poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 56




KONIECZNIE PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM -------->


                               ********Perspektywa Sary********

Riker...Mój Riker... Wrócił do mnie...
-Kocham Cię- chłopak przerwał pocałunek.
-Ja też Cię kocham- odparłam i musnęłam jego usta swoimi.
-Skończyłaś pracę?- spytał.
-Prawie - odpowiedziałam i zadzwoniłam z telefonu biurowego do Arii.
-Hej. Co tam?- zapytała.
-Pilnie potrzebuję wazonu na kwiaty z wodą oczywiście. Tylko szybko- uśmiechnęłam się do blondyna, a on odwzajemnił gest. Wstałam z biurka i posprzątałam resztę papierów.  Riker usiadł na fotelu i rozsiadł się wygodnie, a po chwili zjawiła się Aria.
-Dzisiaj jesteś sama w domu. Lili, Alex i ja wychodzimy na maraton filmowy. Nie zmarnuj tego- szepnęła mi na ucho rozbawiona, a ja uderzyłam ją lekko w ramię
-Idź już!- odparłam.
-To była tylko rada!- odpowiedziała śmiejąc się i po chwili zniknęła za drzwiami.
-Chodźmy do mnie- powiedział chłopak.
-Dobrze, ale wieczorem idziemy do mnie- powiedziałam uśmiechając się.
-Jestem za- niespodziewanie Riker zjawił się obok mnie i pocałował w czoło. Wziął mnie za rękę i razem wyszliśmy z budynku. Blondyn, jak przystało na prawdziwego dżentelmena, otworzył mi drzwi w samochodzie i po chwili odpalił silnik. Podczas drogi blondyn złapał mnie za rękę.
-Tęskniłem za tobą- powiedział cicho.
-Ja za tobą też. I... Przepraszam, że ci nie uwierzyłam. Powinnam ci ufać- odpowiedziałam.
-Masz do tego pełne prawo. Ona omotała wszystkich. Przez tydzień nikt, oprócz Alexa, nie chciał ze mną rozmawiać. Zostałem sam- westchnął, a ja momentalnie pogłaskałam jego policzek.
-Nie wiedziałam. Ale teraz wszystko się wyjaśni. I wszystko będzie tak jak dawniej- dodałam, a on pocałował mnie w policzek. Po chwili chłopak zaparkował samochód w garażu i, trzymając się za ręce, weszliśmy do domu.
-Denerwujesz się?- szepnął mi na ucho.
-Trochę- odparłam tym samym tonem. Jak gdyby nigdy nic weszliśmy do salonu i skierowaliśmy się do pokoju Rikera.
-Hej- przywitałam się z chłopakami siedzącymi w salonie, którzy oglądali jakiś mecz.
-No siema- mruknęli chórkiem, co wywołało mój chichot.
-Jestem ciekaw, kiedy się zorientują- powiedział rozbawiony chłopak, gdy wchodziliśmy do jego pokoju. Nic się nie zmieniło.  Co prawda zniknęło kilka rzeczy, ale wszystko wyglądało znajomo.
-Sara?!!- usłyszeliśmy krzyk i po chwili stukanie do drzwi. Na szczęście chłopak zamknął je na klucz. Usiedliśmy na łóżku i zatopiliśmy się w czułym pocałunku. Pukanie do drzwi nie ustępowało.
-Riker! Każę ci otworzyć drzwi! Kiedy nie ma rodziców, ja tutaj rządzę!- krzyknęła Rydel, a my zaśmialiśmy się, jednak nie zwracaliśmy na nią uwagi.
Po kilkunastu minutach pukanie, stukanie i wszelkie inne odgłosy zza ścian ustały. Nareszcie.
-Przeprowadź się do mnie- szepnął Riker odrywając się ode mnie i spoglądając w moje oczy. Postąpiłam podobnie.
-Ni- odparłam, a on zaśmiał się.
-Przeprowadź się do mnie- powtórzył głośniej.
-Riker. Ja... Nie mogę. Mam nowe mieszkanie z dziewczynami. Nie mogę z tobą mieszkać, a ich nie mogę opuścić. Taka jest kolej rzeczy. Kiedy mieszkaliśmy razem było cudownie, ale tak jest lepiej. Wprowadzę się do ciebie...Po ślubie- powiedziałam to szybciej, niż przemyślałam i od razu ugryzłam się w język. Żeby o tym zapomnieć szybko go pocałowałam. Cholera... Jeszcze mi się oświadczy. A tego nie chcę. Jest za wcześnie. Nie przyjęłabym zaręczyn. Nie jestem na to jeszcze gotowa. Ok, dość myśli o tym. Po chwili położyliśmy się na łóżku i okręciliśmy się tak, że Riker leżał na mnie.
-Riker...- szepnęłam przerywając pocałunek. Poprawiłam jego blond grzywkę i wstałam. Chłopak był wyraźnie zdezorientowany.
-Chodźmy do mnie- powiedziałam stojąc przy drzwiach, a blondyn zaśmiał się.
-Masz rację- odparł i pocałował mnie w policzek. Trzymając się za ręce po cichu zeszliśmy po schodach. Kiedy byliśmy przy schodach usłyszeliśmy głos:
-Myśleliście, że tak po prostu uciekniecie?- Rydel stała przy drzwiach z kijem baseballowym, który odbijała w  rękach. Przerażona, a zarazem zdziwiona spojrzałam na chłopaka, on jednak miał taki sam wyraz twarzy.
-No, a teraz moja droga... Idziemy!- krzyknęła, pociągnęła mnie za rękę i skierowała się do jej pokoju. Rzuciłam spojrzenie Rikerowi, ale on nic nie zrobił. Prychnęłam zła. Foch. Forever. Gdy dziewczyna zamknęła drzwi, pokazała mi (kijem baseballowym) miejsce na łóżku, tuż obok niej i niebezpiecznego narzędzia. Ja jednak postanowiłam usiąść na małej sofie. Zanurzyłam się w puszystych poduszkach.
-Opowiadaj!- krzyknęła.
-Co?- zapytałam zdziwiona.
-Jak to co?! Co się działo przez ostatni tydzień?!- krzyknęła i rzuciła we mnie poduszką.
-Ała!- krzyknęłam i odrzuciłam poduszkę. Westchnęłam- No bo to było tak...- w dużym skrócie opowiedziałam co się działo, a dziewczyna słuchała jak zaklęta.
-To teraz ja ci muszę coś powiedzieć- rozpoczęła.
-Co takiego?- zadałam kolejne pytanie.
-Może mi nie przerywać?
-Ok, ok. Ale pamiętaj. To ja jestem starsza- przypomniałam jej grożąc palcem, a po chwili obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Dobra, już ci mówię. Ja i Ratliff... Zrobiliśmy to!- powiedziała podekscytowana.
-Co?! O ja cię... - skomentowałam- I jak?
-Pozwolisz, że zostawię to sobie- oparła z uśmiechem, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
-Ok, ja już idę do Rikera. Zabrałaś mi półtorej godziny.- powiedziałam poważnie- Kiedyś mi je oddasz- po chwili znowu wybuchnęłyśmy śmiechem. W szampańskim nastroju opuściłam pokój.
-Już jesteś. Tęskniłem- nagle poczułam pocałunki na mojej szyi- Możemy już iść?
-Jasne. Twoja siostra mnie długo przetrzymała- odparłam i skierowaliśmy się do mojego mieszkania. W sumie nie tylko mojego. Dobrze, że dzisiaj nie ma moich współlokatorów. Chociaż... Jestem pewna, że dziewczyny to zaplanowały. Te podstępne...intrygantki. Ale jestem im wdzięczna. Wolę robić niektóre czynności w moim mieszkaniu, gdzie są osoby, które się zbytnio nie wtrącają, niż w domu, gdzie w każdej chwili ktoś może wejść, a potem naśmiewać się. Rocky. Ratliff. A nawet Ross czy Ryland. Nim się obejrzałam, otwierałam drzwi od mieszkania. Od razu skierowałam się do kuchni, gdzie znalazłam krótki liścik.

Bawcie się dobrze ;) I pamiętaj: my nie chcemy być ciociami!! Na to jeszcze za wcześnie! A w lodówce jest szampan. Nie oszczędzaj sobie. Pora na wielki powrót!
Besos :**
Aria&Lili <3
Zgniotłam kartkę papieru i szybko wyrzuciłam ją do kosza. Nie chcą być ciociami! Pff... To nie zależy od nich, tylko ode mnie! I Rikera. Zajrzałam do lodówki i znalazłam butelkę mojego ulubionego alkoholu. Wyjęłam jeszcze dwa kieliszki i skierowałam się do salonu. Ku mojemu zaskoczeniu chłopaka tam nie było. Po chwili zauważyłam otwarte drzwi od mojej sypialni. I wszystko jasne. Po chwili tam byłam. Riker od razu ściągnął ze mnie bluzkę, jednak ja nie pozostałam mu dłużna. Nasze dzisiejsze zbliżenie różniło się od wcześniejszych. Było takie... Spragnione, niezwykłe i dojrzalsze. To dziwne, że tyle się zmieniło. Nie mieliśmy czego się krepować. Czułam, że nasze życie w końcu weszło na właściwy tor. Skoro przetrwaliśmy tyle, to resztę też przetrwamy...

Heej!!! Bardzo mnie zasmuciliście. Serio?! Nie mogę odpocząć na wakacjach?! Bo inne autorki piszą, a ja nie! Ale ja nie jestem jak inne autorki, jestem całkiem inna. Jestem sobą i mam dużo problemów. Na przykład fakt, że doprowadziłam brata mojej najlepszej przyjaciółki, przez co ich rodzina mnie nienawidzi. A jeżeli moi rodzice się o tym dowiedzą, to będę miała szlaban. Poza tym moja siostra wychodzi za mąż za dwa tygodnie i muszę trochę pomagać. I... Jestem zmęczona. Chcę się odprężyć. I... Zraniliście mnie. Nie powinnam dawać tego rozdziału, bo mnie naprawdę raniliście. I mam zamiar dojść do 60 rozdziału. A potem... Wydarzy się coś...
~~Zmierzchu :* <5 








6 komentarzy:

Lauren Coolness pisze...

Fantastyczny rozdział <3
Życzę duużo weny i rozwiązania problemów :)
Miłego wieczoru!

Juliet pisze...

Okey, JULKA WKRACZA DO AKCJI!!
Tam-dara-raaa! Bum! Szka -laka!
Jak tylko przeczytałam notkę wyruszyłam w podróż do komentarzy pod poprzedni Rozdział.
Co jak co, ale ten Szanowny Anonim ma tupet.
Oczywiście są blogerki które dodają rozdziały bardzo często, ale i tak które dodają rzadko.
Tamta napisała, że czyta 5 blogów? Kurde, to Ci wyczyn... Czytać ponad 20 i w miarę ogarniać co się tam dzieje, to jest sztuką. (tak, ja tak robię i autorki rzadko dodają rozdziały.)

Okey, teraz Rozdział.
Baaaardzo mi się podobał. Przepraszam, że tak rzadko u ciebie komentuje, ale wiedz, że czytam to co piszesz :) Zawsze!
Tylko Nie zawsze się mi się komentować XD tak, leniwa ja :P

Czekam oczywiście na następny kochana.
Nie przejmuj się czytelnikami. Jeżeli będziesz aż tak brała to co,oni piszą, to daleko nie zajedziesz :( taka prawda.

Zapraszam do siebie. Mam nadzieję, że wpadniesz, bo dodałam wczoraj nowy rozdział. <33
R5-my-love-story.blogspot.com

Buziaki xoxoxo
~T.D.

Ps. Bardzo przepraszam za błędy, ale.pisałam na telefonie z autokorektą xd

Anonimowy pisze...

Nie martw się , rozumiemy a rozdział świetny. Pamiętaj kochamy Cię i zrozumiemy <3

Anonimowy pisze...

Wielki powrót Rikera i Sary . A co do komentarzy pod ostatnim rozdziałęm to nic nie zdziałamy zawsze znajdą się osoby które mają inne zdanie niż my . Czekam na nastepny i weny życze <5

Anonimowy pisze...

Przepraszam ,ale to bardzo przepraszam za to co napisałem pod tamtym rozdziałem. To ja jestem autorem tamtych komentarzy. I to tylko na mnie możesz się zawieść inni nic nie zrobili. Nie wiem czemu tak napisałem , nie będę się usprawiedliwiać to bo nie ma znaczenia . Wiedz tylko że bardzo żałuje i cię przepraszam. Zdałem sobie sprawę co napisałem i tego żałuję i wiem ,że zasługuję na różne złe określenia skierowane w moją stronę. PRZEPRASZAM nie chciałem sprawić ci przykrości i naprawdę żałuję.

Unknown pisze...

Super ♡♥♥♥♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♥♥