
Nie wiem czy w piątek bedzie rozdział, bo MOŻE :( wyjeżdżam do babci. Zrobię wszystko, by zostać :)

wtorek, 5 sierpnia 2014

LBA :)


Heej misiaczki! Chciałabym bardzo podziękować Kami, która nominowała mnie do LBA. Ogromnie się z tego cieszę! To było moje blogowe marzenie :33
Pytania od niej:

1.Gwiazda z którą masz najwięcej wspólnego?
      Nie wiem... Naprawdę nie mam pojęcia, ale sb tak myślę to chyba Riker Lynch. Też noszę okulary, grzywkę mam, ale na inną stronę, uwielbiam gorącą czekoladę i deszczową pogodę...
2.Ulubiona piosenka?
Forget About You- R5 i 

Ain't No Way We're Going Home R5  <3 

3.Opisz siebie
Jestem miła, chyba, że ktoś mnie denerwuje xD. Nie przeszkadza mi to, że inni mnie wyzywają, ale nie zniosę jak wyzywają moich przyjaciół. Jestem zabawna, crazy, nienormalna xDD4.Masz jakieś zwierzątko. Jeśli tak, to jakie?
 Mam dwa koty, dwa psy i kilkanaście królików.5.Masz rodzeństwo?
  Tak, 25letnią siostrę,. Wczoraj miała urodziny :336.Jakie masz plany na przyszłość?
  Nie wiem... Wolę działać spontaniczne :)7.Twoje marzenie?
 Spotkać Rikera Lyncha i R5.8.Ulubiony zespół?
  R59.Twoje hobby?
 Pisanie bloga, czytanie książek, jazda na rolkach <3310.Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
   W zimę bardzo dużo czytałam blogów o Zmierzchu <33. Po pewnym czasie zaczęłam sama sobie wymyślać jakieś pomysły. I postanowiłam pisać  --->  LINK 11.Co masz w tej chwili na sobie?
  3/4 legginsy czarne i rożówą bluzkę na krotki rękaw z mordką w okularach w kształcie serduszek :D 

Blogi, które nominuję: 

1. http://kassir5.blogspot.com/
2. http://inlifelikeindream.blogspot.com/
3. http://volturi-bella-renesmee-swan.blogspot.com/
4. http://cantletyoupassmeby.blogspot.com/
5. http://rossynaughtyboy.blogspot.com/
6. http://better--together.blogspot.com/
7. http://musicinmysoulr5mylovestory.blogspot.com/
8. http://story-the-cali-girls.blogspot.com/
9. http://perfekcja-r5.blogspot.com/
10.http://tellmethateverythingwillbefine.blogspot.com/
11. http://r5songs.blogspot.com/
12. http://storywantyoubad.blogspot.com/


Moje pytania:
1. Jak się zaczęła twoja przygoda z pisanie bloga?
2. Jaki jest twój ulubiony blog?
3. Jaki jest twój ulubiony zespół?
4. Masz rodzeństwo?
5. Od jak dawna prowadzisz bloga?
6. Ulubiona piosenka?
7. Ulubiony serial?
8. Jakie jest twoje marzenia?
9. Kim być chciał/a zostać w przyszłości?
10. Cieszysz się, że cię nominowałam?
11. Ulubiony aktor?

Czekam na jeszcze 1 komentarz, a owy rozdział do razu będzie. Teraz tylko czeka na publikację :)

Rozdział 13



Zapraszam na rozdział numer 13 :)



                                        *****Perspektywa Sary*****
Spojrzałam na wyświetlacz i zamarłam. Dzwoniła Juliet. (Prolog i rozdział 1 ~~Zmierzchu). Po co ona dzwoniła. Chwilę się zastanawiałam, lecz postanowiłam odebrać. Ciekawe co ma mi do powiedzenia?

-Cześć Juliet. Po co dzwonisz? Przecież się ze mną nie przyjaźnisz- powiedzialam dośc oschłym tonem,.
-Sara, musimy pogadać.- powiedziała rozpaczonym tonem. Słychać było, że plakała. Serce mi zmięko. Nie mogę się na nia gnirwać, napewno miała jakiś konkretny powód, żeby tak postapić.
-Dobrze, co się stało?- zapytalam ciekjawa.
-To nie jest rozmowa na telefon. Jestem teraz w Los Angeles, w kawiarni "Kassi". Wiesz gdzie to jest?- zapytała.
-Jsne, będę za 15 minut- powiedziałam i się z nią pożegnałam. To była moja ulubiona kawiarnia i miałam do niej bardzo blisko. Szybko się przebrałam w rurki i T-shirt. Wzięłam telefon do kieszeni i zamknęłam drzwi. Klucze schowałam w doniczce. Wiem, że banalne miejsce, ale nikt się nie skapnie. Szybkim krokiem poszłam do kawiarni i juz po 5 minutach się tam znajdowałam. Zobaczyłam Juliet i przysiadlam się do niej.\

-Czxeść Sara. Strasznie za tobą tęskniłam.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 12




Przeczytaj notkę pod rozdziałem  --->

                      Rozdział 12
                                        *****Perspektywa Sary*****

Minął tydzień od sobotniego dnia z Rydel. Dzisiaj jest piątek. Od tamtego czasu spędzam coraz mniej czasu z R5. Rozkręcają karierę. Obecnie piszą piosenki do płyty. 
Wstałam i założyłam mój miętowy szlafrok.. Była 9.00. Zeszłam na dół i wypiłam łyk kawy.  Przy okazji umyłam zęby i ogarnęłam się. Ponieważ padał deszcz założyłam rurki i szarą bluzę z kapturem. Włosy związałam w niedbałego koka.
Napisałam do Rydel sms-a

            Hey girl! Może byśmy się dzisiaj spotkali całą paczką? 

Po dziesięciu minutach dostałam wiadomość, która niezbyt mnie ucieszyła.

Przepraszam, nie możemy. Dzisiaj jedziemy do studia i nagrywamy na płytę. Następnym razem :)

Czyli kolejny dzień w samotności... W sumie to powinnam się cieszyć, że ich kariera rozkwita. Postanowiłam, że pójdę do mojej ulubionej kawiarni " Kassi". Była bardzo fajna. Usiadłam w moim ulubionym miejscu i patrzyłam na ludzi przechodzących w deszczu.
-Czego sobie życzysz?O rany! To ty!- krzyknęła młoda kelnerka gdy ujrzała moją twarz.  Przysiadła się do mnie widząc moje zdezorientowanie.
-No ty jesteś Sara Larence. Dziewczyna Rikera Lyncha- uśmiechnęła się do mnie promiennie.
-Tak- odpowiedziałam.
-Matt!!- krzyknęła brunetka, a po chwili obok niej pojawił się wysoki szatyn. Całkiem przystojny. Był umięśniony, a oczy miał zielone.
-Tak?- zapytał.
-Zapodaj dwie kawy z bitą śmietaną i dwa kawałki szarlotki- uśmiechnęła się do chłopaka.
-Tak jest skarbie!- zasalutował i odszedł młody chłopak.
-Jestem Maggie- podała mi rękę dziewczyna.
-Sara, ale to już pewnie wiesz- zaśmiałam się i podałam jej dłoń.
-Ile masz lat?- zapytałam zaciekawiona.
-21, tak jak ty- odpowiedziała mi uradowana.
Gadałyśmy tak z 2 godziny, po czym wymieniłyśmy się numerami telefonów, a ja wróciłam do domu. Była już 12.00 Co by tu porobić teraz? Ostatnio zauważyłam, że mam coraz mniej pieniędzy. Rodzice mi już nie dają. Muszę znaleźć sobie jakąś pracę. Uzbieram sumę i znajdę sobie mieszkanie. Pora najwyższa. Odpaliłam laptopa i zaczęłam szukać jakiś ofert pracy, jednak nic fajnego nie znalazłam. No bo raczej nie będę wywoziła gnoju w stajni? Przypomniało mi się, że Maggie wspominała coś o tym, że poszukują kelnerki. W sumie... To wcale nie jest takie złe. Postanowiłam, że do niej zadzwonię.

-Hey Maggie! Tu Sara- po kilku sygnałach odebrała.
-Hey! Coś się stało?- spytała.
-Nie, w sumie to tak... Szukam pracy. Wspominałaś, że szukacie kelnerki. Nadaję się?- zapytałam.
-Dam ci do telefonu moją szefową, okey?- zapytała, a przytaknęłam.

-Dzień dobry. Szefowa Angelina Joil. W czym mogę służyć?- usłyszałam stary, lekko zachrypły głos w słuchawce.
-Dzień dobry. Tutaj Sara Larence. Ja w sprawie pracy kelnerki w pani kawiarni- przywitałam się miło.
-Sara Larence? Dziewczyna sławnego basisty Rikera Lyncha?- upewniła się, a ja przytaknęłam- Przykro mi, ale nie. Do widzenia- dodała i rozłączyła się.
Uhh.... Niemiła kobieta. W sumie to praca jest bezsensu. I tak bym się zaraz zwolniła. Wzięłam moją kochaną gitarę basową. Zaczęłam pisać piosenkę własnego autorstwa- Nowe życie. Po zagraniu mojej piosenki zagrałam jeszcze kilka innych. Wybiła godzina 14.00. No i co ja mam teraz robić? Bez R5 nic ciekawego w moim życiu się nie dzieje. Brakuje mi towarzystwa, nie mam co robić. Który dzisiaj jest? Ach.. Tak. 24 lipca. Za tydzień urodziny Martina. Nie wysłałam mu paczki. Mama powiedziała, że nie, ale nie powiedziała czemu. Dziwne... Posłuchałam się jej, nie wiem dlaczego. Wymyśliłam, że napiszę piosenkę. Tak, taką... Opisującą mniej więcej moje życie. Lubię pisać piosenki. Kiedyś nawet wyobrażałam sobie, że będę sławna... W sumie to jakby się zastanowić to już jestem. Najpierw Maggie, później ta babka. Myślałam, że będzie tak samo, zanim Riker  przedstawił mnie całemu światu na koncercie, ale się myliłam. Jeszcze trochę i ludzie będę mnie prosić o autograf. Pff... Bzdura...
Po dwóch godzinach udało mi się napisać piosenkę. Wyszła całkiem niezła, jak na moje oko. Jestem w tym dobra. Kartkę z tekstem włożyłam do mojego pamiętnika. Tak, prowadzę pamiętnik. Odkąd jestem w Los Angeles go założyłam, żeby mieć się komuś wyżalić. Postanowiłam, że opiszę ten dzień, ale najpierw coś zjem. Zeszłam do kuchni. Wyjęłam dwa pomidory, ogórki i cztery rzodkiewki. Zrobiłam sobie sałatkę. Ostatnio zauważyłam, że bardzo schudłam i szybko się męczę. W najbliższym czasie będę musiała skoczyć do mojego lekarza. Tak się składa, że przeprowadził się z żoną i dziećmi do L.A. wtedy co ja. Całkiem fajnie, bo jest bardzo miły i dobry. W tym sensie, że jest świetnym lekarzem. Szybko zjadłam i po sobie pozmywałam. Opisałam mój dzień w pamiętniku i przebrałam się w szare legginsy i neonową żółtą bokserkę. Włosy związałam w koka. Wzięłam telefon, słuchawki i wszyłam z domu. Postanowiłam pobiegać. Dobrze mi to zrobi. Na szczęście już przestało padać. Przebiegłam moją standardową trasę i się strasznie zmęczyłam. Zignorowałam to i biegłam dalej, trochę inaczej  niż zawsze.
Wróciłam do domu o 18.00 bardzo zmęczona. Od razu wzięłam długą, orzeźwiającą kąpiel w wannie. Przy okazji przeczytałam kolejny rozdział książki, którą obecnie czytam Łza (bardzo polecam ~~Zmierzchu). Wyszłam i założyłam rurki w luźną bluzką z nadrukiem. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 1 wiadomość. Przeczytałam ją, a na mojej twarzy wkradł się szeroki i promienny uśmiech.

    Hej!! Dzisiaj nie miałem czasu, ale jutro ci to wynagrodzę. Wpadnę do ciebie o 19.30 i zabiorę na baaardzo romantyczną kolację. 
                                                                   Kocham Cię, Riker xoxo
Romantyczna kolacja. czyli randka!! Jeej!! Tylko w co ja się ubiorę? Muszę zadzwonić do mojej doradczyni.

-Heej Delly! Potrzebuję pomocy- powiedziałam, kiedy odebrała.
- Co się stało?- zapytała.
-Riker zaprosił mnie na kolację jutro i....- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ mi przerwała.
-I w czym problem? Zgódź się!- pisnęła uradowana, a ja usłyszałam jak coś się tłucze- UPS....
-Coś ty zrobiła?- zapytałam.
- Dzbanek się popsuł. Poczekaj chwilę- odpowiedziała- Rocky!!!!!! Sprzątasz to!!! Jestem.
-Zawsze zwalić na brata. Dobre, Też tak kiedyś robiłam z Martinem.- zaśmiałam się.
-Wróćmy do twojego problemu. Czemu się nie chcesz zgodzić?- zapytała smutna.
-Chodziło mi o to, że nie wiem w co mam się ubrać- odpowiedziałam zirytowana.
-Aaaa. Trzeba było tak od razu- zaśmiała się, a ja przewróciłam oczami.
-Nie pozwoliłaś mi dokończyć- odpowiedziałam z urazą.
-W takim razie wpadnę do ciebie jutro o 16.00 i cię naszykuję. A tymczasem idę do Rikera i go podpytam gdzie cię zabiera i w ogóle.- pisnęła uradowana- Buziaczkiii
-Buziaczki- odpowiedziałam i się rozłączyłam. Zeszłam na dół i zjadłam serek zbożowy. Kiedy weszłam spowrotem do pokoju usłyszałam, że mój telefon dzwoni.
Spojrzałam na wyświetlacz i zamarłam...




Heeej :) Jak myślicie? Kto zadzwonił do Sary? Do środy! :)



~~
1. Przepraszam, że nie dałam rozdziału w piątek, ale są wakacje i nie zawsze rozdziały będa pojawiały się regularnie. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.

2.  Na moim wyjeździe pogoda była super!

3. Komentujcie! Jak będzie 5 komentarzy, każdy od innej osoby daję nowy rozdział!!! :)