Rozdział 10
*****Perspektywa Sary*****
Obudziłam się o 8.00. Nie wiem
dlaczego tak wcześnie, chociaż wczoraj poszłam spać o 23.00. Dzisiaj chyba
znowu spędzę dzień sama, bo R5 pewnie mają próby. Ale na wszelki wypadek zadzwonię
do nich. Później.
Wstałam z łóżka i założyłam
szlafrok. Ogarnęłam się w łazience i założyłam neonowo-żółtą bluzkę i krótkie
dżinsowe spodenki. Zeszłam na dół i o dziwo zobaczyłam tam rodziców.
-Cześć córeczko- powiedziała mama
ciepłym tonem.
-Cześć.- powiedziałam oschle. Co
ona myśli, że wszystko będzie jak dawniej?! No to jest w błędzie.
-Wczoraj znowu byłaś z tymi
całymi Lynchami?- mama przewróciła oczami. Hmm…. Mam plan.
-Zakończyłam przyjaźń z nimi-
odpowiedziałam odwracając się do nich.
-To wspaniała wiadomość! Oni są
okropni!- powiedziała uradowana. Yh…
-Żartowałam! Ja ich uwielbiam! To
oni są moimi najlepszymi przyjaciółmi i wspierali mnie gdy was nie było!-
wybuchnęłam. Tego to ja już nie zniosę, żeby obrażali moich przyjaciół!
-Powinnaś zakończyć z nimi
przyjaźń i z tym całym Rikerem. Nie wychodzisz dzisiaj na żaden koncert.-
powiedziała matka z niesmakiem.
-Skąd wiesz?- zapytałam
zdziwiona.
-Wczoraj byliśmy na kolacji u
znajomych taty. Są bardzo wyrafinowani. Oglądaliśmy wywiad. Widzieliśmy cię na
zdjęciach. Powinnaś z nim skończyć. Państwo Caroline i Thomas Graccio mają
syna. Jest bardzo miły i ma na imię Justin. Z resztą dzisiaj wieczorem go
poznasz. To on świetnie do ciebie pasuje- odpowiedziała, a ja zdenerwowałam się
jeszcze bardziej.
-Dzisiaj nie mogę, mam koncert!- krzyknęłam-
Będzie w telewizji, więc możecie go obejrzeć!
-Dzisiaj zostajesz w domu!-
krzyknęła, a ja dłużej tego nie zniosłam. Wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Nawet kawy nie wypiłam. Jest 8.00, gdzie ja mam iść? Lynchowie. Szybkim krokiem
skierowałam się do ich domu. Już po chwili stałam przed ich drzwiami.
Zapukałam. Miało wyjść lekko, ale wyszło mocno, bo byłam strasznie zła. Po
kilku minutach otworzył mi Rocky.
-Dziękuję, że raczyłeś mi
otworzyć drzwi!- powiedziałam lekko podniesionym głosem.
-Rydel to do ciebie!- krzyknął
przestraszony i uciekł do kuchni. Już po chwili na schodach zjawiła się Delly.
Kiedy mnie zobaczyła od razu mnie przytuliła.
-Co się stało?- zapytała
zmartwiona
-Długa historia- mruknęłam wciąż
zła.
-Siadaj- powiedziała i we dwie
usiadłyśmy na kanapie- Rocky! Dwie kawy, ale już!- krzyknęła do brata.
-Robi się!- usłyszałyśmy głos z
kuchni.-No to opowiadaj! Co się stało?- zapytała ponownie, a ja wzięłam głęboki
wdech i opowiedziałam jej całą historię. Łącznie z tym jak kłamałam, z
Justinem. W pewnym momencie Rocky też zaczął słuchać, bo przyniósł kawę.
-…I co ja mam teraz zrobić?-
zapytałam zmartwiona- A jak mnie nie puści na wasz koncert?
-Chwila….. Jesteś pełnoletnia,
więc nie może ci zakazać, ponieważ odpowiadasz za siebie- powiedział poważnie
Rocky.
-Rocky, ty pierwszy raz gadasz
coś do rzeczy. Jestem pod wrażeniem!- powiedziałam oczarowana. Pierwszy raz,
odkąd się poznaliśmy.
-Masz rację Rocky- przytaknęła
Rydel.
-Ale jeżeli ona zrobi coś, że jakoś
specjalnie na to nie pójdę? Albo mnie zamknie w pokoju? Jest do tego zdolna-
dodałam ciągle zmartwiona. Co teraz zrobić?
-Hmm… Mam pomysł! Teraz we dwie
pójdziemy do ciebie, zgarniemy wszystkie potrzebne rzeczy na koncert i będziesz
u nas!- wykrzyknęła blondynka po chwili.
-Świetny pomysł!- dodałam. Delly
jest dobra.
-Tylko daj mi chwilkę, muszę się
ogarnąć. Zostawiam cię w towarzystwie Rockego.- powiedziała i szybko wbiegła
po schodach.
-No to na co masz ochotę babe?-
zapytał uwodzicielskim głosem dwukrotnie podnosząc brwi.
-Na łyk kawy- odpowiedziałam i
napiłam się gorącej cieczy.- Gdzie jest Riker?- zapytałam patrząc na niego.
-Babe mamy trochę czasu dla
siebie, bo chwila minie zanim moja siostra wyjdzie z łazienki, a ty chcesz go
marnować na mojego brata?- zapytał lekceważącym tonem.
-Tak- odpowiedziałam szybko i
wbiegłam po schodach na górę. Bez problemu odnalazłam pokój Rikera i weszłam do
niego. Panowały tu egipskie ciemności i syf, a chłopak spał jak zabity.
-No super…- mruknęłam sama do
siebie. Postanowiłam, że na razie nie będę go budzić. Powoli i po cichu
odsłoniłam jedną roletę, na szczęście blondyn się nie obudził. Zaczęłam składać
jego ubrania, a brudne wrzuciłam do pralki, która znajdowała się w pokoju obok.
Powyrzucałam śmieci i było od razu lepiej. Na szafce nocnej sprzątnęłam. I
pokój był idealnie czysty.
-Riker….Riker…- zaczęłam go
szturchać, jednak chłopak się nie obudził. Mam lepszą metodę. Powoli zbliżyłam
się do niego, a na jego ustach złożyłam czuły pocałunek. Ku mojemu zdziwieniu
od razu go odwzajemnił, co musiało oznaczać, że nie spał.
-Mogę być tak budzony codziennie-
mruknął z zadowoleniem chłopak, a ja zaśmiałam się cicho.
-Sara! Gdzieś ty się podziewała!
Ja wiem, że Rocky jest… Rockim, ale miałaś tam z nim siedzieć! Wychodzimy!- do
pokoju wpadła blondynka. Westchnęłam.
-Musimy coś załatwić- mruknęłam
do Rikera i pocałowałam go w policzek. Wyszłyśmy, a podczas drogi gadałyśmy o
jakiś głupotach. Przy okazji opowiedziałam jej o zachowaniu Rockego.
-Co za Rocky… Z nim to naprawdę-
złapała się za głowę Delly. Weszłyśmy do
mojego domu. Rodzice siedzieli w biurze, więc mnie nie widzieli. Pokazałam
Rydel, że ma zachowywać się cicho i na palcach weszłyśmy do mojego pokoju.
Wzięłam moją ulubioną dużą torbę i spakowałam do niej sukienkę, buty, dodatki i
torebkę. Moja przyjaciółka natomiast spakowała ponad połowę kosmetyków. Wzięłam
jeszcze telefon, portfel, słuchawki i inne bzdety. Cicho wyszłyśmy z pokoju i
skierowałyśmy się do kuchni. Wzięłam jednorazowe kubeczki i nalałam dla mnie i
Rydel kawy. Wyszłyśmy.
-Uff… Na szczęście nie
zorientowali się, że byłam w domu. Teraz już z górki- uśmiechnęłam się pijąc
kawę.
-Masz rację. Pewnie twoja mama
będzie myślała, że jeszcze wrócisz do domu po ubrania i przy okazji zostaniesz
na tej kolacji z tymi ludźmi. A tu! Niespodzianka!- powiedziała wesołym tonem blondynka.
-Nie chce mi się iść do domu.
Może pójdziemy gdzieś?- zaproponowałam.
-Dobry pomysł. Ale gdzie?-
przytaknęłam zamyślona.
-Ja mieszkam tu prawie 2
tygodnie, a ty od zawsze. Ja nie wiem- obroniłam się.
-W takim razie trochę cię
pooprowadzam- uśmiechnęła się i ruszyłyśmy do Centrum. Rydel pokazała mi wiele
fajnych budynków w Centrum. Przy okazji kupiłyśmy sobie fajne bluzki i lody.
Później pokazała mi drogę do Wesołego Miasteczka, schroniska dla zwierząt,
Kościół i wiele innych, fajnych atrakcji.
Po 3 godzinach oprowadzania w
świetnych nastrojach wróciłyśmy do domu. Ciągle się śmiałyśmy.
-No, ale mówię ci, że ten dziad
był nawiedzony!- powiedziałam śmiejąc się- Mógł zarobić trochę kasy, a nie
żebrząc ode mnie!
-Ale ty byłaś najlepsza!-
odpowiedziała również się śmiejąc. Usiadłyśmy na kanapie obok Rossa, Ellingtona
i Rikera. Byli najwyraźniej znudzeni.
-Co jest?- zapytał Ell bawiący
się małą piłeczką.
-Sara dała niezłego kopa jakiemuś
bezdomnemu!- Rydel wybuchnęła śmiechem, a ja udawałam, strzeliłam na nią
focha.
-Dobra robimy próbę, skoro jest
już Delly- powiedział Riker i skierował się do Sali muzycznej. Przynajmniej tak
było napisane na drzwiach. Podążyłam za nimi i usiadłam na jednym z krzeseł.
Udawałam producenta jakiejś wytworni muzycznej. Naprawdę im to świetnie szło.
Reszta dnia, znaczy do 16.00 minęła na próbach. Później ja i Delly
postanowiłyśmy się szykować. Najpierw się ubrałyśmy w wczoraj zakupione
ubrania. Następnie fryzury. Mi Rydel zrobiła pięknego, dokładnego koka. Tak, że
nie wystawał nawet jeden włos. Naprawdę! Byłam pod wrażeniem. Blondynka
postanowiła, że zrobi włosy wyprostuje i
zafarbuje na różowo grzywkę. Makijaż. Ja zrobiłam Rydel mocny makijaż.
Eyeliner, mocna, różowa szminka, itp. Ja natomiast miałam lekki makijaż, żeby
pasował do sukienki. Do torebki spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy
typu: telefon, puder, kredka do oczu. Założyłyśmy buty i wyszłyśmy z jej
różowego pokoju. Wszyscy już tam byli i siedzieli na kanapie.
-Ale przeciwieństwa- zaśmiał się
Ratliff. Usiadłyśmy na kanapie.
-Ślicznie wyglądasz- szepnął
Riker i pocałował mnie w policzek.
-Gotowi?- zapytał Ryland schodząc
ze schodów- Wow…Ale kontrast- uśmiechnął się kiedy zobaczył mnie i Rydel. Wsiedliśmy do samochodu razem ze Stormie i
Markiem. Ja wraz ze Stormie, Markiem i Rylandem czekaliśmy za kulisami, kiedy
R5 weszło na scenę. Na początku przywitanie i w ogóle, później piosenki: (I can’t) Forget about You I want U Bad Love Me Like That Rock That Rock. I
wreszcie nastąpił ten czas. Ostatnia piosenka: Crazy 4U.
-Czas na niespodziankę R5ers!
Chcę wam przedstawić osobę, która zawróciła w mojej głowie całkowicie. Sara
Larence!- wykrzyknął Riker przez mikrofon, a ja pełna strachu weszłam na scenę.
Podeszłam do niego, a on podał mi mikrofon.
-Hej R5ers! Mam nadzieję, że mnie
polubicie!- przywitałam się i oddałam blondynowi mikrofon. Nastąpiła końcówka
piosenki. Chłopak zbliżył się do mnie i zaśpiewał:
I’m crazy. It’s true.
Crazy for you.
Wszyscy zaczęli krzyczeć: kiss, kiss, kiss, kiss. Riker zbliżył
się do mnie i pocałował romantycznie. Położył ręce na moich biodrach, a ja moje
dłonie zanurzyłam w jego blond włosach…
1 komentarz:
cuuuuuuuuuuuuuuuuuudddddddddddddddoooooooooooownnnnnnnnnnnnnnnnyyyyyyyyy kochany rozdział
Prześlij komentarz