poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 25



       

                                   ********Perspektywa Sary********

Siedzieliśmy w kinie na jakimś durnym filmie wybranym przez bliźniaków. Przez cały czas Riker trzymał mnie za rękę. Czekając na wybicie 12.15 usnęłam. Obudził mnie głos Rikera:
-Misiu, idziemy- szepnął do mojego ucha. Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam jego twarz.
-Co?A tak. Już- odpowiedziałam i dość mocno szturchnęłam rękę Maggie.
-Taaak?- usłyszałam jej głośny, piskliwy głos. Jakiś mężczyzna za nami uciszył nas gestem ręki.
-Ja i Riker idziemy po pop-corn, bo się skończył. Zostań tu z Austinem, my zaraz wrócimy- powiedziałam i łapiąc swoją torebkę ruszyłam do drzwi, a blondyn za mną. Wyszliśmy, a ja odetchnęłam z ulgą.
-Nareszcie- powiedziałam uradowana. Podeszliśmy do sklepiku, a Riker zamówił pop-corn, Usiedliśmy na najbliższej ławeczce i zajadaliśmy słodkości. Za 15 minut miał się pojawić Martin.
-Nie boisz się, że będziesz miała problemy, z tego co zrobiłaś?- rozpoczął rozmowę blondyn, który objął mnie ramieniem. Ja natomiast opar,łam się o jego tors głową i przymknęłam oczy.
-Hm... Szczerze, to nie myślałam nad tym. Nie, raczej nie. Babcia lubi Maggie, Austina i ciocię Alex, ale bardziej lubi mnie i Martina. Tym bardziej rozumie mnie i wie, że nienawidzę bliźniaków. Nie ma mi za złe tego, co robię. Inaczej jest z ciotką Alex- westchnęłam i wtuliłam się mocniej w chłopaka.
-A właśnie... Kiedy poznam ciotkę Alex?- uśmiechnął się.
-No tak... Kiedy poznawałeś moją rodzinkę, ciotki nie było, ale był wujek. Wujek Micheal jest mega fajny. Z resztą pewnie to zauważyłeś- wytłumaczyłam, a on przytaknął- wracając do tematu. Obstawiam, że jutro, gdy babcia wróci z ciocią z gór- dodałam.Westchnęłam.
-Co jest misiu?- zmartwił się Riker.
-Z jednej strony chcę tu być, z tobą, już na zawsze, ale z drugiej chcę już wrócić do domu. Do Rydel i... No i tylko do Rydel- zaśmiałam się lekko.
-Hmm.. Ja też, jakby się zastanowić. Tęsknię za śpiewem- powiedział chłopak.
-Wiesz... Możesz mi wieczorami śpiewać do snu- zachichotałam, a blondyn mi zawtórował. Zapadła chwila ciszy.
-O czym myślisz?- zapytał całując mnie we włosy.
-O tym, że Martina dość długo nie ma- powiedziałam- A ty?
-Tak sobie myślę... I myślę... I myślę...
-I co wymyśliłeś?- przerwałam mu.
- Że mogłabyś ze mną zamieszkać- powiedział niepewnym tonem.
-Co?!- zamurowało mnie.
-Przepraszam, nie powinienem.- odpowiedział szybko.
-Nie, nie o to chodzi. W sumie to... Niezły pomysł. Ale nie uważasz, że to za krótko?- zaczęłam rozmyślać.
-Mam wrażenie, że znam cię od zawsze- szepnął.
-Czyli postanowione? Wprowadzam się do ciebie?- zapytałam retorycznie.
-Tak-odpowiedział z uśmiechem na twarzy, po czym dodał- Kocham Cię.
Odwróciłam się do niego tak, by widzieć jego pełną twarz i powiedziałam:
-Kocham Cię.
Złączyliśmy usta w delikatnym i czułym pocałunku, w którym oddawaliśmy wszystkie nasze emocje, uczucia. Oczywiście nie mogło być tak pięknie i coś, a raczej ktoś musiał nam przeszkodzić:
-Hej gołąbeczki! Bo mi się nie dobrze robi- powiedział Martin, a my odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni- Aż mi się niedobrze robi..- zaśmiał się, a my na niego spojrzeliśmy zabójczym wzrokiem- Idziemy?
Wstaliśmy i wyszliśmy z kina. Skierowaliśmy się na najbliższy przystanek tramwajowy.
-A tak w ogóle to czemu cię tak długo nie było? Mamy 15 minut spóźnienia- zapytałam zaciekawiona. I Riker spojrzał na Martina, którego twarz wyglądała na przerażoną.
-Bo... Te nienormalne bliźniaki mnie dosłownie zatrzymały. Austin trzymał mnie za prawą rękę, Maggie za lewą. Totalna masakra- jęknął i schował twarz w dłoniach. Zaśmiałam się, a Martin spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem.
-Przepraszam, ale to śmieszne- wytłumaczyłam.
-To nie śmieszne, tylko straszne-powiedział odwracając twarz.
-Autobus jedzie-  powiedziała patrząc się na nadjeżdżający pojazd. Wsiedliśmy i usiedliśmy na jedynych wolnych miejscach. Kolejny minus francuskich autobusów: zawsze jest tłok. To takie irytujące. Siedzieliśmy w ciszy, oparłam głowę o ramię Rikera i przymknęłam oczy.
-Może wybierzemy  się wieczorem do klubu? Odbudowali Party club- zaczął konwersację Martin.
-Serio? Super. To najlepszy klub w mieście. Możemy się wybrać. Riker co o tym myślisz?- zapytałam.
-Musimy  się wyszaleć. Dawno nie imprezowałem- zaśmiał się całując mnie we włosy.
-Dzisiaj jest środa. Jeszcze 2 dni i wracamy- powiedziałam ze smutkiem- Ale spotkam Rydel, nareszcie- uśmiechnęłam się. Dawno nie rozmawiałam z dziewczyną. Ostatnio w poniedziałek rano, jednak była to krótka rozmowa. Resztę podróży spędziliśmy w ciszy. Nie była ona krępująca, wręcz przeciwnie: przyjemna.
Wysiedliśmy przed samym stadionem. Rozejrzałam się dookoła. Nic się tu nie zmieniło. Była duża kolejka, ale mnie i Martina każdy tu zna, więc normalnie wepchaliśmy. Każdy kto nas zobaczył robił wielkie oczy. Wróciliśmy na stare śmieci.
-To Sara i Martin Larence- szeptali po francusku. Usiedliśmy na naszych stałych miejscach i czekaliśmy na rozpoczęcie meczu.
Po 15 minutach "piłkarze" wyszli na boisko. Rozpoczęła się gra. Zauważyłam, że grają synowie piłkarzy, którzy grali w 96. Mieli wtedy 25 lat. Pamiętam to. Wtedy po raz pierwszy Martin zabrał mnie na mecz. Byłam taką małą dziewczynką i nikt mnie nie znał. Teraz to co innego. Wszyscy znają mnie i Martina. Jest to rocznik 00, więc chłopcy mają zaledwie 14 lat. Ściskając rękę Rikera patrzyłam jak młody Rulex strzela gola przeciwnej drużynie.  W duchu się ucieszyłam, zawsze głosowałam na tą drużynę., Reszta meczu poszła sprawnie. Rulex ma dar po ojcu, strzelił raptem 3 gole. Jest świetni. Ostateczny wynik wynosił 3:0 dla Champions, czyli tam gdzie był Roy Rulex. Szczęśliwi  wyszliśmy ze stadionu i oczywiście zaczęliśmy rozmawiać o Royu.
-Młody jest dobry. Ma dar- powiedział Martin.
-Racja. Tak samo jak jego ojciec i Luke- odpowiedziałam.
-O czym wy w ogóle gadacie?- zapytał zdezorientowany Riker.
-Młody, Roy to ten co strzelił 3 gole, a Luke to jego starszy brat, który jest świetny w piłce. Kiedyś miał stypendium w szkole piłkarskiej, ale teraz nie wiem jak tam jest- wytłumaczyłam.
-To co teraz robimy?- Martin zmienił temat.
-Jest 15.00, więc zjemy obiad, odpoczniemy i zaczniemy się szykować do klubu. A propos co jemy na obiad?- zarządziłam.
-Może pójdziemy do naszej ulubionej pizzerii?- zaproponował brunet.
-Tak! Świetny pomysł.- odpowiedziałam i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę budynku, który znajdował się dwie przecznice stąd.
-Ciekawe co u piekielnych bliźniaków?- zachichotałam.
-Boję się wejść do domu. Ciotka Alex napewno się zdenerwuje jak się dowie co zrobiliśmy - zaśmiał się brunet, a wraz z nim blondyn.
-Współczuje ci bracie- westchnęłam.
-Czemu?- zapytał zdziwiony.
-Ja wyjeżdżam w piątek razem z Rikerem, a ty zostajesz tu jeszcze przez tydzień z Austinem i Maggie- wybuchnęłam śmiechem, a on po chwili jęknął. Uświadomił to sobie. Mój biedny braciszek ma opóźniony zapłon.
-Stary, masz przechlapane- zaśmiał się mój chłopak i klepnął Martina w plecy.
Po 20 minutach doszliśmy na miejsce i usiedliśmy na wolnych ławkach. Wzięłam do ręki menu i zaczęłam przeglądać rodzaje pizz.
-Co wybierasz?- zapytałam Rikera patrzącego w kartę.
-Tu wszystko jest po francusku- mruknął zły, a ja i Martin wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
-Przepraszam- odpowiedziałam po kilku minutach- To może weźmiemy Hawajską Cztery pory roku?
-Jestem za- odpowiedział Martin.
-Ja też- dodał Riker.
-Do tego biorę sobie frytki i pepsi. A wy co bierzecie?- zapytałam patrząc się na chłopaków.
-Jesteś dziwna- zauważył Martin, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.- Zawsze bierzesz frytki do pizzy.
-Mam to w genach- zaśmiałam się wraz z blondynem i zawołałam kelnera. Złożyłam zamówienie po francusku. Rozmawialiśmy w swobodnej atmosferze, gdy rozległ się dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz.
     Rydel
-Hej Delly, co jest?- zapytałam.
-Sara? Czemu Riker nie odbiera telefonu? Dobra, nieważne. Nie chcę wam psuć wypoczynku, ale musicie wrócić do domu- powiedziała, a mnie zamurowało.




Heloł babe :3 Daję nowy rozdział przed samymi świętami i biorę się za kolejny, żeby w Wigilię mieć spokój. Co tam u was? :) I.. Dlaczego Sara i Riker muszą wracać do domu? Co ważnego się stało? Może ktoś miał wypadek? Nieważne, nie naprowadzam i tak tego nie przeczytacie.
KOCHAM WAS!
~~Zmierzchu :* <5

3 komentarze:

Lauren Coolness pisze...

*.*

Unknown pisze...

Super czekam na next ♡♥♡♥♡

Viv pisze...

Co się dzieje? Jaki wypadek? Kto?
Już się nie mogę doczekać nexta.
Całuski :*
Zuza