środa, 6 maja 2015
Rozdział 39
********Perspektywa Sary********
Obudziłam się w miękkim łóżku, a czyjaś dłoń oplatała moje ciało. Otworzyłam oczy i ze zdziwieniem zobaczyłam, że jest ciemność za oknem. To... Która jest godzina? Na półce wymacałam telefon. 5.03. Byłam już wyspana, lecz postanowiłam iść dalej spać. Nie myślałam wtedy logicznie.
Po dwóch godzinach obudziłam się w tej samej pozycji, jednak za oknem zauważyłam wschód słońca. Była równo 7.00. Postanowiłam, że nie będę dłużej spać. Wyplotłam się z objęć mojego chłopaka i zeszłam na dół. Na kanapie spała Tajga. Pogłaskałam ją, a ta się otworzyła swoje czarne oczka. Kurdę... Spałam jakieś... 15 godzin. Ale to zapewne po przebywaniu w szpitalu. Aż dziwne, że mój organizm tak szybko doszedł do ładu i składu. Weszłam do kuchni, a Tajga podreptała za mną. Połknęłam leki i zaczęłam robić śniadanie. Do jednej miski wsypałam płatki i dolałam mleka, a do drugiej wrzuciłam mięsko wieprzowe z puszki. Podałam ją szczeniakowi i sama zaczęłam jeść posiłek. Przy okazji wstawiłam wodę na herbatę i zaparzyłam ją. Kiedy wracałam na górę zorientowałam się, że pies nie idzie za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Tajga nie jest w stanie wejść za schodki. Zaśmiałam się cicho i wzięłam ją na ręce. Kiedy dotarłyśmy do pokoju, herbatę położyłam na szafce, a Tajgę na łóżku, obok Rikera. Widząc ten widok bardzo się ucieszyłam. Moje życie jest normalnie jak z bajki. Jakby się zastanowić to... Tajga jest takim, naszym dzieckiem. Poszłam do łazienki i odkręciłam wodę do wanny. Po tym szpitalu muszę z siebie zmyć to wszystko. Dodałam kilka olejków i weszłam. Zanurzyłam się w wodzie po szyję i wzięłam moją książkę z półeczki obok wanny. Pretty Little Liars. Niewiarygodne, to normalnie świetna książka! Mam już 4 z tej serii i one strasznie mi się podobają. Po około 40 minutach wyszłam z wanny i umyłam zęby, a potem twarz. W ręczniku wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że blondyn śpi, a czarno-biały szczeniak gryzie swoją zabawkę. Skąd ona ją w ogóle wzięła? No tak! Zgarnęła ją z salonu, zanim ją wzięłam na ręce. Weszłam do ogromnej garderoby i założyłam miętową koszulkę oraz dżinsowe, krótkie spodenki. Usiadłam przed toaletką i zrobiłam sobie lekki makijaż. Kiedy byłam gotowa, wzięłam kluczyki od samochodu Rikera i stamtąd zgarnęłam wszystkie rzeczy Tajguni. Wróciłam do pokoju i jej posłanko położyłam obok łóżka razem z kilkoma zabawkami. Potem zaczęło mi się nudzić. Jutro jest ta trasa koncertowa, a ja muszę spakować siebie, Tajgę i Rikera prawdopodobnie. Postanowiłam nie czekać, tylko zrobić to od razu. Nie chciałam budzić chłopaka, więc zachowywałam się w miarę cicho. Postanowiłam od pakowania szczeniaka. Najpierw jej łóżko, teraz jej zabawki i karma. Wzięłam tylko 2 kilogramy, potem będę kupywała więcej. Jeszcze jej dwie miseczki na wodę i karmę. Hm... To chyba wszystko. Jeszcze jej szelki i smycz i książeczka zdrowia. Okej, gotowe. Jej torbę położyłam obok drzwi. Przyszła pora na mnie. Z garderoby przytaskałam moją ogromną, białą walizkę w kwiatki i zaczęłam pakować mnóstwo ciuchów. W tej umieszczę spodnie. Okej, jedziemy na sześćdziesiąt dni, więc potrzebuję około 20 par. Dżinsy, legginsy, krótkie spodenki, czarne rurki, legginsy.... I tak dalej i tak dalej... Po 20 minutach wszystkie spodnie były spakowane. Zajęły one połowę walizki. Dodałam jeszcze 5 spódniczek. Czas na koszulki. Było podobnie jak ze spodniami, jednak było ich o wiele więcej. Po kilkunastu minutach się zmęczyłam i postanowiłam zrobić przerwę. Przez ten cały czas mówiłam do Tajgi. Była już 9.00! A mój chłopak śpi! Trzeba coś z tym zrobić. Wzięłam skrawek kołdry, którą przykryty był Riker i podał Tajguni. Mimo, że był to 6-tygodniowy szczeniak jest bardzo silna. Dorosły husky jest w stanie ciągnąć 2 tony, więc taki mały około kilkunastu kilogramów. Po chwili Riker powoli przesuwał się w sttronę brzegu łóżka. Okej, bądźmy szczerzy. Ja trochę pomagałam, żeby po chwili usłyszeć huk.
-Co do cholery?!- krzyknął blondyn wstając.
-Riker, jest 9.00, więc postanowiłyśmy cię obudzić- zaśmiałam się odpowiadając, a on westchnął. Usiadł na łóżku patrząc na mnie.
-Co robisz?- zapytał.
-Pakuję się. Jutro jest trasa, więc chcę to mieć za sobą- odpowiedziałam.
-O cholera! Zapomniałem!- krzyknął i zniknął w garderobie. Wzruszyłam ramionami patrząc na szczeniaka.
-Nie martw się, Pancio już taki jest- mruknęłam tylko i wróciłam do pakowania się. Walizka była już pełna, więc położyłam ją obok torby.
-Sara, słuchaj. Wyjazd jest jutro o 3.00 rano. My musimy lecieć i ustalić szczegóły trasy. Będę około 5.00. Nigdzie nie wychodź, nie przemęczaj się, najlepiej posiedź sobie w ogródku z Tajgą. Jest ładna pogoda. I spakuj mnie, proszę. A i rodzice z wracają za kilka dni. RyRy też- mówił szybko, a na końcu pocałował mnie w policzek i wyszedł. Kilka minut później usłyszałam trzask drzwiami.
Normalnie deja vu. Ale tym razem się nic nie stanie. Nie będę się przemęczać. Dopakowałam siebie do drugiej walizki, gdzie włożyłam koszulki, sukienki i bieliznę. Do torby podręcznej wpakowałam dwie książki, słuchawki, telefon, ładowarkę, kosmetyki i kilka innych pierdół. Potem spakowałam Riker, ale z nim poszło najłatwiej. Skończyłam o 11.30. W całym domu pootwierałam okna i zeszłam na dół. Tam zjadłam dwie kanapki. Potem wyszłam na dwór i bawiłam się z Tajgą. Kiedy już ogarnęła, że po złapaniu piłki ma mi ją przynieść, usiadłam na leżaku i tylko co jakiś czas rzucałam jej piłkę. Nawet nie zorientowałam się kiedy usnęłam...
-Sara!- krzyknął głos obok mnie po raz kolejny.
-Co?- odparłam otwierając oczy. Zobaczyłam Delly. Tajga leżała na moich nogach i spała.
-Jesteś spakowana?- zapytała.
-Tak- mruknęłam- Już wróciliście?
-Poszło nam szybko. Odwiedzimy aż 30 krajów!- pisnęła uradowana, na co Tajga podniosła głowę i uszy.
-Fajnie, gdzie jest Riker?
-Tutaj!- usłyszałyśmy głos blondyna, który po chwili położył się na leżaku stojącym obok- Pełny luz- zaśmialiśmy się.
-Ok, to ja spadam. Idę z Ellem na spacer, a chłopaki grają w bilarda, w piwnicy- powiedziała i wyszła.
-Co robiłaś ciekawego?- zapytał.
-Spakowałam nas, bawiłam się z Tajgą, trochę ją pouczyłam, a potem usnęłam- zaśmiałam się.
-Naszym pierwszym krajem jest... Hiszpania!- krzyknął, a ja aż zapiszczałam. Zawsze chciałam zwiedzić Hiszpanię. To było moje marzenie- Będziemy tam dwa dni...- Riker mówił o wszystkich państwach jakie zwiedzimy, a potem rozmawialiśmy na inne tematy. O 8.00 poszliśmy do pokoju, gdzie ogarnęliśmy się do snu i włączyliśmy jakąś komedię.
Jutro czeka nas podróż do Hiszpanii...
Kolejny rozdziałek!!! Mam taką wenę na tym blogu, że wy sobie nawet tego nie wyobrażacie!! No normalnie WOW!!
~~Zmierzchu :* <5
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Boski rozdział <33 Kochamm tego bloga <3
Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Cudo <3
Weny życze i pozdrawiam :>
Prześlij komentarz