środa, 15 lipca 2015

Rozdział 60 - Epilog ;)



                               ********Perspektywa Sary********

Obudziłam się o dziwo wyspana. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 7.34. Czyjaś ręka oplatała moje ciało. Westchnęłam. Dobrze pamiętałam jego słowa sprzed kilku godzin. Wiem, że był pijany, ale to i tak go nie usprawiedliwa.
-Cześć kochanie- wymruczał chłopak obok. Pewnie nawet nie pamiętał tych słów, jednak one ciągle dźwięczały w mojej głowie.
-Cześć- odparłam oschle.
-Co jest?- zapytał całując mnie po szyi.
-Nie pamiętasz?- zapytałam i wyrwałam mu się. Poszłam do łazienki i przebrałam się w ubranie. Poprawiłam lekko makijaż, a kiedy wyszłam Riker był już ubrany.
-Czego nie pamiętam?- zapytał.
-Tego, że wolę Rossa od ciebie- prychnęłam i usiadłam na fotelu.
-Co?!- krzyknął zdezorientowany.
-Sam tak powiedziałeś- odpowiedziałam i weszłam na Facebooka. Yh... Nic ciekawego. Czekaj, czekaj. Zdjęcie Rockiego i Arii całujących się?! I to nie było podczas gry w butelkę?! Okej, muszę z nią natychmiast porozmawiać, ale dziewczyna pewnie teraz śpi.
-Kiedy ja tak powiedziałem?- zadał pytanie, a ja spojrzałam na niego.
-Kiedy zdjąłeś moją  bluzkę, a ja się odsunęłam i powiedziałam, że jesteś pijany odparłam.
-Coś mi się kojarzy. Ale kochanie to nie tak. Ja byłem po prostu zazdrosny, że całowałaś Rossa i pijany. Wiesz, że to nie wróży nic dobrego. Przepraszam cię. Wybaczysz mi?- zapytał i uklęknął przed moim fotelem.
-Tak- odpowiedziałam po chwili i pocałowałam go.
-Kocham Cię- powiedział.
-Kocham Cię- powiedziałam.
-A teraz.... Idę spać- jęknął, a ja zaśmiałam się. Kiedy blondyn poszedł spać, ja poszłam do kuchni i napiłam się wody. Założyłam moje trampki i ruszyłam w stronę domu. Na piechotę, spacerkiem. Założyłam moje poniszczone słuchawki na uszy i włączyłam moją ulubioną piosenkę. Muszę iść dzisiaj na zakupy. Kiedy weszłam do domu skierowałam się do kuchni i wzięłam leki. Potem zrobiłam sobie śniadanie. Przydałoby się zrobić zakupy spożywcze. Ehh.... Lili zrobi. Wykonałam wszystkie poranne czynności i na zegarze w salonie wybiła 9.00. Co by tu teraz porobić? Poszłam do swojego pokoju, jednak w wspólnej łazience usłyszałam cichy szloch. Ktoś tu jest?! I był przez cały ten czas?! Nie... A rzeczywiście, kiedy myłam zęby wydawało mi się, że ktoś przyszedł. Nieogarnięta ja. Zapukałam. Nic. Zapukałam ponownie. Nic. Walnęłam w drzwi. Nic. Otworzyłam drzwi. Nic. Czekaj! Lili, cała zapłakana.
-Co się stało?!- zapytałam przerażona i uklękłam obok niej. Ona się do mnie przytuliła i wybuchnęła głośniejszym płaczem.
-Ja...Jestem..Ja-aa... - mówiła przez łzy. Co ona?
-Lili! Co się stało?!- krzyknęłam. Ona jedynie podała mi mały przedmiot z umywalki. Spojrzałam na niego i zamurowało mnie. Otworzyłam szerzej oczy. Nie wierzę. Nie, nie, nie, nie! To nie może być prawda!
-Lili!- krzyknęłam zdenerwowana. Zaczęłam szybciej oddychać. O mój Boże! Przytuliłam ją mocniej.
-Cii...-  szepnęłam- Wszystko będzie dobrze. Nie martw się. Ale robiłaś badania?
-Tak...A.. Co jak Alex mnie zostawi?- zapytała. Podałam jej chusteczki.
-Nie zostawi. On cię kocha do szaleństwa- odpowiedziałam i pogłaskałam ją po ramieniu- A teraz...Ja idę po Alexa i Arię. A ty tu się ogarnij. Pamiętaj. Zawsze masz mnie i Arię- pocałowałam ją w czoło i wyszłam. Szybkim krokiem skierowałam się na przystanek tramwajowy. Tak będzie najszybciej. Po kilku minutach stałam przed domem Lynchów i weszłam bez pukania. Wszyscy siedzieli w salonie na kanapie i mieli zmartwione miny. Co się stało?!
-Hej Sara- powiedziała Rydel. Zapewne chciała mi się podlizać. Usiadłam obok Rikera i pocałowała,m go w policzek.
-Alex, Aria idziecie do domu- zarządziłam, a oni spojrzeli na nas.
-Nie ma takiej opcji!- krzyknęła Aria- Zostaję z moim chłopakiem!
-Ale twoja przyjaciółka chce ci coś powiedzieć. Tobie Alex też. I to jest bardzo ważne, więc marsz do domu!- krzyknęłam zdenerwowana. Jeszcze będą mi tu pyskować?! Zorientowali się, że jestem bardzo zdenerwowana, więc się mnie posłuchali.
-Co się stało?- zapytał Riker po chwili.
-Ach... Szkoda gadać- mruknęłam i oparłam się o jego ramię.
- A co się tutaj stało? Czemu wszyscy jesteście zgaszeni?- zapytałam po kilku minutach ciszy.m
-Jedziemy w trasę koncertową...- zaczął Ratliff.
-To fajnie- przerwałam mu.
-...Na rok- dokończył Rocky. Zamurowało mnie. Ponownie dzisiejszego dnia. Lili jest w ciąży, a Riker wyjeżdża!
-Właśnie dostaliśmy telefon od naszego menedżera. Trasa na jednym kontynencie trwa 2 miesiące, a my zwiedzimy wszystkie kontynenty. Europa, Azja, Afryka, Ameryka Północna i Południowa. Wrócimy około stycznia. Przyszłego roku- wyjaśnił chłopak, a w moich oczach pojawiły się łzy. Przytuliłam się mocniej do chłopaka, a on objął mnie ramieniem.
-Kiedy wyjeżdżacie?- zapytałam.
-Dzisiaj wieczorem- odpowiedział Ross.
-Menedżer powiedział, że taka oferta nigdy się nie zdarza- dodała blondynka.
-Chodźmy się spakować- powiedział Riker i pociągnął mnie za rękę. Posłusznie poszłam za nim. Kiedy zamknęłam drzwi położyłam się na łóżku i zalałam się łzami. Chłopak od razu do mnie podszedł i położył się obok.
-Kochanie... Nie płacz... To tylko rok- powiedział i pocałował mnie w czoło.
-I jak my się będziemy kontaktować?- zapytałam.
-Telefon, Facebook, Skype. To tylko rok- odpowiedział. Pocałowałam go. W tym pocałunku pokazałam mu wszystkie moje uczucia.
-Pomożesz mi się spakować?- zapytał, a ja przytaknęłam. Nie wiem czy nasz związek przetrwa, ale... Warto spróbować. Przez cały ten czas praktycznie płakałam. A o 3.00, kiedy skończyliśmy siedzieliśmy na łóżku i całowaliśmy się.
Jednak... 9.00 nastąpiła bardzo szybko. Wyjazd. Westchnęłam. Nie chcę tego, ale nie ma innego wyjścia.
-Kocham Cię- szepnął Riker, który stał centralne przede mną. Pojawił się tu ni stąd, ni zowąd.
-Kocham Cię- szepnęłam i ponownie pocałowaliśmy się tego dnia. W tym pocałunku oddałam mu serce.
-Riker!- usłyszeliśmy głos Delly, przez co byliśmy zmuszeni przerwać pocałunek.
-Będę tęsknił- usłyszałam tylko i chłopak pobiegł do autobusu. Upadłam na chodnik, a po policzkach poczułam  słone łzy. To tylko rok. Nie wiem czy dam radę, ale nie mam innego wyjścia.




Czy rozumiecie dlaczego ten rozdział jest taki ważny?!! Krótki, ale to nie ważne. Jutro wyjdzie notka specjalna, więc wchodźcie na bloga!!!!!!!!! To ostatni rozdział... Tej temporady!!! Jutro dowiecie się więcej na ten temat. Najpierw chcę, żeby wszyscy przeczytali rozdziały i byli na bieżąco!
~~Zmierzchu :* <5




3 komentarze:

Lauren Coolness pisze...

Wow.. totalne zaskoczenie xD
Wspaniały rozdział :)
Weny życzę :*

Juliet pisze...

Teraz to żeś dowaliła. Naprawdę.
Lily ciąży... Dobra. To jest spoko. Ba! Bardzo się cieszę, haha <3
Riker przeprosił Sarę... Uroooczooo
Sara wybaczała Rikerowi... Nasz lepiej być nie mogło. Cud, miód, malina...
A ty co?
Musiałaś to rozwalić?
Musiałaś?
Musisz się tak na bohaterach wyzywać?
Kup sobie worek treningowy, jeżeli jesteś wściekła! XD

No coś ty, żartuję.
Ale to z tą trasa dojebałaś. Ładnej się tego nie da określić.
Ale ROK?! Trasa na cały ROK?
(pssst! Zapomniałaś o Australii i Oceanii przy wymienianiu kontynentów :P haha, no chyba, że tam nie będą grali koncertów... Ale tam jest naprawdę pięknie. - Zawsze chciałam pojechać do Sydney - Ale to nie o tym,haha)

No, to tyle ode mnie.
Buziaczki xoxoxo
~T.D.

Unknown pisze...

Super ♡♡♥♥♥♥♥♡♥♥♡♥♡♡