wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 15

Zapraszam na rozdział numer 15, będzie się działo :33


                  *****Perspektywa Rikera*****


Chwilę po tym jak Sara wyszła do pokoju wpadł zdenerwowany Ross. Nie zwracając na niego uwagi zapytałem:
-Co jest?
-Stary, nie wiem jak ci to powiedzieć-powiedział bardzo zdenerwowanym i smutnym głosem.
-Co się stało? Mów. I nie owijaj w bawełnę- powiedziałem tym samym siadając na łóżku i odkładając telefon obok.
-No bo... Słyszałem jak Sara rozmawiała przez telefon i... Ona cię zdradza-  powiedział, a mnie zatkało? COOO???!!! WTF?! NIE, to niemożliwe! Jak to?! Ale... Ona mówiła, że mnie kocha. To na pewno jakieś nieporozumienie, to niemożliwe.
-Stary, słuchasz mnie?- z zamyśleń wyrwał mnie głos młodszego brata.
-Co?- powiedział zrozpaczonym głosem i schowałem twarz w dłoniach. Po chwili jednak wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Zszedłem po schodach i przy okazji spotkałem Rockliff.
-Co jest stary?- zapytał Ell widząc moją minę.
-Sara mnie zdradza- mruknąłem i szybkim krokiem wyszedłem z domu. Skierowałem się do mojego ulubionego miejsca, gdzie często przesiadywałem. Na obrzeżach Los Angeles znajduje się mały lasek, a w środku polanka ze stawem. Nikt tam nie chodził. Usiadłem na mokrej trawie i zacząłem myśleć. Przecież to się nie składa logicznie. Niby jak mogła mnie zdradzać? Kiedy? Ostatnio nie miałem dla niej czasu, to prawda, ale... Nie! Mam już plan. Sara i Delly mówią sobie wszystko, więc Rydel coś od niej wyciągnie. To napewno jakieś nieporozumienie, to nie może być prawda. Szybkim krokiem skierowałem się do domu. Po piętnastu minutach wszedłem do budynku trzaskając drzwiami. Na kanapie siedzieli lekko zdenerwowani Ratliff i Rocky. Od razu zasypali mnie pytaniami.
-Stary gdzieś ty był? Ross cię szuka!- powiedział Rocky na początek. Nie zważając na nich wszedłem po schodach i zapukałem do pokoju siostry.
-Proszę!- krzyknęła siostra, a ja wszedłem do środka. Na środku łóżka siedziała moja siostra, jednak nigdzie nie było mojej dziewczyny.
-Gdzie Sara?- zapytałem siadając na łóżku. Obok Rydel leżały jakieś kosmetyki. Nie wiem, nie znam się na tym.
-Ktoś do niej zadzwonił i musiała wyjść- odpowiedziała. Może to ten chłopak, z którym mnie zdradza? Nie, Riker nie wierz w te głupoty wymyślone przez Rossa. Mój brat jak zwykle panikuje.
-Mówiła kto?- zapytałem podejrzliwie.
-Ymm.. Podobno Juliet nie wyjechała i chciała się z nią spotkać- powiedziała. Uff... Co za ulga.
-Ross powiedział mi, że...-zacząłem mówić, ale przerwałem. Tak ciężko mi teraz było to wypowiedzieć. Rydel złapała mnie za rękę w geście zachęcającym do dalszej przemowy- Sara mnie zdradza- powiedziałem szybko, a ona zakryła usta dłonią.
-Nie, to niemożliwe-powiedziała.
-Mam prośbę: zapytaj się co robi w piątek o 19.00, ok?- zapytałem- Ross mi powiedział, że wtedy jest z kimś umówiona i, że podobno temu komuś zawdzięcza życie- dodałem.
-Jasne, Sara ma zaraz wrócić. Mówiła, że musi z nią tylko porozmawiać, bo są jakieś nowe wieści. Ma mi wszystko powiedzieć. Powinna być za jakieś 15 minut.- dodała, a ja podziękowałem jej i wyszedłem. Poszedłem do pokoju muzycznego i zacząłem pisać piosenkę.


                                                  *****Perspektywa Sary*****


Dostałam SMSa od Juliet. Podobno ma nowe wieści na temat Lucy. Mojego byłego chłopaka. Miałyśmy spotkać się w mojej ulubionej kawiarence "Kassi". Szybkim krokiem skierowałam się tam. Weszłam, a przy stoliku obok okna siedziała dziewczyna. Przysiadłam się do niej i przywitałam. Przy okazji przyszła kelnerka., Zamówiłam latte z bitą śmietaną i szarlotkę. Juliet to samo. 
-No to czego się dowiedziałaś? Sorry, ale mamy raptem 15minut.- powiedziałam spoglądając na zegarek.  Ona nic nie powiedziała, ale wyjęła komórkę i pokazała mi SMSa od Luci.

                 Ty idiotko! Okłamałaś mnie! Sary wcale nie ma w Miami! Jak cię dorwę to pożałujesz, że mnie okłamałaś, i że się w ogóle urodziłaś! Wyciągnę od ciebie te informacje dobrowolnie albo i nie! Dobrze wiesz, do czego jestem zdolny. Ja zawsze osiągam swój cel. Robię to co chcę i zawsze uchodzi mi to na sucho. Zapamiętaj to sobie. Dowiem się gdzie jesteś. Wiem, że niedługo wrócisz do Francji. Do rodzinnego miasteczka, a wtedy zapłacisz za to co zrobiłaś. Sara wyjechała do amerykańskiego miasta. Tyle wiem. Następnym miastem do jakiego lecę do Nowy York. Wiem, że w Los Angeles jej nie ma, bo mówiła, że nienawidzi tego miasta. 
                                      Do zobaczenie, Luca 
Po przeczytaniu tego SMSa odetchnęłam z ulgą. Luca nie ma zamiaru przyjeżdżać do L.A. I bardzo dobrze. Pogadałyśmy sobie jeszcze chwilę. Dowiedziałam się, że Juliet leci do Włoszech na studia. Tam jej napewno nie znajdzie. Wylatuje pojutrze. Pożegnałam się z nią i uradowana wyszłam z kawiarni. Skierowałam się po drodze do Lynchów. Szczęśliwa weszłam do ich domu. Ell i Rocky leżeli zmarnowani na kanapie i oglądali telewizję.
-A co ty taka szczęśliwa?- zapytał Ellington.
-Wszystko idzie zgodnie z planem- odpowiedziałam cicho i weszłam po schodach do pokoju Rydel.
-Hej-powiedziałam z uśmiechem przyczepionym na twarzy.
-Hej. Stało się coś?- zapytała widząc moją minę.
-I to dużo- odpowiedziałam i w skrócie opowiedziałam jej wszystko.

-No to świetnie- odpowiedziała.
-No, przynajmniej jeden problem mam z głowy. To co robimy?- zapytałam.
-Szykujemy cię na randkę- uśmiechnęła się- A.. Sara co robisz w poniedziałek? Może o 19.00 byśmy poszły na imprezkę troszkę się rozerwać?- zapytała, a ja się zaśmiałam. Cała Delly. Tylko imprezki i muzyka w głowie.
-W poniedziałek nie mogę- odpowiedziałam przypominając sobie o lekarzu.
-Czemu?- zapytała smutna.
-Ym... Nieważne- odpowiedziałam sfrustrowana. 
-Oj, no powiedz. Przecież jesteśmy przyjaciółkami- zaczęła mnie przekonywać i zrobiła słodkie oczka. W duchu się zaśmiałam. I jak jej się oprzeć?
-Dobra, ale nie mów Rikerowi-odpowiedziałam, a dziewczyna uśmiechnęła się.
-Jasne- odpowiedziała i obie usiadłyśmy na łóżku.
-No więc... Kilka lat wcześniej miałam problemy z magnezem. Szybko się męczyłam i w ogóle. Pewnego dnia zasłabłam i zemdlałam. Prawie umarłam. Gdyby nie mój prywatny doktor Climbing już bym nie żyła. Zawdzięczam mu życie. Przypisał mi tabletki, ale już ich nie potrzebuję. Chyba....- opowiadałałam, ale dziewczyna mi przerwała:
-I co w związku z tym ma poniedziałek wieczór?- zapytała.
-...Ostatnio znowu szybko się męczę i strasznie schudłam. Umówiłam się z nim na wizytę. O 19.00 wieczorem kończy zmianę, ma dużo klientów, a po zmianie mnie przyjmie. - odpowiedziałam, a ona odetchnęła z ulgą.
-Ale czemu mam nie mówić Rikerowi?- zapytała zdezorientowana.
-Bo nie chcę go martwić- odpowiedziałam.
-Obawiam się, że będziesz musiała- odpowiedziała z dziwnym wyrazem miny, a ja spojrzałam na nią zdezorientowana- Bo... Ross podsłuchał twoją rozmowę i uznał, że zdradzasz Rikera... I... Riker jest tak trochę załamany... I... Poprosił bym się dowiedziała o co chodzi...- mówiła przejęta. CO?!! Co za Ross? Yhh.... Nie zna się to niech się nie wtrąca.
-Muszę załatwić tą sprawę-  powiedziałam i wyszłam z pokoju. 

                                    Na korytarzu spotkałam Rossa...



I jak wam się podoba rozdział? Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam czasu i pisałam do ponad 4 dni.
Komentujcie i polecajcie mojego bloga innym.

Kocham Was :*

5 komentarzy:

Lauren Coolness pisze...

Ojj, Ross będzie miał przerąbane..
Fajny rozdział *.*
Życzę weny
Miłego wtorku :D

Pheronike pisze...

Hahahaha, super rozdział. No to się Rossy'emu oberwie.
Czekam na next
xoxo
~Bekuś~

Gosia pisze...

Rossy będzie miał przechlapane
cudny rozdział
czekam na nexta
:)

Anonimowy pisze...

Super czekam na next :-)
Agata

Unknown pisze...

aż mi szkoda Rossa :P ale dobrze mu tak xD Sra teraz będzie musiała wszystko powiedzieć Rikerowi...najwyżej będzie się musiała pogodzić z kontrolą z jego strony xD i wiecznymi pytaniami "dobrze się czujesz?" xD i pewnie jeszcze masą innych rzeczy :D nie no rozdział był świetny :D dodaj nexta szybko :D pozdrawiam i życzę weny ♥♥♥