poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 6

                                        C.D.N. :-)



W drzwiach stała Stormie! Nie wierzę!
-Stormie!- krzyknęłam wesoła i zdziwiona oraz mocno ją przytuliłam.
-Sara!- krzyknęła i odwzajemniła mój gest- Jak ja cię dawno nie widziałam. Ale wypiękniałaś- dodała.
-Ty za to nic się nie zmieniłaś- powiedziałam wesoła. Znowu ją widzę! Ale się cieszę!
-Chodź do reszty- powiedziała i pociągnęła mnie do ogródka. Wszyscy już tam byli.
-Sara?- krzyknął Mark.- To ty?!
-Tak!Miło cię znów widzieć!- zaśmiałam się i go przytuliłam. Oczywiście odwzajemnił mój gest. Rodzeństwo Lynchów i Ell dziwnie na nas patrzyli.
-To wy się znacie?- zapytał zdezorientowany Riker i objął mnie w pasie.
-Tak- powiedziałam. Wszyscy usiedliśmy do stołu (był w ogródku ~~od aut.). Jasne, jest to, że usiadłam obok Rikera.
-To... Jak wy się poznaliście?- zapytał ciągle zdezorientowany Ryland.
-To było dawno temu...- zaczęła Stormie-  Pojechałam do mojej przyjaciółki do Francji, wy byliście wtedy jeszcze mali. Wraz z Markiem, waszym ojcem dowiedzieliśmy moją znajomą ze studiów- Camille Larence. Okazało się, że musi ona wyjechać z mężem na dwa tygodnie w mojej i jej sprawie. Ja zostałam z dziesięcioletnią Sarą i się nią razem z Markiem opiekowaliśmy. Sara często chodziła do takiego chłopczyka, pozwalałam jej na to. Kiedy matka Sary się o tym dowiedziała zerwała z nami kontakt- Stormie posmutniała.
-Aaaa.... To wszystko jasne- powiedział Rocky i zaczął jeść kiełbasę, którą przed chwilą Mark mu dał.
-Ale nie rozumiem jednego, dlaczego zerwała kontakt?- zapytała Delly i spojrzała na mnie. Spojrzałam niepewnie na Riker i westchnęłam. Pora mu to powiedzieć.
-Bo..... moja mama nie toleruje moich chłopaków- ponownie westchnęłam i znowu spojrzałam na Rikera.
-Czyli, że co? Riker dostanie po  łbie?- zaśmiał się Ellington, a z nim Rocky. Ja jednak nie. Znowu to do mnie wróciło. Miałam o tym zapomnieć i już się udawało, ale to wróciła jak boomerang i z podwójną siła. Łzy zaczęły mi lecieć. Wtuliłam się mocno w mojego ukochanego blondyna, a on objął mnie ramieniem.
-Przepraszam- powiedzieli naraz Ratliff i Rocky. Uśmiechnęłam się do nich lekko. Delly podała mi chusteczkę, a ja wytarłam nią oczy. Na szczęście mam makijaż wodoodporny.
-Opowiadaj.-zachęciła blondynka.
-Kiedy miałam 14 lat, przyprowadziłam do domu pewnego chłopaka. Ja cię... On był taki super, zabawny, miły,  czasem poważny. Ale miął dwie wielkie wady: po pierwsze: nienawidził muzyki, po drugie: był brunetem, a ja mam słabość tylko do blondynów- uśmiechnęłam się lekko do Rikera.
-No, bracie, nieźle trafiłeś!- zaśmiał się Ryland i poklepał blondyna po plecach.
-Mów dalej- ponagliła Delly.
-No i byłam w nim zabójczo zakochana. No i przyprowadziłam go do domu. Mój ojciec bardzo go polubił, ale matka nie. Jak się później dowiedziałam od mojej przyjaciółki Juliet, kiedy Jacob- mój chłopak przyszedł do mnie do domu, a ja poszłam do sklepu.  Według Juliet, która wszystko widziała i słyszała moja matka zaczęła się na niego wydzierać i wyklinać, wyzywać i zaczęła go bić. Chłopak złamał nogę, kiedy moja matka wyrzuciła go za drzwi, a przed drzwiami były schody. Później dzwoniłam do niego mnóstwo razy i pisałam SMS, ale urwał kontakt. Miałam po raz pierwszy tak naprawdę złamane serce- przy ostatnich słowach łza poleciała mi z oka. Riker przytulił mnie mocniej.
-A tak a pro po to kto zepsuł moją gitarę?!- krzyknęłam zła i spojrzałam na Ella i Rockiego, którzy chichotali, jednak ich miny zrzedły kiedy spojrzeli na moją twarz.- Co z nią zrobiliście?- zapytałam ciągle zła, ale już spokojniejszym tonem.
-No bo to był przypadek... My nie chcieliśmy... Naprawdę nam przykro...- jąkali się chłopaki.
-Ta gitara kosztowała mnie 3 tysiące dolarów!!! Zbierałam na nią 5 lat!- znowu się uniosłam, ale Riker mnie uspokoił całując w szyję i policzek.
-Rocky, Ratliff zepsuliście tą gitarę?- do jakże interesującej rozmowy dołączyła się Stormie.
-No.... Ale to był  przypadek- powiedział Ell i spuścił głowę.
-Ile ta gitara kosztowała?- zapytał Mark siadając do stołu.
- 3 tysiące, zbierałam na nią przez 5 lat- westchnęłam.
-No to chłopaki odkupujecie gitarę- powiedziała kończąc temat mama dzieci.
-Ale jest jeszcze jeden taki tyci problemik- powiedziałam.
-Jaki?- zapytał Ross.
-Takiej gitary już się raczej nie kupi. Była to gitara, którą kupiłam kiedy miałam 12 lat. Edycja limitowana od mojego ulubionego francuskiego piosenkarza wraz z jego autografem- Christophe Maé- powiedziałam imię piosenkarza z francuskim akcentem.
-Co? Kto to?- zapytał Riker.
-Ja wiem! Taki gościu co ma całkiem fajne piosenki.- powiedział RyRy, a wszyscy spojrzeli na niego z miną: "Skąd ty to wiesz?"- No co? Jestem DJ em i wiem takie rzeczy- zaśmialiśmy się wszyscy. 
Reszta wieczoru minęła nam całkiem fajnie. Wspólnie gadaliśmy i śmialiśmy się. Stormie doszła do wniosku, że Rocky i Ell kupią mi nową gitarę i załatwią autograf Christophe Maé. Kiedy się dowiedzieli ich miny były niezłe. Trochę przestraszone, nie wiedzące co i jak mają to zrobić. Ciekawe czy rzeczywiście uda im się to, ponieważ Christophe Maé skończył z koncertami i obecnie nie wiadomo gdzie on przebywa. Haha!! Ale wpadli! Mogli nie tykać mojej gitary. 
Dochodziła już północ i kończyliśmy imprezkę. Chłopaki oglądali telewizję jakiś horror, a dziewczyny, czyli ja, Rydel i Stormie sprzątałyśmy.
-Chłopaki nieźle się nachlali. Rano będzie kac- zaśmiałam się.
-No, ale mieli powód- odpowiedziała Stormie zmywając naczynia.
-Tak, związek Rikera i Sary- dodała Rydel- Jakby się zastanowić jesteś taką pierwszą odpowiednią dziewczyną mojego brata.
-Co to znaczy "odpowiednią?"- zapytałam lekko zdziwiona. O co jej chodzi?
-No wiesz... Kiedyś Riker przychodził z takimi głupimi dziewczynami. Uhh... No normalnie jakieś nienormalne. Były z nim tylko dla sławy i kasy. A Riker był ślepy, miał ich chyba z 5 i teraz jego fanki są bardzo uczulone na jego dziewczyny, więc uważaj- ostrzegła mnie blondynka. Dobrze wiedzieć. Najbardziej upici byli Ross i.... Riker! Tak, dokładnie. Będzie problem. Kiedy już skończyłyśmy sprzątać dochodziła 1.00. Stormie już poszła, Mark i chłopaki też. Zostali ci najbardziej nachlani.
-Delly robimy plan- powiedziałam szeptem, ponieważ blondyni byli już nieprzytomni- Po pierwsze: ile oni tego wychlali?! A po drugie: robimy tak, ja biorę Rikera i kładę go w łóżku, a ty bierzesz Rossa i kładziesz go w łóżku. Ja idę do łazienki Rikera i biorę prysznic, a ty do Rossa idziesz i bierzesz prysznic....
-Chwila! Czemu do Rossa skoro mam swoją?- zapytała.
-Bo... Tak będzie fajniej. No wiesz... Ja biorę Rikera i u niego prysznic, a ty do Rossa, ok?- zapytałam a dziewczyna przytaknęła.
-.... Więc bierzesz u niego prysznic i w piżamach idziemy do naszego- powiedziałam naszego, bo Delly uważa, że to teraz nasz pokój- pokoju i tam się spotykamy na ploteczkach i w ogóle. Pasuje?- ponownie zapytałam tym razem jednak ja generał.
-Tak jest kapitanie!- powiedziała blondynka i zasalutowała mi. Zachichotałyśmy, a potem wcieliłyśmy nasz plan w życie. Wzięłam Rikera pod ramię i poszłam do jego pokoju. Fakt, ciężko było na schodach, ale ja i Delly, która szła z Rossem za mną poradziłyśmy sobie. Weszłam z Rikiem do jego pokoju. Panował tu lekki bajzel. Ostrożnie zapaliłam światło, a Riker otworzył lekko oczy.
-Gdziee... ja.. jesem?- wybełkotał.
-W swoim pokoju, a teraz idziesz spać- powiedział zimnym tonem. I tak ma być. Nie żadne kochanie, kiedy on jest nachlany. Chłopak był DZIWNIE posłuszny. Może tak ma pod wpływem alkoholu? Nie wiem. Położyłam go na łóżku i przykryłam kołdrą. Złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek, który on odwzajemnił równie delikatnie. Wzięłam moją torbę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i uczesałam włosy. Kiedy wychodziłam z pokoju blondyna weszłam do "naszego" pokoju, czyli mojego i Rydel. Dziewczyny jeszcze tam nie było, więc postanowiłam skoczyć szybko do kuchni. Otworzyłam lodówkę i zgarnęłam dwie puszki piwa. Kiedy znowu weszłam do pokoju, Rydel już tam siedziała. Pokazałam jej moją zdobycz, a ona się zaśmiała. Zaczęłyśmy gadać na różne tematy i przeglądać czasopisma o gwiazdach. 
O ok. 3.00 kiedy miałyśmy iść już spać usłyszałyśmy walenie do drzwi i wrzaski.
-Sara!
-Sara!- ktoś krzyczał i wtem do pokoju wparowała bardzo zła, zdenerwowana, a nawet rozświeczona....





Przepraszam, że takie krótkie, ale dzisiaj nie miałam internetu, a wieczorem nie chce mi się pisać.
Dobranoc :3


2 komentarze:

Louder Forever pisze...

Zgaduję że wpadnie im do pokoju mama Sary :D świetny rozdział ;) Alex ;D

Unknown pisze...

świetny rozdział, a byś mi powiedziała jak się robi taki pasek na blogu bo ja też zamierzam pisać ale nie wiem jak ten pasek się robi na facebooku możesz mi napisać ?nazywam się Natalia Kamiska. Dzięki twojemu opowiadaniowi stałam się ich fanką :)