piątek, 26 września 2014

Rozdział 18



                                               *****Perspektywa Sary*****

Obudziłam się w czyiś silnych ramionach splatających moje ciało. Leniwie uchyliłam powieki i zobaczyłam twarz mojego Rikera. Tak, tak teraz już mojego na zawsze. Przymknęłam powieki i mój umysł zalały wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Uśmiechnęłam się do moich pięknych wspomnień.
-Do kogo się tak uśmiechasz?- usłyszałam głos blondyna.
-Do ciebie- odpowiedziałam otwierając oczy i spojrzałam w jego  brązowe tęczówki. Widziałam w nich szczęście, miłość, troskę.
-Kocham cię- szepnęłam.
-Kocham cię- szepnął i złączył nasze usta w czułym pocałunku. Tsa... Bardzo czułym.
-Pora wstawać- krzyknęłam nagle głośno pocałunek i sprawdziłam godzinę na telefonie- Już... 10.30, więc wstajemy- dodałam i odwróciłam się w stronę chłopaka. Był chyba troszkę przygnębiony, że przerwałam pocałunek. Pochyliłam się nad łóżkiem i pocałowałam go. Natychmiastowo go odwzajemnił. Po kilku sekundach, być może minutach oderwaliśmy się od siebie. Założyłam świeżą bieliznę, a na to koszulę Rikera.
-Pożyczam- powiedziałam zakładając ją.
-Jasne- mruknął robiąc coś w swoim telefonie.
-Zawsze się zastanawiam co ty tam grzebiesz w tym telefonie- powiedziałam podchodząc do niego i spoglądając w ekran jego komórki.
-Och, to proste. Siedzę na Facebooku i opublikuję jakieś posty. Zazwyczaj to ja wchodzę na wspólne konto R5. I odpisuję moim fankom na wiadomości. Niech się cieszą.  Jest też kilka fanów- powiedział.
-I co piszą ci fanowie?- zapytałam z zaciekawieniem.
-Że ma super dziewczynę i mi jej zazdroszczą- uśmiechnął się do mnie i cmoknął w usta.
-Idę na dół. Zrobię jakieś śniadanie. Ubierz się- dodałam ostatnie zdanie i rzuciłam w niego jego spodniami. Złapał je. Schodząc na dół usłyszałam coś w rodzaju włączonego telewizora. Może go nie wyłączyłam? No, ale kiedy? I będąc już na ostatnim schodku aż krzyknęłam z wrażenia.
-O, hej Sara- powiedział Ryland leżący na kanapie. Obok niego leżeli Ross, Ell i Rocky.
-Riker! Twoi nienormalni bracia są w moim domu!- krzyknęłam, a chłopak zaraz pojawił się tuż obok nie i pocałował mnie w policzek.
-Nie martw się. Zaraz ich wygonię i będziemy mieli cały dzień dla siebie- szepnął mi na ucho, a ja uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Dobra bracia. Idziemy do domu- powiedział Riker uśmiechając się szeroko.
-Ale dlaczego?- chłopakom miny zrzedły.
-Czekamy tu już od północy i chcemy poznać pikantne szczegóły, bo wiemy, że one były- powiedział Ross.
-Od północy?- z wrażenia moje oczy stały się jak pięciozłotówki.
-Won, bo nie ręczę za siebie!- krzyknął mój chłopak i ręką wskazał drzwi. Chłopaki musieli wiedzieć, że to już nie żarty, bo pospiesznie wyszli- Sara, dzwoń do Delly i opowiedz o wszystkim. Musi im wymyśleć jakąś karę- dodałam do mnie, a ja skoczyłam po komórkę do pokoju i wybrałam numer blondynki. Opowiedziałam jej wszystko, ale oczywiście bez tego co robiliśmy w nocy. Z dołu słyszałam jeszcze przytłumione błagania Rockiego, żeby nie dzwonić do jego siostry. Ale było już za późno. Zeszłam po schodach do kuchni. Chłopaki akurat wychodzili. Riker siedział na krześle patrząc z wrogą miną na swoich braci, więc usiadłam mu na kolana i pocałowałam go. Uspokoił się. Wiedziałam to. Usłyszałam zatrzaskiwanie drzwi, więc przerwałam pocałunek i poszłam zamknąć na klucz. Wróciłam do kuchni.
-Już ci mówiłam, że twoi bracia są nienormalni, prawda?- wypomniałam mu.
-Mówiłaś, mówiłaś.- westchnął- Ale teraz zajmie się nimi Rydel-  dodał bardziej wesołym głosem.
-Co zjesz na śniadanie?- zapytałam podchodząc do lodówki.
-To co ty-  zamruczał uwodzicielsko.
-W takim razie naleśniki. Pomożesz mi, prawda?- oznajmiłam.
-Jasne- odpowiedział podchodząc do mnie i całując w policzek.
-W takim razie twoim pierwszym zadaniem jest kupno biletów do Francji- uśmiechnęłam się i powiedziałam kiedy i o której wyjeżdżamy i dokąd. W tym samym czasie zajęłam się robieniem naleśników.
Po 20 minutach śniadanie było zrobione i bilety zamówione.
-Co dzisiaj będziemy robić?- zapytałam podczas posiłku.
-Hmm... Wczoraj ja wybierałem, więc dzisiaj ty- uśmiechnął się do mnie.
-W takim razie... Musimy się spakować, oznajmić twojej rodzince gdzie się wybieramy i musimy iść na zakupy- oznajmiłam, a chłopak jęknął. Wiem, że nie lubił zakupów.
-Musimy?- zapytał błagalnie.
-Wiesz... Zawsze mogę iść sama- powiedziałam udając smutną, chociaż wiedziałam, że Riker pójdzie ze mną. Zawsze tak robiłam i zawsze się nabierał.
-Oczywiście, że pójdę z tobą. Dzisiejszy dzień mieliśmy spędzić razem, więc dotrzymam słowa- powiedział Riker. Po skończonym posiłku pozmywałam naczynia, a Riker poszedł na górę. W MOJEJ łazience, którą mogę już nazwać NASZĄ miał szczoteczkę do zębów i inne bzdety, a w mojej garderobie kilka swoich ciuchów.  Kiedy posprzątałam poszłam do swojego pokoju. Riker siedział na fotelu całkowicie ubrany (wcześniej był tylko w spodniach, więc dowoli mogłam podziwiać jego mięśnie ;) ), a w rękach trzymał moją gitarę. Nie zwracając na niego uwagi weszłam do łazienki i zaczęłam myć zęby. Po wykonaniu porannych czynności, mimo tego, że była 11.00, poszłam do garderoby. Nałożyłam krótkie spodenki dżinsowe i białą bluzkę z Wieżą Eiffla, ponieważ było bardzo gorąco. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Gdy wróciłam Riker leżał na pościelonym łóżku i znowu coś robił w telefonie.
-Gotowa?- zapytał.
-Tak- odpowiedziałam, a do kieszeni spodni spakowałam telefon. Na głowę włożyłam okulary przeciwsłoneczne i otworzyłam okno. Z blondynem zeszliśmy na dół. Z blatu wzięłam portfel i założyłam buty. Wyszliśmy. Naszym celem było dojście do domu chłopaka, spakowanie go i oznajmienie Lynchom gdzie się wybieramy. W domu była tylko Stormie, więc przywitaliśmy się, powiedzieliśmy o naszych planach i spakowaliśmy blondyna.
-Co teraz jest naszym celem?- zapytał gdy wyszliśmy z jego domu.
-Jest 12.00, więc idziemy na zakupy, które potrwają do... 17.00. Wrócimy do mnie, spakuję się i możemy ruszać do lekarza. To nie jest tak daleko. Doktor przeniósł się do innego szpitala, więc na spokojnie dojdziemy tam na piechotę.- oznajmiłam.
-A kiedy wracamy?- zapytał.
-Hmmm...  Może w sobotę?- zaproponowałam.
-Jasne- odpowiedział po chwili namysłu. Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Po wejściu do mojego domu Riker zostawił swoją torbę.
-Ale dzisiaj się nachodzimy- jęknął obejmując mnie ramieniem. Właśnie wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się do centrum handlowego, gdzie zawsze chodzę z Delly.
-Nie narzekaj. Schudniesz- zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w brzuch.
-Czyżbyś śmiała uznać, że powinienem schudnąć?- zapytał nonszlanckim głosem.
-Żartowałam- odpowiedziałam, po czym dodałam: Ten wyjazd będzie świetny! Poznasz moją wspaniałą rodzinę!
- Jeżeli jest taka jak twoi rodzice, to sobie podziękuję. A tak w ogóle to gdzie oni są?- zapytał po raz kolejny.
-Szczerze? To nie wiem. I nie, reszta mojej rodzinki nie jest taka jak rodzice- westchnęłam zirytowana. W tym samym czasie weszliśmy do centrum i od razu skierowałam się do mojego ulubionego sklepu.
-Tak właściwie to co masz zamiar kupić?- zadał mi pytanie, gdy weszliśmy do sklepu. Skierowałam się do działu z sukienkami i spódniczkami.
-Jeszcze nie wiem. Coś napewno- odpowiedziałam przeszukując czegoś ładnego.
-Może to?- zapytałam chłopaka pokazując mu krótką, czarną spódniczkę.
-Może być- mruknął znudzony. Podałam mu ją i ruszyłam dalej. Zobaczyłam śliczną sukienkę w biało-granatowe paski przed kolano. Znalazłam swój rozmiar i podałam blondynowi. Po kilku minutach znalazłam brzoskwiniową, krótką sukienkę. Podałam ją Rikerowi. Teraz przeszłam do koszul. Dżinsowa koszula napewno się przyda na chłodne wieczory przy kominku.. I T-shirty na koniec. Znalazłam ich kilka. Szary z cytatem, czarny z motylem, biało- brzoskiwiniowy i kilka innych. Podeszłam do kasy i zapłaciłam. Całe 213$. Wyszliśmy z zakupami.
-Jak tak dalej pójdzie to przy drugim sklepie zabraknie ci kasy- zaśmiał się chłopak, a ja mu zawtórowałam.
-Nie martw się. Mam jeszcze 700$- zapewniłam go.
-Skąd ty masz tyle kasy?- zapytał zdziwiony.
-Wiesz... Od rodziców miesięcznie dostaję 500$, od dziadków 700$, a od trzecich dziadki 1000$. Już wiesz skąd mam tyle kasy- zaśmiałam się. Weszliśmy do sklepu ze spodniami. Na pierwszy rzut oka zauważyłam rurki z dziurami na kolanach. Wzięłam je. Chwilę potem zobaczyłam miętowe rurki. Kolejne. Na koniec wzięłam czarne legginsy i podeszłam do kasy. Zapłaciłam 90$. Podałam torby Rikerowi.
-Już 14.30. Jak ten czas szybko leci- zauważyłam.
-Widzisz? Już wiesz dlaczego ja i Delly tak długo jesteśmy na zakupach- zaśmialiśmy się.
-Do którego sklepu idziemy teraz?- zapytał widząc, że mijamy kolejny sklep.
-Teraz idziemy do sklepu z butami. Przed nami jeszcze jakieś 5 sklepów. Może mniej, może więcej- odpowiedziałam. Weszliśmy do sklepu.
-Cześć Sara! Ty to jak zwykle masz szczęście. Dzisiaj przyszła nowa kolekcja. Tym razem jesienna!- powiedział ekspedient Steven.
-Świetnie. Kolekcja jesienna mi się przyda- mruknęłam do siebie, ale chyba Riker to usłyszał.
-Czemu?
-Bo we Francji o tej porze jest chłodnawo. Tobie wystarczą trampki, a mi nie.- odpowiedziałam i sięgnęłam po brązowe botki. Całkiem ładne. Znalazłam swój numer buta i podałam mojemu chłopakowi. Podeszłam do kolekcji trampek. Zobaczyłam piękne, po prostu superowe trampki na koturnie. Śliczne! Gdy je zobaczyłam wiedziałam, że muszę je mieć. Wzięłam je. Przy okazji sięgnęłam po czerwone trampki i skierowałam się do kasy. Zapłaciłam 203$.
-Do jakich sklepów jeszcze będziemy szkli?- zapytał znudzony Riker.
-Oj, kochanie jeszcze tylko sklep z biżuterią.- odpowiedziałam i pocałowałam blondyna w policzek. W tym samym czasie zadzwonił jego telefon. Odebrał go.

-................................................
-No siema bracie. Co jest?
-...............................................
-Wyjeżdżam z Sarą do jej dziadków. Wracam w sobotę.
-.................................................
-Jesteś idiotą.
-................................................
-To nie jest twoja sprawa!
-...............................................
-Stary, to opowiem tobie, ale tylko tobie jak wrócę.
-................................................
-Dobrze, tak i odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie tak- powiedział lekko zdenerwowany, ale i zirytowany.
-.............................................
- Na razie.

-Kto dzwonił?- zapytałam ciekawa.
-Ell- mruknął.
-Co chciaaał?- zapytałam przeciągając samogłoskę.
-Nieważne- odpowiedział.
-Proszę powiedz.- poprosiłam.
-Nic takiego- uniknął odpowiedzi i pocałował mnie w czoło. Postanowiłam dać mu spokój. Na razie. Zapytam się Ratliffa. Znam sposób, żeby powiedział wszystko. Trzeba go tylko troszkę przycisnąć. Weszliśmy do sklepu z biżuterią. Zobaczyłam piękny naszyjnik z serduszkiem. Do środka można było włożyć zdjęcie, a na zamknięciu wygrawerować jakiś napis. Podeszłam do sprzedawcy i zakupiłam naszyjnik.
-Jakie zdjęcie ma być w środku?- zapytał sprzedawca, a ja sięgnęłam do portfela i wyjęłam zdjęcie Rikera.
-To- odpowiedziałam i podałam mu fotografię. A napis ma brzmieć: My forever love   Riker - dodałam po chwili.
-Naszyjnik powinien być gotowy za góra godzinę. Na jakie nazwisko?- oznajmił sprzedawca.
-Świetnie, za godzinę się tu stawię. Sara Larence- odpowiedziałam. Razem z Rikerem wyszliśmy ze sklepu.
-Gdzie teraz idziemy?- zapytał znudzony blondyn.
-Oo... Teraz do kawiarni, ale jak chcesz to możemy się przejść do sklepu z bluzami na każdą okazję- zaćwierkotałam.
-Nie!- krzyknął.
-Skarnie, ale ja cię proszę- poprosiłam- We Francji na obecną chwilę jest około 10 stopni- powiedziałam, po czym dodałam- Chcesz, żebym była chora?
-No OK, idziemy- westchnął ciężko. Wjechaliśmy na II piętro i weszliśmy do ostatniego sklepu. W oczy rzuciła mi się szara bluza z mordką kota pokrytą puszkiem. Wzięłam ją do ręki. Była całkiem ciepła. Znalazłam swój rozmiar i podeszłam do kasy płacąc za nią.
-Tutaj było jakoś szybko, nieprawdaż?- zapytałam podając Rikerowi torbę.
-Gdzie teraz?- zapytał zirytowany.
-Kawiarnia- odpowiedziałam, a chłopak się ożywił. Razem z blondynem weszliśmy do mojej i Delly ulubionej kawiarenki.
-Co podać?- zapytał znajomy kelner.
-To co zawsze dwa razy- uśmiechnęłam się do niego, a chłopak odszedł.
-Co jeszcze mamy zrobić?- zapytał.
-Jeszcze musimy iść do tego sklepu z biżuterią- odpowiedziałam.
-Nareszcie- mruknął- Już 16.00
-To dobrze- odpowiedziałam- Świetnie nam się czas dopasował- zaśmiałam się i w tym samym momencie kelner podał nam dwie szarlotki i latte.
Reszta godziny minęła nam na miłej i zabawnej rozmowie. Wróciliśmy do sklepu z biżuterią. Jubiler podał mi go w pudełeczku, a ja mu zapłaciłam pakując pudełeczko do jednej z zakupowych toreb.

Ruszyliśmy do domu...



Taki długaśny rozdział daję Wam w prezencie :33
Słyszeliście, że Rydellington podobno są razem??? SUPER!!! <3

wtorek, 23 września 2014

Rozdział 17




Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy. Siedzieliśmy w ciszy. Akurat w radiu leciała moja ulubiona piosenka, więc zaczęłam wsłuchiwać się dokładniej w jej słowa i sens.

-Co robisz jutro?- zapytał blondyn.
-Hmm... Nie wiem. Chyba umówię się z twoją siostrą i pójdziemy na zakupy. A i pamiętaj, że w poniedziałek mamy lekarza- przypomniałam mu.
-Jasne- odpowiedział, po czym dodał: A tak w ogóle to jak się czujesz?- zapytał, a ja westchnęłam. Jak ja nie lubię takich pytań. Strasznie mnie denerwują.
-Dobrze- Tak się zastanawiam... Wyjeżdżasz gdzieś jakoś w tym tygodniu?- zapytałam.
-Nie- chłopak zmarszczył czoło- A co się stało?
-Po prostu chciałabym odpocząć- powiedziałam, a Riker spojrzał na mnie pytająco- Chciałabym odwiedzić babcię i dziadka we Francji. I chcę być sama- podkreśliłam ostatnie zdanie. Riker spojrzał na mnie smutnymi oczami. Westchnął i zapytał:
-Na ile?
-Hmm... Kilka dni, dawno nie odwiedzałam babci. Dzwoniłam do Martina. Może też przyjedzie. Chciałabym się już z nim spotkać.- powiedziałam przygryzając dolną wargę.
-Muszę poznać twojego brata- powiedział.
-Czemu?- zapytałam zaciekawiona.
-Bo muszę wiedzieć czy się zgadza na nasz związek. Jeszcze mnie pobije albo nie wiadomo co- zaśmialiśmy się oboje. W tym samym momencie blondyn zaparkował przed wyrafinowaną restauracją. Była ona najlepsza i najdroższa w całej Kalifornii.
Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do restauracji. Była przepiękna. Nigdy jeszcze w niej nie byłam. Stały tam dwuosobowe stoliki z czerwonymi obrusami i kwiatami. Ściany miały barwę beżową, a jedna ze ścian była pokryta kamieniami. Był tam również kominek, gdzie płonęło drewno.
-Lynch- powiedział chłopak do kelnera, a on poprowadził nas do stolika. Stał w rogu pokoju. Usiedliśmy. Wzięłam do ręki menu i zaczęłam przeglądać. Pizza, spaghetti, Nouvelle cuisine. 
Wezmę Nouvelle cuisine. Powiedziałam co chcę kelnerowi i zaczęłam konwersację z moim chłopakiem:
-Już wiem!- powiedziałam szczęśliwa i wyjęłam komórkę.
-Co wiesz?- zapytał zaintrygowany chłopak.
-Poczekaj chwilę- odpowiedziałam i napisałam SMSa do Rydel.

Hej! Mam pytanko. Kiedy macie następny koncert?

Po chwili otrzymałam odpowiedź.

Następny? To... W następny piątek. Wiem, trochę późno... :/


W takim razie porywam Rikera na kilka dni. Wyjeżdżamy. Nie martw się. Opowiem ci jutro na zakupach ;)



W takim razie powiadomię innych i udanej randki ;) Ciekawe gdzie ją skończycie...


Rydel!


Buziaki :*


Cała Rydel....
-Wyjeżdżamy- powiadomiłam i schowałam komórkę.
-Co? Gdzie?- zapytał zdezorientowany. W tym samym czasie kelner podał nam nasze dania, więc wzięliśmy się do jedzenia.
-Do mojej babci. Przy okazji spotkamy się z Martinem.- odpowiedziałam.- No chyba, że nie chcesz- dodałam.
-Oczywiście, że chcę- powiedział blondyn. Resztę naszej kolacji spędziliśmy na miłej pogawędce.

-Może zostaniesz u mnie na noc?- zapytałam kiedy siedzieliśmy już w jego aucie.
-Hmm... Kusząca propozycja. Zgadzam się- zaśmialiśmy się oboje. W jego towarzystwie czułam się świetnie. Byłam sobą. Nie byłam spięta ani skrępowana.
-Tylko powiadomię rodzinkę- dodał i wyciągnął z kieszeni telefon.
-Ja to zrobię- dodałam pospiesznie i zabrałam mu komórkę. Wybrałam numer do Rockego.
Odezwał się po kilku minutach:

Siema bracie! I jak tam randeczka? Wziąłem na głośnomówiący, więc opowiadaj pikantne sceny mnie i reszcie. Dobrze, że nie ma Rydel, bo by dała nam popalić

Rocky, tutaj dziewczyna twojego brata. Chciałabym Was powiadomić w jego imieniu, że Riker dzisiaj nocuje u mnie

To napewno będą pikantne sceny- usłyszałam śmiech Rockiego, Rossa, Ratliffa i Rylanda. Nie czekając na ich resztę wypowiedzi rozłączyłam się i westchnęłam głośno. Blondyn spojrzał na mnie.
-Co jest?- zapytał stroskanym głosem.
-Nic- westchnęłam ponownie- Chciałabym cię powiadomić o dwóch rzeczach. Twoi bracia, a najbardziej Rocky są nienormalni, a po drugie mamy cały dom tylko dla nas. Co będziemy robić?
- oznajmiłam, a na końcu zapytałam. 
-Hmmm... Ja już wiem co. Pokażę ci w twoim pokoju- odpowiedział w tym samym momencie, w którym zaparkował.
-Okej- mruknęłam bardziej do siebie niż do niego. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi mojego domu. Wyjęłam z torebki klucze i otworzyłam zamek. Weszliśmy.  Rzuciłam pęk kluczy na blat, a przy okazji zamknęłam drzwi od środka. Skoro mieliśmy być w moim  pokoju, to nie chcę żeby ktoś nas okradł. Zdjęłam moje szpilki i rzuciłam je na podłogę w korytarzu. Później je sprzątnę. Riker natomiast rozsiadł się na blacie w kuchni. Weszłam do pomieszczenia. Wyjęłam koktajl z owoców leśnych i usiadłam na stole naprzeciwko blondyna.
W ciszy wypiłam mój koktajlik, a przez ten czas chłopak przyglądał mi się z miłością, ale w jego oczach widziałam też cień pożądania. 
-Idziemy- zapytał, kiedy pozmywałam po sobie szklankę.
-Jasne- odpowiedziałam i udałam się do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zapytałam:
-To... Tak właściwie co robimy?- zapytałam.
-To- odpowiedział i wpił się w moje usta z pożądaniem. 
Zaczął odsuwać suwak od mojej sukienki...
Reszta nocy była niezapomniana...


No hello!!! Wiem, że dawno nie pisałam, ale w wakacje byłam u babci. A teraz rozpoczęła się szkoła i wgl... Mam tyle nauki, że to głowa mała...
Resztę rozdziału możecie sobie dokończyć... ;)

KOCHAM WAS!! <5

piątek, 5 września 2014

Rozdział 16

Nie będzie do końca tak jak myśleliście. Przynajmniej na początku :)

Przeczytaj notkę pod rozdziałem --->

Rozdział 16
                                    *****Perspektywa Sary*****

Na korytarzu spotkałam Rossa, który Rosspoczął ;) kłótnię.

-Co ty sobie myślałaś, co? Że będziesz zdradzała Rikera i nikt się o tym nie dowie?! To byłaś w błędzie!- krzyknął szarpiąc mnie za ramię.
-Nie zdradzam Rikera!! Bezczelnie podsłuchałeś moją rozmowę telefoniczną i wyrwałeś jedno zdanie z całego kontekstu uważając, że zdradzam Rikera. Nie oskarża się bez dowodów!- krzyknęłam wyrywając mu się.
-Ja mam dowody! Wszystko dokładnie słyszałem i zapamiętałem! Nie wywiniesz się! Nie ujdzie ci to na sucho!- krzyknął, po czym baaardzo mocno łapiąc mnie za ramię dodał cicho: Nie ujdzie ci to na sucho. Nie ma wyjaśnienia na  dowody. Myślałem, że jesteś inna kiedy cię spotkałem na ulicy! Ale ty jesteś taka sama jak wszystkie inne byłe dziewczyny Rikera!- krzyknął i puścił moje ramię. Poszedł  dalej w stronę jego korytarzu.
-Dobrze! Wszystko wyjaśnię! Jeszcze zobaczysz kto miał rację!- krzyknęłam do niego na odchodne i zeszłam na dół po schodach. Ellington i Rocky leżeli na kanapie i oglądali Pamiętniki wampirów sezon III odcinek 21( ten co był we wtorek. Płakałam ~~Zmierzchu).
-Zwołujemy naradę. Tutaj za pięć minut- rzuciłam i spowrotem weszłam do pokoju Rydel. Powiedziałam to samo. Przytaknęła. Rozumiała mnie i była po mojej stronie. Weszłam do pokoju Rossa. Powiedziałam to samo i nie czekając na jego odpowiedź wyszłam. Najtrudniej było mi wejść do pokoju Rikera. Stojąc tam chwilę weszłam i zobaczyłam jak leżał na łóżku odwrócony do mnie plecami.
-Riker...-powiedziałam cicho, ale chłopak się nie odwrócił- Muszę coś wam wszystkim wyjaśnić. Bądź za chwilę w salonie, ok?- zapytałam, a blondyn cicho przytaknął.
Schodząc po schodach do salonu zauważyłam siedzących na kanapie wszystkich oprócz Rikera.
-A tak w ogóle to po co robimy to zwołanie? Nie dokończyliśmy oglądać Pamiętników wampirów.- poskarżył się Ratliff.
-Po to, żeby Sara wytłumaczyła nam, że zdradza Rikera- powiedział zdenerwowany Ross. Wysłałam mu zabójcze spojrzenie. Po chwili usłyszeliśmy głośne tupanie, a zaraz potem Riker usiadł na kanapie obok Rydel.
-No to co masz nam do powiedzenia Saro?- zapytał Ross i uśmiechnął się triumfalnie przy okazji rozciągając do nogi i układając się wygodniej. Spojrzałam na niego spode łba i rozpoczęłam przemową.
-Na początku chciałabym, żeby nikt mi nie przerywał- rozpoczęłam, a wszyscy przytaknęli- Chciałabym wyjaśnić małe nieporozumienie. Ponieważ Ross rozgadał głupią plotkę o tym, że zdradzam  Rikera, co jest bezczelnym kłamstwem chcę to wyjaśnić. Rozmowę, którą podsłuchał Ross i wzniósł niesłuszne oskarżenia. Była to rozmowa z moim lekarzem. Umówiłam się z nim na wizytę, ponieważ ostatnie trochę źle się czuję.- mówiłam, ale ktoś mi przerwał.
-To czemu powiedziałaś, że dzięki niemu twoje życie ma sens?!- zapytał Ross oskarżycielskim tonem.
-Hm... Może dlatego, że gdyby nie on nie byłoby mnie tu, tylko leżałabym na cmenatrzu!- krzyknęłam, a blondyn troszkę się speszył.
-A gdzie byłaś 15 minut temu?!-  zapytał Ross.
-Rozmawiałam z Juliet. Chciała się spotkać przed wyjazdem i porozmawiać o sprawach osobistych- odpowiedziałam spokojnie
-Tak?!- zapytał i wstał- To w takim razie niech Riker pójdzie z tobą do tego całego lekarza!- zrobił cudzysłów w powietrzu przy słowie "lekarz".
-Dobrze!-krzyknęłam, a chłopak zamarł. Najwyraźniej nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
-No i co Ross?!- zapytałam drwiąco, a on usiadł na kanapie wyraźnie zdezorientowany- Zdradzam Rikera tak?! W takim razie z lekarzem czy może z Juliet?!- zapytałam, a on opuścił głowę.
-Przepraszam- powiedział cicho i powoli.
-Oj Rossy, Rossy... I po co te awantury?- zapytałam i go przytuliłam. Natychmiastowo odwzajemnił uścisk.
-Wszyscy razem!- krzyknąłem Ell i przytuliła się do nas. Po chwili całą szóstką staliśmy w żelaznym uścisku.
Po tej kotni pogadaliśmy jeszcze trochę, ale później poszłyśmy z Delly do mnie.
-Musimy przygotować cię na dzisiejszą randkę z Rikerem! Mamy tylko dwie godziny- jęknęła, kiedy szłyśmy do mojego domu. Szybko weszłyśmy i się rozdzieliłyśmy. Ja poszłam pod prysznic, natomiast blondynka skierowała się do mojej garderoby w poszukiwaniu odpowiedniej sukienki. Po 30 minutach owinięta w ręcznik wyszłam z pokoju Na łóżku siedziała Delly i siedziała na łóżku. Zamyślona skierowałam w fotografię na ścianie. Przestawiała mały kolaż zdjęć ze mną, R5 i Rylandem.
-Okey, wybrałam ci ta sukienkę- powiedziała i pokazała mi czarną sukienkę przed kolano rozkloszowaną od troszkę wyżej niż pasa. Do tego wskazała czarne szpilki z kokardkami. Wzięłam sukienkę, a z szafki wzięłam bieliznę i zniknęłam w łazience. Po kilkunastu minutach wyszłam. Usiadłam przed toaletką i Rydel zaczęła mi robić makijaż. Dziewczyna korzystała z tuszu do rzęs, kredki do oczu, eye-linera i błyszczyka. Na czarną sukienkę założyłam również czarną marynarkę i założyłam buty. Do małej torebeczki włożyłam telefon, chusteczki i inne bzdety. Kiedy schodziłyśmy na dół usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, Podałam Rydel klucze, ona od razu zrozumiała. Schowała się w kuchni, a ja otworzyłam drzwi. Stał w nich uśmiechnięty Riker z bukietem czerwonych róż.
-Cześć- powiedział i pocałował mnie namiętnie.- Gotowa?- zapytał po chwili.
-Jasne- odpowiedziałam. Położyłam bukiet kwiatów na szafce i wyszłam z moim chłopakiem na randkę...





No heloł!!! Muszę ogłosić kilka spraw:

1. Nie pisałam rozdziału, bo byklam u babci. Nagły wyjazd :(

2.Teraz rozdziały będą pojawiały się co weekend.

3. Komentujcie!!!! :)

4. Ostatnio nie mam weny... :/

5. Kocham Was!!!! <3