niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 49







                                                  ********Perspektywa Rikera********

Właśnie skończyłem pomagać Rossiakowi naprawić samochód. Próbowałem nie myśleć o tej wariatce. Cholera! Przecież jestem niewinny! Ale i tak nikt mi nie uwierzy. Zrezygnowany poszedłem do kuchni i napiłem się wody. Chciałem iść i porozmawiać z Sarą, która prawdopodobnie siedziała z Rydel. Albo siedziała w naszym pokoju.Chcąc, nie chcąc wybrałem numer do Maggie, który kiedyś mi podała i przeszedłem w zaciszne miejsce, czyli do ogrodu. Usiadłem wygodnie na fotelu i słuchałem wesołej muzyki. Po kilku sygnałach księżniczka raczyła odebrać.
-Riker! Tak się cieszę, że dzwonisz!- usłyszałem pisk w słuchawce i przewróciłem oczami.
-Musimy się spotkać- warknąłem bez owijania w bawełnę.
-Randka?! Świetnie!- krzyknęła dziewczyna.
-To nie jest randka. Musimy porozmawiać- odpowiedziałem.
-Ok! W takim razie za 30 minut w Kassi!- odpowiedziała, a ja przytaknąłem i rozłączyłem się.
Wstałem i poszedłem do pokoju. Nie chciałem tam zaglądać, ale musiałem. Byłem pewien, że tam jest Sara, ponieważ na schodach zauważyłem Rydel i Ella siedzących razem na kanapie i przytulających się. Fajnie, że chociaż  im się układa. Wszedłem do pokoju i zdziwiłem się. Sary nie ma. Może jest w łazience lub garderobie. I wtedy stanąłem jak wmurowany. Wszystkie rzeczy Sary zniknęły. Nie, nie, nie, nie, nie! TO NIEMOŻLIWE! Sara się... wyprowadziła?!!! Tajgi też nie ma! NIE! Załamany usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłonie. Po moich policzkach pociekły gorzkie łzy. To nie jet możliwe, to nie może być prawda! Ja ją tak kocham! Po kilku minutach postanowiłem się zebrać. Kiedy tylko przyjdą wyniki Maggie, Sara do mnie wróci. Przecież to nie jest prawda.  Zaglądając do szafki po chusteczki, zauważyłem kartkę na półce nocnej. Zaciekawiony wziąłem  ją i przeczytałem. Salvame... Tylko co to znaczy?!  Czemu ja nie znam j. hiszpańskiego? Czasami denerwuje mnie fakt, że moja ukochana studiowała dwa kierunki w tym samym czasie. Dekorowanie wnętrz oraz filologia hiszpańska.  Wstałem i włączyłem laptopa. W wyszukiwarkę wpisałem słowo i po chwili zorientowałem się, że to słowo-klucz. Ja i Sara czasem się takimi posługujemy. Ogólnie to tytuł piosenki zespołu RBD. Sara bardzo go lubi, jednak on już nie istnieje. (POLECAM ZESPÓŁ!!!!!~~Zmierzchu :* <5) To znaczy- Uratuj. Po przeczytaniu całej piosenki byłem pewny, że Sara nie zrobiła tego z własnej woli. Jej serce tu zostało, rozum odszedł. Czyli... Dziewczyna zrobiła to, ponieważ jej cholernie odpowiedzialny rozsądek jej tak podpowiedział. Nie wszystko stracone. Po obejrzeniu teledysku przypomniałem sobie, że jestem umówiony. Na szczęście do Kassi miałem blisko. Raptem 100 metrów. Zajrzałem do łazienki, w której zrobiło się pusto. Blondynka zabrała wszystko, zaczynając od ubrań, przez kosmetyki i kończąc na najmniejszej drobnostce. Przejrzałem się w lustrze, po czym wyszedłem z domu. Nikogo nie widziałem. Dla nich jest to zapewne zwykły dzień. Skierowałem si,ę do restauracji, jednak tam nie zauważyłem pewnej dziewczyny. Usiadłem przy stoliku, oddalonym od innych. Jeszcze spotkam dziennikarzy, a to dopiero byłaby katastrofa.  Zamówiłem mocną kawę i czekałem. W słowach dźwięczały mi słowa mojej dziewczyny, które dopiero teraz zrozumiałem. Otóż... Po wyjściu z samochody, przed domem mruknęła ona:
-Będzie tak, jakbyśmy się nigdy nie poznali- Na początku myślałem, że po prostu skądś je zna. Z resztą ja też skądś je kojarzę. Teraz to zrozumiałem. Żadnych jej rzeczy, tylko krótki liścik.
-Halo?!- usłyszałem głos zza mojej osłony w głowie. Maggie przyszła.
-Cześć Maggie!- powiedziałem kulturalnie.
-Hej, Riker- uśmiechnęła się i usiadła- O czym chciałeś porozmawiać?
-O twojej rzekomej ciąży- odpowiedziałem bez owijania w bawełnę. Naprawdę nie miałem ochoty na rozmowę z nią, jednak musiałem to zrobić, żeby Sara szybko do mnie wróciła. Jedyne czego pragnąłem to  moja dziewczyna leżąca  obok mnie na naszym łóżku, a obok dwa kubki gorącej czekolady. To jedno da się załatwić, drugie raczej nie.
-Rzekomej?- zapytała i otworzyła szeroko oczy. Wyglądała jak jedna z typowych barbie- Jakiej rzekomej?! Ona jest prawdziwa! Jestem w 5 tygodniu ciąży!
-Jakoś ci nie wierzę- odpowiedziałem- Masz jakieś dokumenty czy coś?
-Tak!- krzyknęła i sięgnęła do torebki. Po chwili wyciągnęła z niej dużą, lekko żółtą kopertę- Właśnie wróciłam od ginekologa! Wszystko jest potwierdzone. Riker, będziemy mieli dziecko!- westchnąłem. Przecież ja nawet z nią nie spałem! Mimo wszystko wyciągnąłem kartkę z koperty i przeczytałem ją. To prawda. Maggie jest w ciąży. Ale na pewno nie ze mną.
-Dziewczyno, ogarnij się! Noże i jesteś w ciąży, ale nie ze mną! Nawet nie spaliśmy ze  sobą!- krzyknąłem cicho zdenerwowany. Nie chciałem zwracać na nas uwagę innych osób, znajdujących się w restauracji.
-Jak to nie?- zapytała zszokowana- Jak to nie?! Nie pamiętasz tego?! Jak możesz mnie tak ranić? Nie pamiętasz jak się spotkaliśmy? Pomogłam ci!- powiedziała, a w jej oczach pojawiły się małe łzy. Ok, to nie jest normalne. Teraz to przesadza.
-O co ci chodzi?! Jesteś wariatką! Powinni cię zamknąć do psychiatryka!- powiedziałem trochę bardzo, bardziej zdenerwowany.
-Nie pamiętasz tego?!- powtórzyła brunetka- Dobrze! Opowiem ci o tym! Przypomnę! Może wtedy powrócą do ciebie najcudowniejsze wspomnienia!- dodała. Już chciałem odpowiedzieć, że najcudowniejsze wspomnienia są z Sarą, jednak zrezygnowałem. Nie chciałem jej jeszcze bardziej denerwować. Sam byłem wściekły na tą psychopatkę. Wypiłem łyk czarnej, gorzkiej jak mój nastrój kawy i uspokoiłem się lekko. Wdech i wydech. Tak,  Riker. To pomaga, a ty się uspokój. Postanowiłem jej słuchać.
-Mów w takim razie- wycedziłem przez zęby.
-5 tygodni temu byliście w Portugalii- ok, to się zgadza. W myślach obliczyłem sobie, kiedy, gdzie, co i jak- Ja też tam byłam. Poproszono mnie o komentowanie meczu piłki ręcznej. Po tym jak to zrobiłam, postanowiłam iść do klubu. Ty też tam byłeś. Z Rockym, jednak po pewnym czasie on wyszedł, a ty zostałeś sam- mówiła, a ja nie wierzyłem w to. To prawda. Poszedłem z Rockym na piwo, bo oficjalnie chodzi z Alexą. Ma to ogłosić niedługo, a mi powiedział z braterskiej miłości- Podeszłam do ciebie, a ty zacząłeś ze mną flirtować. Byłeś trochę pijany, ale nie przeszkadzało mi to. Po jakiejś godzinie postanowiliśmy iść do motelu. Chyba wiesz co było dalej. Ja wyszłam, a ty usnąłeś. Napisałam za ciebie SMSa do Rockiego, żeby po ciebie przyjechał. Błagałeś, żebym nie mówiła nikomu, a ja się zgodziłam, bo było mi z tobą tak dobrze. A potem uświadomiłam sobie, że jestem w ciąży- wściekły wyszedłem z restauracji bez słowa.

To może być prawda. Możliwe, że Maggie nosi moje dziecko...

                       ********Perspektywa Sary********

Obudziły mnie głosy. Czyjeś głosy. Leniwie otworzyłam oczy i ujrzałam cztery dziewczyny siedzące na łóżkach. Po chwili wydarzenia z wczoraj wróciły do mnie niczym magnez. Ale.. Wcale nie chciało mi się płakać. Wczoraj wylałam ich dużo, za dużo.
-Sara!- krzyknęła Lili przerywając rozmowy oraz zwracając na mnie uwagę reszty dziewczyn. Dopiero teraz zorientowałam się, że jest tutaj Rydel.
-Jak się czujesz?- zapytała Juliet.
-Nie najlepiej, nie najgorzej- westchnęłam i usiadłam- Poda mi ktoś coś do picia?- zapytałam, a Aria wstała i podała mi butelkę wody truskawkowej. Ciągle wiedzą, że nie lubię zwykłej wody. Ona nie ma żadnego smaku.
-Dziewczyno, spałaś 15 godzin- stwierdziła Aria.
-I dobrze- odpowiedziała Delly- W takich sytuacjach sen jest najlepszy.
-Właśnie- odpowiedziałam- I picie.
-Czemu picie?- zapytała nieogarnięta Liliana.
-Żeby się nie odwodnić. A teraz przepraszam dziewczyny, ale muszę się ogarnąć- dodałam, a one przytaknęły. Wzięłam pierwsze, lepsze ubrania i  weszłam do łazienki i spojrzałam na siebie odbitą w lusterku. Cholera! Wyglądam jak upiór, dosłownie. Rozmazany tusz, eyeliner, cienie. Maskara. Pożyczyłam waciki i płyn do demakijażu i wyglądałam lepiej. Wskoczyłam pod prysznic i moje ciało oblała fala ciepłej wody. Nareszcie, cisza i spokój. Po wyjściu z kabiny wysuszyłam się i założyłam podarte dżinsy oraz luźny T-shirt. Włosy spięłam w kucyka, zostawiając kilka krótszych kosmyków. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam.
-Świetnie wyglądasz- skomentowała ruda, czyli Juliet.
-Właśnie- dodała Lili.
-Nie czuję się już tak źle- odpowiedziałam- Delly, co cię sprowadza do mojego nowego, aktualnego domu?
-No to... Po pierwsze chciałam się dowiedzieć jak się czujesz- odpowiedziała- Ale patrząc na ciebie, wydaje mi się, że dobrze. I po drugie... Chcę ci to wręczyć- dodała i podała mi małą kopertę. Z zaciekawieniem wyjęłam ją i przeczytałam. Zaproszenie na urodziny Rikera i Rockiego. Przygryzłam wargę ze zdenerwowaniem.
-Jeśli nie chcesz przyjść, nie musisz- powiedziała zawiedziona Delly.
-Przyjdę- powiedziałam z pewnością w głosie.
-Świetnie!- krzyknęły dziewczyny- My też będziemy!
-No to... Pora na... Zakupy!- krzyknęła Lili, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Ok, dziewczyny. Ja się muszę zbierać- powiedziała Rydel i wstała.
-Poczekaj chwilę. Mam pytanie- powiedziałam, a ona usiadła- Co... Z Rikerem?
-Wczoraj wyszedł i jeszcze nie wrócił- westchnęła blondynka- Ale napisał smsa, że będzie wieczorem. A teraz naprawdę muszę lecieć. Paa!
-Pa!- odpowiedziałyśmy chórkiem.
-Co chcecie na śniadanie?- zapytała Aria, a w ręku trzymała telefon stacjonarny.
Wcale mnie nie denerwowała myśl o spotkaniu Rikera...



Dzięki Suzi, jest dzisiaj rozdział! Co za niecierpliwy gówniarz ;)! 
~~Zmierzchu :* <5
KONKURS!!!!!!!
Z jakiego filmu ( i części) jest ten cytat:
Będzie tak jakbyśmy nigdy się nie poznali....
Nagroda---> NIESPODZIANKA!!!!!!ALE FAJNA!!
Czas trwania---> do końca roku szkolnego ;) 
Odpowiedzi piszcie w komentarzach!
Kto pierwszy ten lepszy! Są 3 miejsca i każda osoba dostaje nagrodę!!

4 komentarze:

Lauren Coolness pisze...

Saga Zmierzch?
Świetny rozdział <3
Weny życze i pozdrawiam ;*

Lauren Coolness pisze...

A i część! Księżyc w nowiu jeśli dobrze apmiętam :D

Unknown pisze...

Ja?!
Niecierpliwy gówniarz?!
Foch.
Ale rozdział super *.*
No ta debilka nie może być w ciąży z Rikusiem!
Będę kurde cię w nocy nawiedzać żeby ylko tak nie było.
Zaspamuję ci całego fejs!
Ja kojarzę z jakiego filmu ten cytat, ale nie pamiętam nazwy no!
Ja na miejscu Rika bym się załamała.
I się założę, że do domu wróci upity!
A tak z innej beczki...
Dziękujcie mi, że ten rozdział jest dzisiaj!
Kłaniajcie się! xD
Pozdrawiam cieplutko <3
~Suza
P.S
Zapraszam do siebie na nowego bloga :3:
http://crazy-story-r5.blogspot.com/

Unknown pisze...

Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♡♥♥♡♡♡♡♡♥♥♥♥