poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Rozdział 12
Przeczytaj notkę pod rozdziałem --->
Rozdział 12
*****Perspektywa Sary*****
Minął tydzień od sobotniego dnia z Rydel. Dzisiaj jest piątek. Od tamtego czasu spędzam coraz mniej czasu z R5. Rozkręcają karierę. Obecnie piszą piosenki do płyty.
Wstałam i założyłam mój miętowy szlafrok.. Była 9.00. Zeszłam na dół i wypiłam łyk kawy. Przy okazji umyłam zęby i ogarnęłam się. Ponieważ padał deszcz założyłam rurki i szarą bluzę z kapturem. Włosy związałam w niedbałego koka.
Napisałam do Rydel sms-a
Hey girl! Może byśmy się dzisiaj spotkali całą paczką?
Po dziesięciu minutach dostałam wiadomość, która niezbyt mnie ucieszyła.
Przepraszam, nie możemy. Dzisiaj jedziemy do studia i nagrywamy na płytę. Następnym razem :)
Czyli kolejny dzień w samotności... W sumie to powinnam się cieszyć, że ich kariera rozkwita. Postanowiłam, że pójdę do mojej ulubionej kawiarni " Kassi". Była bardzo fajna. Usiadłam w moim ulubionym miejscu i patrzyłam na ludzi przechodzących w deszczu.
-Czego sobie życzysz?O rany! To ty!- krzyknęła młoda kelnerka gdy ujrzała moją twarz. Przysiadła się do mnie widząc moje zdezorientowanie.
-No ty jesteś Sara Larence. Dziewczyna Rikera Lyncha- uśmiechnęła się do mnie promiennie.
-Tak- odpowiedziałam.
-Matt!!- krzyknęła brunetka, a po chwili obok niej pojawił się wysoki szatyn. Całkiem przystojny. Był umięśniony, a oczy miał zielone.
-Tak?- zapytał.
-Zapodaj dwie kawy z bitą śmietaną i dwa kawałki szarlotki- uśmiechnęła się do chłopaka.
-Tak jest skarbie!- zasalutował i odszedł młody chłopak.
-Jestem Maggie- podała mi rękę dziewczyna.
-Sara, ale to już pewnie wiesz- zaśmiałam się i podałam jej dłoń.
-Ile masz lat?- zapytałam zaciekawiona.
-21, tak jak ty- odpowiedziała mi uradowana.
Gadałyśmy tak z 2 godziny, po czym wymieniłyśmy się numerami telefonów, a ja wróciłam do domu. Była już 12.00 Co by tu porobić teraz? Ostatnio zauważyłam, że mam coraz mniej pieniędzy. Rodzice mi już nie dają. Muszę znaleźć sobie jakąś pracę. Uzbieram sumę i znajdę sobie mieszkanie. Pora najwyższa. Odpaliłam laptopa i zaczęłam szukać jakiś ofert pracy, jednak nic fajnego nie znalazłam. No bo raczej nie będę wywoziła gnoju w stajni? Przypomniało mi się, że Maggie wspominała coś o tym, że poszukują kelnerki. W sumie... To wcale nie jest takie złe. Postanowiłam, że do niej zadzwonię.
-Hey Maggie! Tu Sara- po kilku sygnałach odebrała.
-Hey! Coś się stało?- spytała.
-Nie, w sumie to tak... Szukam pracy. Wspominałaś, że szukacie kelnerki. Nadaję się?- zapytałam.
-Dam ci do telefonu moją szefową, okey?- zapytała, a przytaknęłam.
-Dzień dobry. Szefowa Angelina Joil. W czym mogę służyć?- usłyszałam stary, lekko zachrypły głos w słuchawce.
-Dzień dobry. Tutaj Sara Larence. Ja w sprawie pracy kelnerki w pani kawiarni- przywitałam się miło.
-Sara Larence? Dziewczyna sławnego basisty Rikera Lyncha?- upewniła się, a ja przytaknęłam- Przykro mi, ale nie. Do widzenia- dodała i rozłączyła się.
Uhh.... Niemiła kobieta. W sumie to praca jest bezsensu. I tak bym się zaraz zwolniła. Wzięłam moją kochaną gitarę basową. Zaczęłam pisać piosenkę własnego autorstwa- Nowe życie. Po zagraniu mojej piosenki zagrałam jeszcze kilka innych. Wybiła godzina 14.00. No i co ja mam teraz robić? Bez R5 nic ciekawego w moim życiu się nie dzieje. Brakuje mi towarzystwa, nie mam co robić. Który dzisiaj jest? Ach.. Tak. 24 lipca. Za tydzień urodziny Martina. Nie wysłałam mu paczki. Mama powiedziała, że nie, ale nie powiedziała czemu. Dziwne... Posłuchałam się jej, nie wiem dlaczego. Wymyśliłam, że napiszę piosenkę. Tak, taką... Opisującą mniej więcej moje życie. Lubię pisać piosenki. Kiedyś nawet wyobrażałam sobie, że będę sławna... W sumie to jakby się zastanowić to już jestem. Najpierw Maggie, później ta babka. Myślałam, że będzie tak samo, zanim Riker przedstawił mnie całemu światu na koncercie, ale się myliłam. Jeszcze trochę i ludzie będę mnie prosić o autograf. Pff... Bzdura...
Po dwóch godzinach udało mi się napisać piosenkę. Wyszła całkiem niezła, jak na moje oko. Jestem w tym dobra. Kartkę z tekstem włożyłam do mojego pamiętnika. Tak, prowadzę pamiętnik. Odkąd jestem w Los Angeles go założyłam, żeby mieć się komuś wyżalić. Postanowiłam, że opiszę ten dzień, ale najpierw coś zjem. Zeszłam do kuchni. Wyjęłam dwa pomidory, ogórki i cztery rzodkiewki. Zrobiłam sobie sałatkę. Ostatnio zauważyłam, że bardzo schudłam i szybko się męczę. W najbliższym czasie będę musiała skoczyć do mojego lekarza. Tak się składa, że przeprowadził się z żoną i dziećmi do L.A. wtedy co ja. Całkiem fajnie, bo jest bardzo miły i dobry. W tym sensie, że jest świetnym lekarzem. Szybko zjadłam i po sobie pozmywałam. Opisałam mój dzień w pamiętniku i przebrałam się w szare legginsy i neonową żółtą bokserkę. Włosy związałam w koka. Wzięłam telefon, słuchawki i wszyłam z domu. Postanowiłam pobiegać. Dobrze mi to zrobi. Na szczęście już przestało padać. Przebiegłam moją standardową trasę i się strasznie zmęczyłam. Zignorowałam to i biegłam dalej, trochę inaczej niż zawsze.
Wróciłam do domu o 18.00 bardzo zmęczona. Od razu wzięłam długą, orzeźwiającą kąpiel w wannie. Przy okazji przeczytałam kolejny rozdział książki, którą obecnie czytam Łza (bardzo polecam ~~Zmierzchu). Wyszłam i założyłam rurki w luźną bluzką z nadrukiem. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 1 wiadomość. Przeczytałam ją, a na mojej twarzy wkradł się szeroki i promienny uśmiech.
Hej!! Dzisiaj nie miałem czasu, ale jutro ci to wynagrodzę. Wpadnę do ciebie o 19.30 i zabiorę na baaardzo romantyczną kolację.
Kocham Cię, Riker xoxo
Romantyczna kolacja. czyli randka!! Jeej!! Tylko w co ja się ubiorę? Muszę zadzwonić do mojej doradczyni.
-Heej Delly! Potrzebuję pomocy- powiedziałam, kiedy odebrała.
- Co się stało?- zapytała.
-Riker zaprosił mnie na kolację jutro i....- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ mi przerwała.
-I w czym problem? Zgódź się!- pisnęła uradowana, a ja usłyszałam jak coś się tłucze- UPS....
-Coś ty zrobiła?- zapytałam.
- Dzbanek się popsuł. Poczekaj chwilę- odpowiedziała- Rocky!!!!!! Sprzątasz to!!! Jestem.
-Zawsze zwalić na brata. Dobre, Też tak kiedyś robiłam z Martinem.- zaśmiałam się.
-Wróćmy do twojego problemu. Czemu się nie chcesz zgodzić?- zapytała smutna.
-Chodziło mi o to, że nie wiem w co mam się ubrać- odpowiedziałam zirytowana.
-Aaaa. Trzeba było tak od razu- zaśmiała się, a ja przewróciłam oczami.
-Nie pozwoliłaś mi dokończyć- odpowiedziałam z urazą.
-W takim razie wpadnę do ciebie jutro o 16.00 i cię naszykuję. A tymczasem idę do Rikera i go podpytam gdzie cię zabiera i w ogóle.- pisnęła uradowana- Buziaczkiii
-Buziaczki- odpowiedziałam i się rozłączyłam. Zeszłam na dół i zjadłam serek zbożowy. Kiedy weszłam spowrotem do pokoju usłyszałam, że mój telefon dzwoni.
Spojrzałam na wyświetlacz i zamarłam...
Heeej :) Jak myślicie? Kto zadzwonił do Sary? Do środy! :)
~~
1. Przepraszam, że nie dałam rozdziału w piątek, ale są wakacje i nie zawsze rozdziały będa pojawiały się regularnie. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
2. Na moim wyjeździe pogoda była super!
3. Komentujcie! Jak będzie 5 komentarzy, każdy od innej osoby daję nowy rozdział!!! :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Świetny!!! Awww *.* Randka. Ciekawa jestem kto do niej zadzwonił :3
Życzę weny
Zapraszam: maranor5story.blogspot.com r5ormaranostory.blogspot.com
#Sorki za spam ;)
Yey ;3 Cudo !
Świetny rozdział <3
Nie mam pojęcia, kto do niej zadzwonił.
Czekam na next :*
Zajefajny!!
O, Riker *.*
Będę czytać, a cb zapraszam do mnie :D
http://the-story-of-auslly.blog.pl/chapter-twenty-two-home-plus-recenzja-hmuoy-wraz-z-teledyskiem/
Prześlij komentarz