wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 35



-AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!- mnie i śpiącego obok mojego chłopaka obudził pisk dziewczyny. Po wczorajszym dniu jestem pewna, że to Kelly- SPOTKANIE RODZINNE TERAZ!!!!!
-Co do...- zapytał Riker.
-Chyba Kelly skapnęła się co do wczorajszej zemsty- uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił go.
-Chodźmy lepiej na to spotkanie rodzinne- mruknął Riker zakładając spodnie. Ja natomiast wzięłam tylko koszulkę nocną oraz szlafrok z łazienki i wyszłam z pokoju trzymając Rikera za rękę. Ziewając schodziłam leniwie ze schodów. Wchodząc do kuchni zauważyłam Kelly i razem z blondynem wybuchnęliśmy śmiechem.
-Zamknąć się!- krzyknęła, a my usiedliśmy obok ledwo powstrzymujących się od śmiechu Rockiego i Ella. Brunetka, to znaczy teraz zielonowłosa miała zieloną twarz, oczy pomalowane na zielono, co dało okropny efekt i ubrania, które były porozcinane w pół. Poprzez gwałtowny ruch spod jej bluzki wypadła połowa stanika, przez co Rocky i Ellington nie wytrzymali. Ja z resztą też nie. Schodząca ze schodów Delly widząc nas też wybuchnęła śmiechem.
-Świetnie- powiedziała Kelly- Powiedzcie mi proszę: KTO DO CHOLERY TO ZROBIŁ?!- Krzyknęła.
Nikt się nie przyznał. Ukradkiem wymieniłyśmy się spojrzeniami z Rydel. Nic nie będziemy mówić.
-Wiem, że to ty Sara- powiedziała słodkim głosem podchodząc do mnie i dotykając w ramię. Pod wpływem jej dotyku gwałtownie zadrżałam i odsunęłam się- Byłaś zła na mnie, ponieważ Riker i jak całowaliśmy się. Wiem, że widziałaś, bo ja widziałam cię w oknie. Nie moja wina, że nie potrafisz utrzymać chłopaka przy sobie i zdradza cię na prawo i lewo. Nie musiałaś się na mnie mścić- kiedy usłyszałam te słowa wybuchnęłam śmiechem. Reszta natomiast oprócz Rikera i Rydel patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Ale ty masz hipotezy. To nie moja wina, że jakaś idiotka z zieloną twarzą i zielonymi włosami chodząca w ubraniach porozdzieranych na pół oraz mając w butach jakieś gówno wepchała język do gardła mojego chłopaka- powiedziałam z ironią, a na jej twarzy pojawił się czerwony kolor, który trochę zakrył zieloną barwę.
-Skąd wiesz, co jest w moich butach?- zapytała podejrzliwie.
-Ponieważ widać, co w nich się znajduje- prychnęłam- Ja i Riker musimy już iść. Nie będziemy sobie zawracać czasu na jakieś bzdury.
-To jeszcze nie koniec! Dzwoniłam do tatusia i wyprowadzamy się do Londynu. Więc pa pa!- powiedziała, wzięła swoje walizki, których wcześniej nie zauważyłam i wyszła. Kiedy tylko drzwi się zamknęły wszyscy, łącznie z Markiem i Stormie, wybuchnęliśmy śmiechem.
-Co jej się stało?- zapytała Stormie, jednak nikt nie odpowiedział.
-To pewnie przez jej karmę- odpowiedział RyRy.
-Dobra, ja idę. Muszę się ubrać i ogarnąć- powiedziałam wstając.
-Ja też- dodała szybko Rydel.
-Tylko szybko, za 10 minut śniadanie- oznajmiła Stormie i zniknęła w kuchni.
-Dałyśmy czadu!- powiedziała podekscytowana Delly, kiedy byłyśmy na schodkach.
-Racja. Popamięta nas do końca życia- uśmiechnęłam się szyderczo.
-Ciebie. Dałaś jej mocnego kopa w cztery litery- zaśmiałyśmy się i rozeszłyśmy do swoich pokoi. Ponieważ dzisiaj miała być próba R5 na jutrzejszy koncert zostanę sama. Postanowiłam pójść na zakupy i do kina. Spędzić dzień samotnie. Czasem tak trzeba. Zamyślona poszłam do garderoby, skąd wzięłam luźny T-shirt i rurki. Zauważyłam, że dość często były chłodne dni. To znaczy bez słońca. Szybko ubrałam się i zasiadłam przed toaletką zakupioną przez Rikera. Jak na zawołanie wszedł do pokoju.
-Co dzisiaj będziesz robić?- zapytał szukając czegoś w szufladzie.
-Pójdę do kina i na zakupy. Odwiedzę wszystkie, dosłownie wszystkie sklepy w centrum handlowym. Chociaż... Kilka ominę- odpowiedziałam.
-To fajnie. Cieszę się, że potrafisz zaplanować....- mówił zawzięcie czegoś szukając- sobie dzień beze mnie i reszty.
-Czego szukasz?- zapytałam malując się.
-Takiego zeszytu... Niebieskiego z okładką ze wszystkimi tytułami naszych piosenek...- mruknął, a ja wstałam, podeszłam do szafki nocnej i wyjęłam zeszyt.
-Ten?
-Tak!- krzyknął- Dzięki, śniadanie jest na stole, my musimy lecieć do wytwórni, kocham cię, pa!- dodał szybko i pocałował mnie na pożegnanie w policzek.
-Pa- mruknęłam, ale nikogo nie było w pokoju. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do poprzednio wykonywanej czynności. Po chwili usłyszałam trzaskanie drzwiami, a w całym domu zapanowała grobowa cisza. Czyli zostałam sama. Zupełnie sama. Ciekawe na jak długo. Po cichu zeszłam po schodach i zjadłam śniadanie. Dwa naleśniki z bitą śmietaną i polewą w kształcie serduszek. Jak ja kocham Rikera. W ciszy zjadłam. Nie byłam do niej przyzwyczajona, ponieważ w tym domu zawsze panował chaos. Zawsze coś się działo, a teraz tak... Pusto. Całkowicie zapomniałam  o sprawie z Kelly. Ogólnie miałam wrażenie, że to było wieki temu. Po zjedzeniu i umyciu zębów, wróciłam do kuchni, przygotowana na shopping. Wzięłam tylko tabletkę przeciwbólową, bo strasznie mnie głowa bolała.
Wyszłam z domu i od razu skierowałam się do centrum handlowego. Najpierw kino. Wybrałam film: Coś za mną chodzi (swoją drogą polecam ~~Zmierzchu :* <5 ). Bardzo fajny i nawet trochę straszny. Po dwugodzinnym siedzeniu w kinie poszłam do makijażystki. Poleciła mi fajne kosmetyki, które od razu kupiłam. Postanowiłam, że zmienię coś w sobie. Czemu nie? Lubię takie przemiany i robię je co jakiś czas. Nie chcę być zawsze i wiecznie taka sama. Potem zawitałam u fryzjera, gdzie podcięłam włosy, rozjaśniłam je i zrobiłam sobie pazurki. Zaraz obok był sklep z sukienkami, więc daleko nie miałam. Kupiłam mnóstwo sukienek, chyba z dziesięć. Brzoskwiniową, czerwoną, czarną, granatową, żółtą... Mogłabym tak wyliczać. Wiem, że moja i blondyna garderoba się trochę bardzo powiększy. Chłopak chyba nie będzie miał mi tego za złe... Trudno. Chodziłam po centrum w celu znalezienia sklepu z butami, wcześniej jednak znalazłam sklep z spodniami, spódnicami i sukienkami. Nazwali to SSS nie wiem czemu. To chyba nie jest amerykański sklep. Tam kupiłam3 pary nowych rurek, 4 spódniczki oraz 3 pary nowych krótkich spodenek. Przy okazji zahaczyłam o sklep z akcesoriami plażowymi, gdzie kupiłam nowe bikini oraz okulary przeciwsłoneczne wraz z ładną neonową torebkę z napisem: Take it easy. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Wow, już 3.34. Dostałam wiadomość od Rikera:
Przepraszam misiaczku, ale będziemy w wytwórni do późna. Prawdopodobnie do 10.00 jak nie do 11.00. Wynagrodzę ci to. Obiecuję. 
Kocham Cię, Riker :*
Wcale się nie zdenerwowałam, wręcz przeciwnie. Cieszyłam się, że Riker pracuje, a jednocześnie robi to co kocha. Nie często to się zdarza. Weszłam do sklepu z bielizną i tam chyba siedziałam najdłużej. No, ale cóż ja na to poradzę. Po wyjściu dotarłam do prawie ostatniego sklepu. SHoes, jeah! To mój ulubiony sklep. Mam tam nawet zniżki, bo jestem stały klientem. Zakupiłam czarne szpilki, biało- neonowe buty do joggingu, miętowe tenisówki oraz granatowe converse. Na koniec poszłam do sklepu z różnymi rzeczami do sypialni, np. z obrazami, zegarami i innymi dodatkami. Kupiłam zegarek, obrazy z widokiem NY oraz LA, poszewki na poduszki i kołdrę oraz koc. Dopiero idąc do domu zorientowałam się, jaka jestem zmęczona. Niosłam ponad 20 torebek z różnymi rzeczami. Pod koniec mojej trasy myślałam, że tego nie doniosę. Jakby tego było mały mój ból głowy strasznie się nasilił. Wchodząc do domu zakupy od razu rzuciłam gdziekolwiek, a sama usiadłam na kanapie. Było mi strasznie duszno, więc poszłam do kuchni po wodę, jednak do niej nie dotarłam. Przed oczami widniała mi tylko ciemność, a po chwili poczułam niewyobrażalny ból...


Akcja się dzieje, akcja się dzieje!! Wooowwww. Szczerze? Ten rozdział, to znaczy końcówkę mam wymyśloną od początku bloga, a daję go dopiero teraz. Sama nie wierzę, że to zrobiłam. To chyba magia Świąt i mojej suczki. 
KOCHAM WAS!!
~~Zmierzchu :* <5
Tajga :))

3 komentarze:

Lauren Coolness pisze...

Wow! Wielkie zakupy :P
Super rozdział <3

Unknown pisze...

Świetny rozdział

Unknown pisze...

Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡