niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 45


PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!! --->
                                           ********Perspektywa Sary********
 Po powrocie do domu od razu poszliśmy spać. Co się dziwić, była wtedy 4.30. Moje łóżko! Moje kochane łóżko! Tak za nim tęskniłam! A jeszcze dodać do kompletu Rikera to już w ogóle... Coś idealnego! Jutro, a raczej dzisiaj ma być ta wizyta u lekarza, więc muszę iść, muszę jeszcze spotkać się z dziewczynami, bo mają dla mnie niespodziankę i kupić prezent urodzinowy dla Rikera. Dużo roboty, ale cóż poradzić. Na szczęście mój sexi blondyn był zajęty cały dzień, jak reszta R5. Mają zamiar iść do studia i popracować nad okładką płyty...

Obudziłam się, a raczej obudził mnie budzik o 8.00.
-Już 8.00?- mruknął Riker, a ja przytaknęłam- Nie musimy jeszcze wstawać- dodał przytulając się do mnie i całując w szyi.
-Musimy- odpowiedziałam- Ja mam spotkanie z lekarzem o 10.00, a ty musisz być w studiu o tej godzinie.
-Do 10.00 jest dużo czasu- powiedział i pocałował mnie namiętnie. Po kilku minutach oderwałam się od niego.
-Wstawaj- powiedziałam tylko i zniknęłam w łazience. Po zrobieniu wszystkich porannych czynności zeszłam na dół i nakarmiłam Tajgę. Całkiem nieźle już urosła i zmądrzała. Prawie...
-Zabierz ode mnie tego kundla!- krzyknął Rocky z salonu.
-Tajga! Śniadanie- krzyknęłam, a suczka zjawiła się po chwili. Usiadłam obok Rockiego w salonie i zaczęłam oglądać jakiś film. Gdzie się podział Riker?! Ma mnie zawieźć, przecież, a ja nie mogę się spóźnić!
-Nienawidzę tego psa- powiedział chłopak.
-Rocky... Nie mów tak, bo ona to rozumie i wtedy się na ciebie rzuca- odpowiedziałam starając się ukryć śmiech. On tylko spojrzał się na mnie złowieszczo- Kiedy masz próbę do Tańca?
-Hm... Jutro. Już nie mogę się doczekać! - powiedział podekscytowanym głosem.
-To fajnie. - skomentowałam, a na schodach zjawił się Riker.
-Gotowa?- zapytał, a ja przytaknęłam.
-Rocky, zostań z Tajgą!- krzyknęłam.
-Nie! Błagam, nie! Proszę, nie! - zaczął wrzeszczeć, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-Macie być gotowi jak wrócę, jasne?- zapytał Riker.
-Tak jest, szef!- zasalutował brunet.
-Świetnie- mruknął blondyn i wyszliśmy. Po chwili znajdowaliśmy się już w samochodzie i byliśmy w drodze do szpitala.
-Żałuję- powiedział ni stąd, ni zowąd.
-Czego?- zapytałam zdziwiona.
-Że nie mogę z tobą zostać. Znowu zostawiam cię samą- westchnął.
-U lekarza spędzę jakieś 2 godziny, a potem mam spotkanie z dziewczynami. Mają jakąś niespodziankę- przewróciłam oczami.
-Ale... dzisiaj wieczorem zapraszam cię do kina- powiedział uśmiechając się.
-Ok. O której?
- Hmm... O 8.00. Jest maraton filmowy. Trzy części Igrzysk Śmierci- odpowiedział i zaparkował przed szpitalem.
-Do wieczora- powiedziałam i pocałowałam go na pożegnanie.
-Do wieczora- odparł po chwili i odjechał. Stałam przed ogromnym budynkiem i troszkę się denerwowałam. Nareszcie pożegnam się z moją chorobą! Podekscytowana weszłam do środku i skierowałam się do sali nr 38.
-Proszę- usłyszałam po zapukaniu, więc weszłam.
-Dzień dobry. Usiądź- powiedział lekarz.
-Dzień dobry- odpowiedziałam i wykonałam jego polecenie.
-Wiem już co wywołuje twoją chorobę- powiedział.
-Co takiego?- zapytałam zaciekawiona.
-Gdy ciśnienie krwi jest wyższe niż 140 na 90 zaczyna ci się robić słabo, im wyższe tym więcej objawów tej choroby się pojawia- odpowiedział. Wow, nie miałam o tym pojęcia.
-Więc... Jak będzie wyglądała ta rehabilitacja?- zadałam ponownie pytanie.
-Codziennie będziemy podwyższać ci trochę ciśnienie. Twój organizm musi się do tego przyzwyczaić. Kiedy tak się stanie objawy automatycznie znikną- odpowiedział- To jak, gotowa?
-Tak- powiedziałam i weszliśmy do sali obok. Lekarz podał mi napój. Jak się potem dowiedziałam były to zioła rozmarynu, czy coś tam.  Wypiłam trzy kubki na raz i już po kilku minutach poczułam się słabo. Musiałam to zwalczyć i nie myśleć o tym, więc rozmawiałam z lekarzem na różne tematu, byleby nie myśleć o tym osłabieniu i lekkich zawrotach głowy. Robiliśmy tak przez dwie godziny i czułam, że z każdym kubkiem tych ziół czułam się lepiej. Świetnie!

                                       ********2 godziny później********
Właśnie szłam pod jakiś nieznany mi adres. Znajdował się on niedaleko domu dziewczyn. Kiedy tam doszłam zobaczyłam Juliet, Lili i Arię.
-Hej!- krzyknęły chórkiem.
-Hej, a tak w ogóle to... Co my tu robimy?- zapytałam zdezorientowana.
-Podziwiaj naszą siedzibę firmy!- krzyknęła Lili, a ja za bardzo nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Założyłyśmy firmę zajmującą się dekoratornię wnętrz! W końcu skończyłyśmy takie studia!- wyjaśniła Aria widząc moje zdezorientowanie wymalowane na twarzy.
-Co?- zapytałam niedowierzając.
-Tak!- krzyknęła Juliet- Chodź, oprowadzimy cię. Tu jest miejsce naszej sekretarki, czyli Arii- wskazała duże biuro obok wejścia, tu.... Jest moje biuro, tam Lili, a tu...- powiedziała kiedy weszłyśmy do ostatniego pokoju- Powinno być twoje. Dołączasz do nas?- zapytała, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Po kilku minutach się zdecydowałam.
-Tak!- krzyknęłam i wszystkie przytuliłyśmy się.
-Świetnie! My już mamy wszystko załatwione. Każda z nas ma własną grupę budowniczych i wszystkie mamy swoje zlecenia. Co oznacza, że cztery zamówienia możemy przyjąć na raz! Aria jest sekretarką, ale też je przyjmuje. Możemy brać więcej niż jedno w tym samym czasie, ale idziemy kolejką pokojową. Pierwsza jest Aria, potem ja, potem Lili i na końcu ty. Tam jest mała kuchnia i... Na razie to tyle- powiedziała.
-Wow- skomentowałam- A są jakieś zlecenia?
-Ja mam jedno- powiedziała Aria.
-To świetnie. To co... Idziemy na jakąś kawę i ciastko?- zaproponowałam, a dziewczyny się zgodziły.
-Ja odpadam. Mam zlecenia do zrealizowania- uśmiechnęła się Aria i usiadła za swoim biurkiem.

Czyli.... Mam pracę, o której zawsze marzyłam!



Hej! Nie wiem co mam dodać... WIEM! MÓJ DRUGIE BLOG BANKRUTUJE, WIĘC JEŚLI JESTEŚ CZYTELNIKIEM WEJDŹ I SKOMENTUJ ----> http://dream---love.blogspot.com/
DZIĘKI!
~~Zmierzchu :* <5

3 komentarze:

Lauren Coolness pisze...

Super! Znalazła wymarzoną pracę <3
Rocky i Tajga :D
Weny życze i pozdrawiam ;*

Unknown pisze...

Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Melodylaniella pisze...

Ciekawie piszesz... Miło się czyta! Zapraszam, melodylaniella.blogspot.com