niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 46



                                         ********Perspektywa Sary********

-Hahahaha- zaśmiałam się- A może na całym świecie, tak od razu?
-To świetny pomysł!- krzyknęła Juliet, a my wybuchnęłyśmy śmiechem. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 6.00.
-Ok, dziewczyny. Ja lecę, mam randkę z Rikerem- powiedziałam pospiesznie i każdą pocałowałam w policzek. Wyszłam z pizzerii i skierowałam się w stronę przystanku autobusowego.
Po 15 minutach weszłam do domu lekko trzaskając drzwiami. W salonie Rocky i Ratliff oglądali kabaret, a w kuchni kręciła się Delly.
-Hej blondi- przywitałam się i usiadłam na blacie.
-Hej, co jest?- zapytała myjąc naczynia.
-Słuchaj mam sprawę. Mam dzisiaj randkę z Rikerem do kina...- zaczęłam mówić, jednak nie było mi dane skończyć.
-Spoko, pomogę ci się naszykować. To fajnie, że po 4 miesiącach ciągle jesteście tacy romantyczni i chodzicie na oficjalne randki. Dużo par z tego nie korzysta- westchnęła.
-Ell nigdzie cię nie zabiera?- zapytałam zdziwiona.
-Od 2 miesięcy nie. To znaczy spędzamy ze sobą trochę czasu, ale ciągle mniej i mniej i mniej. Nawet nigdzie razem nie wychodzimy, bo on musi pomóc Rockiemu, a to to, a to tamto. I tak jakoś wychodzi- powiedziała, a ja spojrzałam na nią szeroko otwartymi oczami. Przez ten cały czas byłam pewna, że Ell i Rydel wychodzą gdzieś razem co tydzień, a nawet częściej. Jak się okazało tak nie było.
-Przepraszam- powiedziałam po chwili ciszy, a bl0ondynka spojrzała na mnie zdziwiona.
-Za co?
-Za... Bycie najgorszą przyjaciółką  na świecie. Nie wiedziałam, myślałam, że chodzicie na randki i w ogóle. Ostatnio nie spędzamy ze sobą w ogóle czasu.
-Rozumiem cię- odparła natychmiast- Ja też nie jestem najlepsza. Wywiady, koncerty, moje przyjaciółki. Nawet ich nie znasz, ja przynajmniej wiem jak twoje wyglądają. Nigdy nie byłaś na moim tea party.
-Zapomnijmy o tym- zaproponowałam, a ona zgodziła się- To... Jutro? Zakupy? Przeprosinowe?
-Hm... Jutro jest wywiad o 11.00, ale potem jestem wolna i do twojej dyspozycji.
-Świetnie!- powiedziałam.
-Mam pomysł.
-Jaki?- zapytałam i zobaczyłam TĄ minę, która zwiastowała szalone pomysły.
-Idź z nami na wywiad!- krzyknęła blondynka.
-Nie!- odpowiedziałam od razu- Nawet nie ma takiej opcji!
-Hej dziewczyny! O czym gadacie?- zapytał Riker wchodząc do kuchni i całując mnie w policzek.
-Sara nie chce iść z nami na wywiad!- krzyknęła ponownie Delly.
-To świetny pomysł- stwierdził chłopak, a ja spojrzałam na niego z mordem w oczach.
-Kochanie, czemu nie?- zapytał.
-Bo ja jestem w waszym zespole. To wywiad dla ZESPOŁU- podkreśliłam ostatnie słowo.
-A ja jestem pewna, że możesz iść- dodała blondynka kończąc zmywać naczynia.
-Misiu, zgódź się- nalegał chłopak- Ta prowadząca zawsze mnie podrywa- dodał mi na ucha, a ja zaśmiałam się.
-Ok.- odpowiedziałam, a ja blondynka pisnęła- To ja zabieram się za obiad.
-Pamiętasz o naszej randce?- zapytał szeptem.
-Jak mogłabym zapomnieć?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie tym samym tonem.
-Bądź gotowa o 8.00- powiedział, a ja odruchowo poparzyłam na zegarek. 6.45.
-Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę- odpowiedziałam i zeskoczyłam z blatu, wcześniej całując ukochanego w policzek. Poszłam do salonu, gdzie leżeli chłopaki. Dołączył do nich Ross.
-Ell, możemy pogadać?- zapytałam stojąc przed nim i zasłaniając ekran telewizora.
-Jasne. Mów- mruknął wpatrzony w urządzenie elektryczne.
-A możemy... Na osobności?- zapytałam patrząc na pozostałą dwójkę chłopaków, którzy patrzyli w ten sam punkt co Ratliff, jednak byłam pewna, że przysłuchują się naszej konwersacji.
-Ok- westchnął i poszedł za mną do mojego pokoju. Kiedy weszliśmy zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na łóżku.
-O co chodzi, że ściągnęłaś mnie tu i zamknęłaś drzwi na klucz?  Chyba nie chcesz mnie zgwałcić?- zapytał, a  ja wybuchnęłam śmiechem.
-Nie- odpowiedziałam- Ale jest sprawa. Poważna sprawa- po tych słowach jego mina momentalnie spoważniała. Wstałam i przygryzłam wargę.
-Zaniedbujesz jedną z najważniejszych osób w swoich życiu- zaczęłam po chwili.
-Chodzi ci o... Rydel? Przecież gadamy i w ogóle. Spędzamy ze sobą dużo czasu- odparł natychmiast.
-Jesteś pewny?- zapytałam.
-Tak.
-W takim razie... Kiedy ostatnio byliście na randce?- zapytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi. - Kiedy... zaprosiłeś ją gdzieś? Kino, kolacja, spacer?Hmm..? Słucham.
-Nie pamiętam- odpowiedział zszokowany chłopak. Nagle ktoś pociągnął za klamkę.
-Sara? Otwórz to, proszę- zza ściany usłyszałam głos blondynka, więc od razu otworzyłam.
-Co się tu dzieje?- zapytał.
-Tylko rozmawiamy. - odpowiedziałam uśmiechając się do niego słodko i zamknęłam drzwi na klucz ponownie. Blondyn usiadł na fotelu i zaczął wsłuchiwać się w naszą rozmowę. Ciekawski osobnik.
-Na czym my skończyliśmy? Ach tak... Pamiętam. Jak to nie pamiętasz, kiedy ostatnio zabrałaś swoją dziewczynę na randkę?- zapytałam.
-No... Jesteśmy do dawna razem i chyba nie musimy chodzić na randki- odpowiedział wzruszając ramionami.
-Chyba. Może ty ego nie potrzebujesz, ale Rydel tak. Każda dziewczyna chce się czuć kochana przez swojego chłopaka i chce z nim wychodzić kiedykolwiek i gdziekolwiek. Zabierz ją na spacer czy gdzieś. Poproś ją. Ja in Riker jesteśmy ze sobą od 4 miesięcy i dzisiaj idziemy na randkę. Spędzamy ze sobą jak najwięcej czasu, a z pewnego źródła wiem, że ostatnio rozmawiałeś ze swoją dziewczyną przedwczoraj!- krzyknęłam lekko wkurzona.  Brunet chyba zrozumiał swój błąd, ponieważ zwiesił głowę.
-Masz rację- powiedział tylko i wyszedł. Rzuciłam się na łóżko i westchnęłam.
-Ale mu dokopałaś- powiedział Riker.
-Bo zasłużył- odpowiedziałam- Cholera... Już 7.10. Idę do Rydel, powiedziała, że mnie ogarnie. Do zobaczenia na dole- powiedziałam i pocałowałam chłopaka, po czym wyszłam i skierowałam się do pokoju blondynki. Siedziała na łóżku i czytała magazyn o gwiazdach.
-Nareszcie! Co tak długo?! Nie zdążę cię naszykować. Mamy tylko 50 minut!- panikowała Delly.
-Spoko, zdążymy. Musiałam załatwić jedną sprawę- odpowiedziałam.
-Bierzmy się do roboty!




                            ********7 godzin później********
2.00, a ja i Riker idziemy chodnikiem w centrum miasta. Właśnie wracaliśmy z kina, maraton był świetny.  Trzymamy się za rękę i rozmawiamy na temat mojej pracy.
-Moim zdaniem i tak nie powinnaś pracować. Mamy pieniądze- odpowiedział.
-Dlaczego pracujesz jako piosenkarz?- zapytałam.
-Bo to kocham- odparł, jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie.
-A ja pracuję z dziewczynami, bo kocham dekorować wnętrza- powiedziałam.
-Co nie zmienia faktu, że nie powinnaś tego robić- odpowiedział, a ja zaśmiałam się.
-Za co mnie kochasz?- zapytałam po chwili.
-Za... twoje poczucie humoru.
Za... to, że potrafisz wyjść z każdej sytuacji.
 Za to, że nigdy się nie poddajesz.
Za to, że często chodzisz zamyślona.
Za to, że w pokochałaś taką osobę jak ja.
Za twoją upartość.
Za to, że zawsze stawiasz na swoim.
Za twoją troskliwość o innych.
Za to, że nie pozwolisz, by niewinnemu działa się krzywda.
Za to, że ze wszystkim sobie radzisz.
Za wszystko. Kocham Cię za wszystko- zatopiliśmy usta w czułym pocałunku.
Kiedy wróciliśmy do domu, od razu poszliśmy do łóżka. W salonie stały walizki, więc Stormie, Mark i Ryland wrócili.
Jutro będzie wywiad...




Pomysł na rozdział znalazłam w.... KOŚCIELE!!! Tak, tak, szalona Zmierzchu. Ale często jak tam jestem, to wymyślam coś. Końcówka takaaaa romantyczna...... Czemu ja nie mam chłopaka? A no tak. Bo mnie nikt nie chce. 
~~Zmierzchu :* <5

4 komentarze:

Unknown pisze...

Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
A co do chłopatka to znam ten ból mnie też nikt nie chcę:-\
Nie przejmuj się :-)

Lauren Coolness pisze...

Mnie też nikt nie chce, ale juz mi to przestalo przeszkadzać :-P
Też czasami dostaje wene w kościele, przewaznie

Lauren Coolness pisze...

Na kazaniu :-P
Rozdział genialny, pozdrów swojego psiaka ode mnie :-) weny życzę :*

Anonimowy pisze...

Mam tak samo jak ty z chkopakami. Rozdzial jestvswietny, warto bylo na niego czekac. Ja tez zaczelam pisac,ale sie zacielam i nie mam juz pomyslow. Juz nie zanudzam, czrkam nexta i weny zycze :)