Heloł :3 Już się wszystko wyjaśni :)
*****Perspektywa Rikera*****
I nagle... Się obudziłem. Oddychałem ciężko. To był tylko sen, a raczej koszmar... Wbrew woli się uśmiechnąłem. Sara żyje i już niedługo będziemy we Francji. Blondynka spala sobie obok smaczne. Pocałowałem ją lekko w czoło i sprawdziłem godzinę. 7.23 Czyli jeszcze jakieś 40 minut. Przy okazji zadzwoniłem do Rossa. Po 5 sygnałach odebrał.
-Halo?- odezwał się zaspanym głosem. No tak, jeszcze śpi. Jest przecież 7.23
-Ross, a ty nie poszedłeś na akcję charytatywną z Rydel?- zapytałem.
-Ja?? Nieee. Słyszałem tylko jak Ryland coś mówił, że wychodzi ze swoją dziewczyną. Potem przyszła mama i powiedziała, że wychodzą na chyba tą właśnie akcję charytatywną- odpowiedział.
-Dobrze wiedzieć. W takim razie wstawaj- rozkazałem mu.
-Czemu?- zapytałem piskliwym głosem.
-Co dzisiaj jest?- zapytałem.
-9 sierpnia, a co?- zapytał niczego nieświadomy.
-No nie mogę! Ja tu z tobą zwariuje!- westchnąłem- Urodziny twojej jedynej siostry głupku!
-A.... No to co ja mam zrobić?- zapytał trzeci już raz.
-To będzie tak. Idź na zakupy i kup jej jakiś prezent. Jak ja z Sarą wrócimy to robimy imprezkę, ok? Ale ta imprezka będzie niespodzianką. Ja już mam wszystko załatwione. Słuchaj mnie uważnie: w moim pokoju na biurku znajdują się bilety do pięciogwiazdkowego spa na weekend. Jutro dasz je rodzicom. Oni w piątek wyjadą, więc robimy melanż. Z Sarą wracamy w czwartek w nocy. Rozumiesz wszystko?- wytłumaczyłem.
-Wow bracie. Ty to wszystko potrafisz zrobić. Wszystko masz zaplanowane!- krzyknął.
-Ma się ten dar- zaśmiałem się.
-Ale... Co ja mam jej kupić?- zapytał ponownie.
-Hmm... Kup jej jakiś ładny naszyjnik i tyle.- odpowiedziałem po chwili.
-Dobra, ale mogą sobie jeszcze trochę pospać, nie? Rylanda nie ma, a on tak chrapie- mruknął.
-Możesz i wiem jak on chrapie- zaśmiałem się. W tym samym momencie zauważyłem, że Sara otworzyła oczy i uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłem go.
-Dzięki- odpowiedział.
-Wszystko pamiętasz?- upewniłem się.
-Tak jest szef!- odpowiedział.
-To kończę. Trzymaj się i nie śpij za długo. Pamiętaj kup ten naszyjnik i pozdrów ją ode mnie- powiedziałem i rozłączyłem się.
-Z kim gadałeś?- zapytała blondynka pisząc SMSa.
-Ross, w sprawie urodzin Delly. A ty do kogo piszesz?- zapytał.
-Do Rydel. Przecież ma dzisiaj urodziny- odpowiedziała. Po chwili odłożyła telefon do torby i oparła się o mój tors. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło.
-Wyspałaś się?- zapytałem.
-Tak- odpowiedziała- A ty co robiłeś?
-Hmm... Napisałem słaby tekst piosenki i spałem. Miałem straszny koszmar, że nie żyjesz- powiedziałem.
-Ale żyję- rozpromieniła się.
-Kto po nas wyjedzie na lotnisku?- zapytałem.
-O damn! Zapomniałam!- zerwała się nagle i wyciągnęła telefon. Wybrała numer do kogoś.
-Bracie! Śpisz?- zapytała.
-___________________________________
-No tak. Jak zwykle. Pamiętasz, że dzisiaj przyjeżdżam z moim chłopakiem?- ponownie zapytała.
-___________________________________
-To za pół godziny widzimy się na lotnisku tam gdzie zawsze. Kocham cię pa- odpowiedziała i szybko się rozłączyła.
-Będzie Martin- odpowiedziała i z powrotem się do mnie przytuliła.
-Proszę zapiąć pasy, zbliżamy się do lądowania- usłyszeliśmy miły głos stewardessy i posłusznie wykonaliśmy jej polecenie.
-A tak w ogóle to co będziemy robić we Francji?- zapytałem.
-Będziemy spać do 11.00, potem zwiedzać miasto. Trochę będziemy siedzieć z moją rodzinką, ale najwięcej z Martinem. A wieczorami.. Będziemy oglądać filmy w moim pokoju filmy- odpowiedziała. Hm.. Całkiem idealnie
-A jak wygląda twój nasz pokój?- zapytałem.
-Ach.. Świetnie. Jest piękny. Kiedy byłam mała, to mieszkaliśmy przez jakiś czas u babci. Ściany są różowo- jagodowe. Po środku stoi wielkie łóżku, a naprzeciw łóżka półka z filmami i wielki plazmowy telewizor. Jedne drzwi do garderoby, drugie go łazienki... W kącie stoi moja ukochana gitara, a obok pólka z książkami. I tak oto wygląda mój pokój- uśmiechnęła się promiennie.
-Hmm... Całkiem...- powiedziałem.
-Dziecięco i słodko?- zapytała, a ja przytaknąłem- tak wiem, mieszkałam u babci gdy miałam 8 lat- zaśmiała się, a ja razem z nią.
W końcu wyszliśmy z samolotu. Wziąłem Sarę za rękę, natomiast drugą dłonią wziąłem nasze bagaże.
-Gdzie twój brat będzie na nas czekał?- zapytałem lekko zmęczonym głosem i ziewnąłem.
-Tam gdzie zawsze. Widzę, że jesteś zmęczony. Jak dojedziemy to od razu pakujemy się do mojego łóżka, pasuje?- zapytała patrząc się na mnie.
-Łóżko, powiadasz?- uniosłem brwi do góry- Z tobą, zawsze i wszędzie- zaśmiałem się i pocałowałem dziewczynę we włosy.
-Tam-wskazała mi kierunek, gdzie stał wysoki brunet oparty o srebrnego nissana. Gdy byliśmy byliśmy od niego jakieś 20 metrów, blondynka podbiegła do niego i przytuliła mocno. Chłopak odwzajemnił gest i zakręcił ją sobie wokół osi. Podszedłem do nich i podałem rękę chłopakowi.
-Riker Lynch- uśmiechnąłem się.
-Martin Larence- odpowiedział ściskając moją dłoń.- Więc to ty jesteś "sławnym przystojnym blondynem"?- zapytał robiąc cudzysłów w powietrzu i patrząc się na Sarę. Zaśmiałem się.
-Tak, we własnej osobie i na żywo- odpowiedziałem i wsiedliśmy do auta.
-To co będziecie robić?- zapytał Martin.
-Spać- odpowiedziała Sara i ziewnęła.
-Wątpię- odpowiedział chłopak.
-Czemu?- zapytałem zdziwiony.
-Babcia nie da wam spokoju. Poza tym ciocia przyjechała- powiedział.
-Która?- zapytała dziewczyna, przytulając się do mnie mocniej i zamykając oczy.
-Ciocia Alex- mruknął.
-Ciocia Alex?!- krzyknęła Sara- Nieee... Błagam powiedz, że robisz sobie jaj- jęknęła.
-Niestety nie. Austin i Maggie też są- westchnął, a blondynka jęknęła ponownie.
-Kto to?- zapytałem zdezorientowany.
-Ciocia Alex jest okropna. Jest siostrą naszej mamy, więc już połowę to wyjaśnia- odpowiedziała i tym razem to ja jęknąłem- A Austin i Maggie to jej dzieci. Maggie ma 17 lat i chodzi za mną krok w krok, robi wszystko to co ja, nawet ubiera się jak ja. A... Austin za to robi to samo co Martin. Mówimy na nich piekielne bliźniaki.- wytłumaczyła Sara- Nikt ich nie lubi oprócz babci i naszych rodziców- dodała po chwili.- A tak w ogóle to Maggie wie, że przyjeżdżam?- zapytała z nadzieją w oczach.
-Tak- westchnął Martin i przeczesał dłonią włosy- Mówiłem babci, żeby nic nie mówiła, ale jak to ona wszystko wygada. Kiedy schodziłem na dół po was wyjechać, nawiedzona siedziała na krześle w salonie. Kiedy mnie zobaczyła mówiła: "Ja chce jechać po Sarę, ja chcę jechać po Sarę"- powiedział udając chyba jej głos.
-Ej, chyba nie może być tak źle- zaśmiałem się lekko.
-Uwierz mi, oni są gorsi od twoich braci razem wziętych- odpowiedziała Sara i westchnęła. Martin skręcił w drogę do wielkiego domu, ba willi. Brunet zaparkował i cała nasza trójka wysiadła z samochodu.
-Dobra to robimy tak: wchodzimy od tyłu i od razu na schody biegiem do swoich pokoi, jasne?- zapytał szeptem Martin.
-Jest aż tak źle?- zapytałem cicho.
-Uwierz- szepnęła Sara i cmoknęła mnie w usta. Weszliśmy do strony tarasu.
-A tak w ogóle... To jakim cudem drzwi od tarasu są otwarte?- zapytała zdziwiona blondynka.
-Otworzyłem je, zanim wyszliśmy, a teraz szybko- powiedział cicho i biegiem przemknęliśmy na gorę po schodach. Martin zniknął w pierwszych drzwiach.
-Dobranoc- uśmiechnął się- A i nie bądźcie za głośno- zaśmiał się, a Sara uderzyła go w bok. Wszedł szybko do swojego pokoju i zamknął drzwi. Blondynka podeszła do drzwi obok i otworzyła je. Wszedłem za nią. Zamknęła drzwi na klucz i rzuciła się na łóżko. Miała rację. Jej pokój był różowo-biały. Odłożyłem nasze torby i położyłem się obok niej.
-Sara?- zapytałem po chwili.
-Mmm..?- mruknęła.
-Od czego są te trzecie drzwi?- zapytałem wskazując białe drzwi obok łóżka, a ona otworzyła momentalnie oczy i wyskoczyła z łóżka. Podeszła do nich i przekręciła je na klucz.
-Od pokoju Martina- odpowiedziała i z powrotem położyła się na łóżku. Przytuliła się do mnie i zamknęła oczy.
Po chwili oboje popadliśmy w głęboki sen...
Jak widzicie nie uśmierciłam Sary i w ogóle nie miała takiego zamiaru :3
Jak wam się podoba rozdział?? :)
Napisałam go wczoraj, ale nie chciałam codziennie wstawiać rozdziałów, a potem przerwa.
Jak wam się podoba wygląd bloga? Zmieniłam informacje w zakładkach i wgl
Kocham Was <5 :* ~~Zmierzchu
Nie spodziewajcie się nowego rozdziału, bo mam szlaban. :/