Rozdział 11
Wczorajszy koncert był fantastyczny. Wszystko było idealnie.
Po koncercie spałam u Rydel. Przepraszam, u Rikera. Trochę gadaliśmy, a później
obejrzeliśmy Zmierzch. Był naprawdę
super. Nigdy tego nie oglądałam, chociaż czytałam książki. Zawsze interesowały
mnie wampiry i inne stworzenia paranormalne. Na przykład Pamiętniki wampirów. Kocham tą książkę i serial. Ciekawe kiedy
będzie 6 sezon? Ale wróćmy. Właśnie idę wolnym krokiem do domu. Mam nadzieję,
że rodziców nie będzie. Może mi się upiecze J.
Oby.
Weszłam do domu. Drzwi były zamknięte, ale za pomocą klucza
otworzyłam je. Na stole kuchennym leżała karteczka. Rodziców. 16.07.2014-30.07.2014- Poland. Czyli, że
ich nie ma. Całkiem fajnie. Znowu cała chata tylko dla mnie. Rydel ma do mnie
przyjść o 11.00, a jest 10.00. Co by tu porobić przez godzinę? A już wiem!
Dzisiaj ja i Delly mamy babski dzień, więc nocujemy u niej. Ale skoro u mnie
chata jest wolna, zrobię małą zmianę planów. W salonie odsunęłam troszkę kanapę
i na dywanie położyłam dwa śpiwory. Z pokoju wzięłam dwie płyty z filmami.
Komedia romantyczna i horror. Z szafki wyjęłam pop-corn, a colę wstawiłam do
lodówki. Przy okazji naszykowałam torebkę z pieniędzmi, przebrałam się i trochę
ogarnęłam. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Heej- powiedziała radosna blondynka.
-No heej- odpowiedziałam i zamknęłam drzwi na klucz.
-Gdzie idziemy najpierw?- zapytałam zaciekawiona/
-Podbić centrum handlowe!- zaśmiałyśmy się obie.
-Słuchaj Delly mamy mała zmianę planów, bo…- wstrzymałam
oddech, a ona spojrzała na mnie przestraszona.
-…Moich rodziców nie ma i mam wolną chatę- wykrzyknęłam
podnosząc ręce do góry, a ona wybuchnęłam śmiechem- więc wieczorem idziemy do
ciebie bierzesz potrzebne rzeczy i spadamy do mnie- dodałam.
-Super! To jest lepsze niż siedzenie z pięcioma
chłopakami, którzy w każdej chwili mogą przyjść. Chociaż… Chyba czterech.
Ryland wychodzi wieczorem do kina ze swoją dziewczyną- uśmiechnęła się, a przy ostatnim zdaniu dwukrotnie
uniosła brwi. Zachichotałam.
-RyRy ma
dziewczynę, a ty nie masz chłopaka!- powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem.
-Ty też nie!-
wykrzyknęła, a ja spojrzałam na nią znacząco.- Kurczę… No, ale Riker się nie
liczy!- dodała.
-Skoro tak to
poczekaj chwilę- powiedziałam i podeszłam do jakiegoś chłopaka.
-Hej, chcesz być
moim chłopakiem?- zapytałam szybko, kiedy Delly podeszła do nas.
-No..Ymm… Jasne-
uśmiechnął się zakłopotany.
-Dzięki-
powiedziałam i odeszłam.- Proszę bardzo. Mam chłopaka!- powiedziałam.
-Ale…. Tamten
też się nie liczy!- wykrzyknęła i udawała obrażoną. Po krótkim czasie
zmieniłyśmy temat. W końcu doszłyśmy do centrum handlowego. Chodziłyśmy po
wszystkich sklepach. Kupiłyśmy mnóstwo ciuchów. Nim się obejrzałyśmy minęła
15.00. Z torbami poszłyśmy do naszej ulubionej kawiarni i wzięłyśmy to co
zwykle. Latte, pucharek lodów o smaku owoców leśnych z bitą śmietaną i owocami
oraz szarlotka. Mniami. Pobyt w kawiarni minął nam miło. Nawet młody kelner
podrywał Delly. Może znajdzie sobie w końcu jakiegoś chłopaka i nie będzie
sama? Może tym szczęściarzem będzie właśnie ten kelner? Albo Ellington? Może
wtedy fani będą szczęśliwi, bo Rydellington wreszcie istnieje? Ale tylko Bóg
to wie. Kelner o imieniu Nathan zaprosił Rydel jutro na kawę. Oczywiście
zgodziła się.
-No Delly masz
już jedno ciacho na oku- zaśmiałam się pijąc kawę, kiedy blondynka odprowadzała
Nathana wzrokiem.
-Ale przystojny
jest, nie?- zapytała oczarowana.
-Masz rację-
odpowiedziałam. Chłopak był wysoki i miał niebieskie oczy. Włosy o brązowej
barwie opadały mu na czoło. Był jasne karnacji i miał bardzo umięśnioną
sylwetkę. Widać było, że często chodził na siłownię. Rydel też mu wpadła w oko.
Po skończonym
jedzeniu poszłyśmy w stronę spa. Przy okazji zaczepiłyśmy o mój dom, gdzie zostawiłyśmy
moje zakupy i Lynchow gdzie Rydel zostawiła jej zakupy. Chłopaków nie było w
salonie, co troszkę mnie zdziwiło. Po piętnastu minutach spacerku doszłyśmy do
spa. Było genialnie. Kąpiele błotne, masaże, maseczki, sauna. Czego chcieć
więcej. Był to taki relaksujący dzień. O 18.00 wyszłyśmy w pełni zrelaksowane.
Od razu skierowałyśmy się do kina. Po krótkim wyborze postanowiłyśmy, że
obejrzymy komedię familijną Sąsiedzi.
Występował tam Zac Efron. Film był naprawdę super. Po wyjściu z kina musiałyśmy
iść do domu Delly po potrzebne rzeczy. Kiedy weszłyśmy znowu nie było nikogo.
Moja przyjaciółka poszła na górę się spakować, a ja ułożyłam się wygodnie na
kanapie i zamknęłam powieki.
Po około
trzydziestu minutach Rydel zeszła z wielką torbą. Trochę się zdziwiłam, ale
domyśliłam się, że polowa zawartości tej torby to kosmetyki. Założyłyśmy buty i
wyszłyśmy z jej domu. Po kilku minutach wolnego spacerku doszłyśmy. Otworzyłam
jej drzwi i weszłyśmy. Rozdzieliłyśmy się. Ja poszłam zrobić pop-corn i wyjąć
colę z kostkami lodu, a Delly wybrać pierwszy film i go włączyć. Postawiłam
trzy miski z pop-cornem i szklanki wraz z dwoma butelkami na stoliku.
Przebrałyśmy się w piżamy i ułożyłyśmy się wygodnie w śpiworach. Włączyłam
film. Komedia romantyczna. Był naprawdę super. Uroniłam jedną czy dwie łzy,
natomiast blondynka płakała. Słyszałam to. Po dwóch godzinach, wybiła 23.00 i
film się skończył. Włączyłam drugi: Wiecznie
Żywy. Martin( mój brat) dał mi to na płycie, ale szczerze powiem, że nigdy
tego nie oglądałam. Film był super!
Miejscami ja i Rydel troszkę się bałyśmy, ale wszystko świetnie się skończyło,
Najfajniejsza była ostatnia scena jak siedzieli na moście, a on był już zwykłym
chłopakiem. Bardzo romantyczne. Wyłączyłam telewizor i w ciemnościach gadałyśmy
jeszcze godzinę i usnęłyśmy…
2 komentarze:
Świetny rozdział,
Weny życzę :)
Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale ja ciągle zapominam. Musiałam też nadrobić kilka rozdziałów. Od tej pory obiecuję komentować w miarę możliwości :)
Świetalny rozdział, czekam na next :*
Prześlij komentarz