piątek, 16 maja 2014

Rozdział 1






Miałam taki piękny sen... Śniło mi się, że mieszkałam już w L.A. i byłam bardzo szczęśliwa. Miałam chłopaka, ale nie pamiętam jego wyglądu. Ze snu obudził mnie dzwonek telefonu. Czyli, że już 4.15. Pora wstawać. Mam równo 45 minut na naszykowanie się. Szybko wstałam z łóżka, wzięłam swoje wcześniej naszykowane ubranie. Wyszłam po 20 minutach. Spakowałam ładowarkę do telefonu do walizki, natomiast do podręcznej torby włożyłam telefon, słuchawki, poduszkę i koc. Z walizką i torbą zeszłam na dół. Zegar w kuchni wskazywał 4.40. Mam jeszcze 20 minut. Na stole zauważyłam kopertę i kartkę. Ciekawska ja wzięłam kartkę i zaczęłam czytać:







Kochana Saro!
W kopercie są pieniądze, za które kupisz jedzenie i inne potrzebne rzeczy. Pół godziny potem jak poszłaś na górę zadzwonił lekarz i powiedział, że babci stan się pogorszył, więc nie wiemy kiedy wrócimy. W kopercie jest 1000 złotych, powinna ci starczyć. Zapoznaj się z kim, zaprzyjaźnij i szalej :-). Ale bez przesady. Pamiętaj, że cię kochamy i wiemy, że dasz sobie radę 





                                             Całuski :* 
                                             Mama i Tata


Hmm.. Nie jest źle. Dam sobie radę. Wzięłam kopertę i ją również spakowałam do walizki. Była już 4.55, więc zgarnęłam jabłko, sprawdziłam czy wszystko mam i wyszłam. Lotnisko nie było daleko. Raptem 30 minut drogi stąd, więc na spokojnie spacerkiem ruszyłam. Do wylotu mam całą godzinę.
Będzie dobrze :-) Przynajmniej mam taką nadzieję.







                                              *****Godzinę później*****
Siedzę już w samolocie i ciągle sobie wmawiam, że będzie dobrze. Muszę się trzymać tej myśli. Zostawić za sobą wszystkie wspomnienia tu i zacząć nowe życie. Cieszę się. Jest mi trochę smutno z powodu Juliet, ale dam radę. Prawda byłyśmy BFF, ale wczoraj się pokłóciłyśmy. 



          *RETROSPEKCJA*
Właśnie zasypiam, jest godzina 23.46 gdy słyszę dzwonek mojego telefonu: LOVE ME LIKE THAT w wykonaniu R5 <3. Odbieram i słyszę:
-Heeej Sara- pwiedziała Juliet
-No heej. Właśnie mnie obudziłaś- powiedziała zaspanym głosem.
-Przeżyjesz- odpowiedziała i się zaśmiała. Hm.. Dziwne. Nigdy się tak nie zachowywała.
-Po co dzwonisz? Stało się coś?- zapytałam.
-Dzwonię powiedzieć ci, że to koniec naszej przyjaźni. To nie ma sensu. Nie przeżyjemy tego. Żegnaj.- nie zdążyłam nic powiedzieć, a ona się rozłączyła. Z moich oczu zaczęły spływać łzy. Później usnęłam.

       * KONIEC RETROSPEKCJI*
Kiedy tak przypominałam sobie jej słowa łza zleciała z mojego oka. Dość!- krzyknęłam w myślach. Nie będę płakała z powodu jej. Zaczynam nowe życie. Ale... Teraz nie mam już nikogo. Jak ja sobie poradzę. No, ale cóż.... Muszę. Z takimi myślami usnęłam.








Przebudził mnie głos stewardesy
"Proszę zapiąć pasy, zbliżamy się do lądowania"- wykonałam jej polecenie. Spojrzałam na wyświetlacz ekranu. Wow! Już 3.00 w nocy. Długo spałam.
Wyszłam z lotniska i wyjęłam karteczkę z adresem. Nie było to daleko, więc postanowiłam, że się przejdę. Miałam mapę, więc wiedziałam, że się nie zgubię. Po godzinie doszłam do domu. Nie byłam wcale padnięta, wręcz przeciwnie. W końcu dłuuugo spałam. Prawie 24 godziny. Wzięłam klucze i weszłam do środka. Był to piękny dom. Rozejrzałam się trochę, po czym weszłam na górę. Bez problemu trafiłam do swojego nowego pokoju, ponieważ byłam tu miesiąc temu z rodzicami, żeby się rozejrzeć. Był to bardzo ładny pokój. Była godzina 4.25, więc postanowiłam iść spać. Jak wstanę to ogarnę trochę tutaj i się rozpakuję.









                                *****Ranek*****

Wstałam o 8.00 i od razu skierowałam się do kuchni. Zjadłam kanapki, jak szłam do domu zaszłam do supermarketu i zrobiłam małe zakupy. Po zjedzonym śniadaniu naszykowałam się. O 9.00 byłam gotowa, więc zaczęłam się rozpakowywać. Kiedy ogarnęłam swój pokój była 13.12. Trochę mi się zeszło, ale wolałam to mieć za sobą. Teraz pokój był ładniejszy. Na ścianach powiesiłam pięć plakatów: R5, Pamiętniki Wampirów, Saga Zmierzch, Kamil Bednarek, Cleo i Donatan.  Moją szafę zapełniłam stertami ubrań, ale Tylko moimi ulubionymi. Jak będę gdzieś na zakupach to sobie kupię więcej :-).  Na szafkach stały fajne gadżety i dekoracje, na półce książki, a od strony drzwi od korytarza nakleiłam napis: Teren Sary, więc się jej słuchaj.  
Zeszłam na dół i tam również jakoś ogarnęłam. Pozdejmowałam folie, żeby meble się nie zakurzyły. Tam wszystko było gotowe. Była trochę zmęczona, ale jeszcze wyszłam na dwór, do ogródka. Był tam duży basen. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Z garażu powyjmowałam fotele i  nalałam wody do basenu. Było bardzo gorąco, no ale to Kalifornia, w Paryżu było chłodniej. Będę musiała się wybrać na zakupy.
Nim się obejrzałam była 20.00. Zmęczona poszłam do swojego pokoju, wcześniej zamykając drzwi na klucz i włączyłam jakiś film. Akurat był to bardzo fajny film: "Inne kobiety" czy jakoś tak. O 22.00 poszłam się wykąpać, a później spać. Byłam straaasznie zmęczona. Jutro mam zaplanowaną wycieczkę po Los Angeles. Już nie mogę się doczekać. :-)








No heej! :-) I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że tak. Być może pojawi się jeszcze jeden dzisiaj, a jak nie to na sto procent jutro :-)
Papa! Idę oglądać Nianię Franię na TV Puls






Brak komentarzy: