czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 54



Nareszcie! xD Riker <55555555

                       
                                             ********Perspektywa Rikera********

Wtorek. Popołudnie. Nudzę się. Czekam na Alexa, który obiecał się zjawić 15 minut temu. Jak zawsze się spóźnia. Gdzie on do cholery się podziewa?! Znam Alexa od... Praktycznie dzieciństwa. Poznaliśmy się jeszcze w Littleton, potem jednak chłopak się przeprowadził do Anglii. Potem do Hiszpanii. Potem do Francji. Brunet od zawsze przeprowadzał się do różnych państw. Uwielbia to, ponieważ może poznać wiele fajnych dziewczyn. Ostatnio, na mojej imprezie poznał Sarę. Nie podobało mi się to. Miałem jednak nadzieję, że chłopak się opamięta. Przecież Sara jest moja! Moja i tylko moja! Więzi między moim rodzeństwem znacznie się pogorszyły. Nikt nie chce ze mną rozmawiać. Nawet Rydel czy Ross, a oni zawsze byli przy mnie. Gdyby nie Alex, nie miałbym nawet z kim porozmawiać. Rodzice pojechali do rodziny, nie przeszkadza mi fakt, że prawie w ogóle ich nie widuję. Zboczyłem z tematu. Odkąd bracia i Delly dowiedzieli się, że nie wiem czy spałem z Maggie, czy nie unikają mnie. Posiłki zawsze spędzając w swoich pokojach, razem. Wybierają jeden, zamykają się od środku (zapewne, żebym nie wszedł) i gadają. Ja natomiast jem sam. Chyba, że jest Alex, ale on gdzieś znika. I to potrwa do piątku. A... Jeżeli Maggie nosi moje dziecko? Musiałbym się wyprowadzić. Nie ma innej opcji. Rodzina we mnie nie wierzy, nie wspiera mnie w tak trudnym dla mnie momencie. Jedynie Alex jest ze mną. Niech te niecałe cztery dni miną jak najszybciej, bo nie wiem czy dam radę. W pokoju zrobiło się pusto. Nie ma żadnych jej zdjęć ani laptopa czy innych potrzebnych jej rzeczy, garderoba jest do połowy pusta. Na chwilę obecną jestem pesymistą. W łazience nie mam jej szlafroku ani koszulki nocnej, w której wygląda bardzo seksownie.
-Jestem!- dopiero huk zamykanych drzwi otrzeźwił mój umysł.
-Stary, gdzieś ty był tyle czasu?- zapytałem i położyłem się na łóżku. Brunet natomiast zajął fotel. Kiedyś często Sara na nim przebywała wraz z książką...
-Byłem u Sary- odparł wzruszając ramionami, jakby to była najoczywistszą rzecz na świecie.
-Co?!- krzyknęłam wściekły- Daj sobie z nią spokój! Ostrzegam cię i dobrze radzę!
-Stary, wyluzuj- zaśmiał się, jakby nic się nie wydarzyło- Sara jest fajna i bardzo ja lubię, ale moje serce należy do jej przyjaciółki.
-Przyjaciółki?- zadałem kolejne pytanie wyraźnie zdziwiony- Jakiej?
-Lili- odpowiedział.
-Hmm....- zamyśliłem się. Cała moja złość wyparowała, jak za pomocą czarodziejskiej różdżki-  To... Jak się trzyma Sara? Żyje?
- Żyje, żyje. Ale z łóżka nie wychodzi- odparł.
-Jak to? Aż tak cierpi?
-Tak. Na grypę żołądkową. Musi leżeć do piątku w łóżku, ale uparta upiera się, że w piątek idzie do pracy- odpowiedział Alex
-Grypa żołądkowa? To gdzie ona teraz jest?
-Mieszka u Lili i Arii. Juliet wyjechała do Francji, dziewczyny całe dnie ciężko pracują, a Sara siedzi sama w łóżku. Więc dotrzymuję jej towarzystwa- chłopak zafascynowany wybierał gry na PlayStation. Mogę się założyć, że potem będziemy grali.
-W łóżku?
-Na łóżku- poprawił się.
-Tylko żebyś ty się nie zaraził. Śpisz ze mną w jednym pokoju- zaśmiałem się, a Alex razem ze mną.
-Spoko luzik. Alexa nigdy nic nie bierze. To Alex bierze- i jak na zawołanie chłopak kichnął.
-Właśnie widzę. To... W co gramy?- zapytałem, a chłopak wskazał mi GTA 5. On potrafi grać w to bez ani jednej przerwy. Ja nie wiem jak on to robi, ponieważ już po 8 godzinach bolą mnie oczy. A brunet siedział w jednej pozycji przez 24 godziny! Jedynie z energetykami oraz pop-cornem, a potem chipsami. Jak on to robi? Yh... Do tego trzeba mieć chyba jakiś dar, którego ja niestety nie posiadam.


                                                 ********Noc********
Godzina 11.00, a ja siedzę na Facebooku i odpisuję na wiadomości fanek. Chcę komuś sprawiać przyjemność w te okrutne dni. Moją uwagę przykuł pewien wpis:

Zapłakana rzucam list do skrzynki, 
Zaczynam nowe życie
Bez ciebie i twojej maszynki. **
Sara Larence opublikowała ten wpis o 8.58. Miałem dziwne wrażenie, że wiersz odnosi się do mnie. Dwie pierwsze linijki rozumiem, ale o co chodzi z tą maszynką do cholery? Maszynka, maszynka, maszynka?? Dziwne... Może przez tą grypę coś jej się z głową stało? Nie, nie mów tak Riker. To twoja była dziewczyna, która może wróci do ciebie. Jeżeli nie zostaniesz ojcem za 8 miesięcy to na pewno wróci...
Głęboko w myślach usnąłem, nawet nie orientując się kiedy.
**Wiersz mojej przyjaciółki ;) Pozdro Oli!!! :3

Ok, ok. Przepraszam, ale na ten rozdział nie miałam weny. Powody:
1. Chcę już następny rozdział, w którym się wszystko wyjaśni. 
2. Ten napisałam dzisiaj dla Suzi. 
3. Bateria w laptopie się rozładowuje
4. Nie mam zbytnio czasu. 
           

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Bardzo dobre, wenki życzę :)

Lauren Coolness pisze...

Świetny, dobranoc :*

Unknown pisze...

Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Anonimowy pisze...

Jezu kocham to opowiadanie <5 weny życze ps kiedy możemy liczyć na nexta ? ;)

Anonimowy pisze...

Dziewczyno żyjesz ?! Tęsknimy za Sarą i Lynchami